Bryan Kearney: Muzyka nie ma gatunków, ma energię [wywiad]
Od pierwszych pirackich audycji radiowych w Irlandii po największe festiwale świata – Bryan Kearney nigdy nie przestał traktować muzyki jak swojej obsesji. Choć publiczność kojarzy go głównie z szybkim, energetycznym trance’em, on sam mówi o sobie po prostu: DJ. W rozmowie zdradza, dlaczego nie chce zamykać się w jednym gatunku, jak buduje wielogodzinne sety i czemu Polska stała się dla niego wyjątkowym miejscem na mapie kariery.
Energia nie ma BPM-ów. Bryan Kearney – wywiad
Marcin Żyski: Bryan, na wstępie chciałbym cię zapytać o twoje wielogodzinne sety, przez pierwsze kilkadziesiąt minut dzieją się tam rzeczy bardzo zaskakujące. Zamiast muzyki trance, słychać np. breakbeat…
Bryan Kearney: Wiem, że ludzie postrzegają mnie jako DJ-a stricte trance’owego, ale ja widzę siebie inaczej – jestem po prostu DJ-em, w szerokim rozumieniu tego słowa, nie chcę ograniczać się do jednego gatunku muzyki. Muzyka w ogóle to jest coś niesamowitego, jeśli ograniczasz się do jednego stylu, zamykasz się na wiele innych, tracisz wiele szans. Zawsze tak czułem, już wtedy, gdy zaczynałem swoją podróż 25 lat temu.
Te twoje breakbeaty były jednocześnie piękne…
To prawda, bez względu na gatunek zawsze ważny dla mnie jest aspekt ładnej melodii, których dużo jest w muzyce trance, ale oczywiście nie tylko tam.

Bryan Kearney. Jarre, Tiësto i Ferry – różne drogi tej samej melodii
To prawda, muszę ci powiedzieć, że dwa tygodnie temu byłem na koncercie Jean-Michela Jarre’a i znowu miałem wiele razy wrażenie, że melodie w dzisiejszej muzyce trance wzięły się od tego, co on robił jeszcze w latach 70.
Tak, coś w tym jest. Sam nie jestem zadeklarowanym fanem Jarre’a, ale wiem, że mocno eksperymentował z syntezatorami, i odkrył wiele brzmień, które do dziś inspirują wielu twórców. Gdy w latach 90. pojawili się Ferry Corsten czy Tiesto, rozwinęli te pomysły w brzmienie, które mamy do dzisiaj. Jarre na pewno był tu inspiracją.
Plus on jako pierwszy połączył swoją instrumentalną muzykę z feerią świateł i laserów, dzisiaj standard na imprezach z muzyką elektroniczną.
To prawda. Myślę, że jego podejście do melodii można nazwać muzyką trance, choć jeszcze wtedy nieco inną.
Czym jest trance dla ciebie?
Trudno znaleźć jeden opis, ale dla mnie na pierwszym miejscu jest melodia. Ale też energia, emocje, atmosfera. Energia niekoniecznie oznacza prędkość utworu, to musi być jego energia wewnętrzna, sposób, w jaki dany numer jest zrobiony. Jak różne melodie współgrają ze sobą, jaki jest główny temat, jak jest rozegrany między wokalami i innymi instrumentami.
A propos prędkości – zdarza ci się zaczynać sety bardzo spokojnie.
Tak, lubię zaczynać na 128BPM. A po pięciu godzinach kończę na 142 albo 143. To się rozwija w trakcie, buduje się i buduje, zmienia się i zmienia, tak jak zmienia się z czasem podejście publicznościm która coraz bardziej się rozgrzewa. Gdy wchodzisz do klubu, stoisz jakiś czas przy barze, rozmawiasz z ludźmi i tak dalej, więc muzyka w tym momencie musi być odpowiednia do sytuacji. Potem wypijasz kolejne piwo, bawisz się coraz lepiej, zmienia się tempo nocy, i wraz z nim powinno się zmieniać tempo muzyki, tak przynajmniej ja to odczuwam.
