Bruno Mars vs. Oakenfold i nie tylko
Na wstępie małe wytłumaczenie – należę do tych osób, które uważają, że już od bardzo dawna tak dobra piosenka nie była na szczytach wszystkich możliwych list przebojów. W zwrotce rytmika i klimat rodem ze Stinga z czasów The Police, w refrenie energia młodego Michaela Jacksona, plus świetna melodia, rzadko spotykana w dzisiejszych popowych hitach. Właściwie to w ogóle niespotykana, już od dawna!
„Locked Out of Heaven” Bruno Marsa to na pewno ciekawe zjawisko na tle zupełnie strasznych, nowoczesnych popowych kawałków, które po 4 tygodniach ostrej rotacji znikają z radiowych anten raz na zawsze (całkiem zresztą słusznie). Rzecz jasna radio i telewizja już zdążyły ten zacny kawałek zajechać (choć niektóre długo się ociągały, żeby w ogóle zacząć grać), czas więc na odświeżenie oblicza w postaci remiksów.
Pytanie brzmi – czy w paczce 4 remiksów znalazł się choć jeden, który nie jest okropny? Zaryzykujmy stwierdzenie, że co najmniej jeden. Paul Oakenfold wycisnął z melodycznego potencjału refrenu ile się dało, tworząc z jego pomocą patetyczny breakdown, a następnie zabawił się w pochód acidowych wstawek.
Wersja The M Machine zaczyna się doprawdy smakowicie, jakby chciała chwilę później zostać subtelną wersją 2-stepową, ale jednak zmienia się w coś innego. W co? Sprawdźcie sami, w co panowie zabrnęli i jak panowie z tego następnie… wybrnęli.
Na pewno ciekawostka warta uwagi, zwłaszcza w kontekście dwóch kolejnych remiksów – electro-dubstepowa wersja Cazzette i big roomowa łupanka duet Sultan & Ned Shepard wydają mi się zupełnie nieudane, ale pewnie znajdą się tacy, którzy będą twierdzić inaczej i dobrze się przy nich bawić. Czy przy którymś z remiksów da się skakać tak wysoko, jak skacze się wraz z uczestnikami teledysku przy oryginale?