Bryan Kearney live at Luminosity Beach Festival 2024
Bo pamiętam, że gdy w Polsce zrobiło się o tobie głośno, kojarzony byłeś z trance’em, który jest bardzo szybki.
Pamiętam to dobrze, bo poczułem wielką sympatię od Polaków, to u was na Sunrise miałem swoje pierwsze tak wielkie show, to było w roku 2008. Wiele lat temu. To było coś wielkiego, pierwsze takie w mojej karierze, grałem po Tiesto. Mam z tego występu cudowne wspomnienia, to był moment, który zmienił wszystko, zacząłem być bardziej rozpoznawalny, taki prawdziwy początek mojej kariery. Dlatego Polska zawsze będzie bliska mojemu sercu. Uwielbiam grać w Polsce, zawsze uwielbiałem grać u was. Ludzie na parkiecie w tej części świata są wspaniali, wiedzą czego chcą słuchać.
To prawda, że jeśli chodzi o miłość do muzyki trance, Polska to wyjątkowe miejsce.
Dokładnie, dosłownie tydzień temu grałem na Euforia Festival, godzinę drogi od Poznania. Bywam u was każdego roku, Polska stała się bardzo ważnym miejscem dla muzyki, którą gram. Zwłaszcza w ostatnich latach.
Bryan Kearney live at A State of Trance 2025
Bryan Kearney. Pirackie radio i obsesja, która trwa do dziś
Od zawsze taką muzykę lubiłeś?
Pamiętam czasy, gdy w Irlandii słuchaliśmy pirackich rozgłośni radiowych…
Pirackich?
Tak, to były nielegalne stacje, i one grały muzykę taneczną przez cały czas. Grali numery, które zresztą grane są do dzisiaj i ludzie dobrze je znają, Miałem obsesję na tym punkcie i w końcu w roku 2000 kupiłem sobie pierwsze decki, nauczyłem się miksować, no i robię to do dziś. To moja pasja, to moja miłość, moja obsesja.
Bryan Kearney. 140 BPM – techno czy trance?
Byłeś chyba wśród pionierów i popularyzatorów tego mocniejszego i szybszego trance’u, przynajmniej te 15 lat temu.
Wiem, o co ci chodzi. Może byłem, może nie byłem, Zawsze jednak staram się dywersyfikować rytmy i brzmienia, lubię naprawdę szerokie spektrum muzyki, staram się zaskakiwać dorzucając do swojej muzyki np. trochę groove’ów np. z techno, uwielbiam techno, uwielbiam wszystko! Więc staram się urozmaicać muzykę na różne sposoby, choć jestem bardzo znany z szybkiego trance’u, no może nie jestem aż tak bardzo znany (śmiech). Ale wiem, że jestem znany z konkretnego gatunku. Staram się jednak, by moja muza była tak bardzo zróżnicowana, jak to tylko możliwe.

No tak, ludzie widząc twoje nazwisko na plakacie myślą – o, będzie trance na 145!
No nie, 145 to trochę za dużo. Może 140, może 142.
Z jednej strony techno na 140, z drugiej trance na 140…
Tak, muzyka się zmieniła w ostatnich latach. Myślę, że zanikają bariery między house’em, trance’em i techno. Mamy nową generację producentów i DJ-ów i oni widzą rzeczy inaczej, niż my, starsi. Nie myślą w takich kategoriach, że skoro grasz to, to nie możesz zagrać tamtego. Po prostu grają wszystko, na co mają ochotę. To dużo zmieniło, młodzi ludzie są otwarci na wiele dźwięków, nie tylko jeden konkretny gatunek. I to jest wspaniałe. Przecież koniec końców to wszystko jest muzyka. Muzyka elektroniczna. Nie powinno być w niej żadnych barier.