Bolero z 1928 vs Bolero z 2013
Oczywiście nasze porównanie to trochę prowokacja, trochę żart, ale też po prostu zabawa – bardzo zresztą możliwe, że twórca świeżego „Bolero” czyli Dusty Kid nazwał tak swój kawałek z premedytacją. Żeby właśnie sprowokować do takich porównań.
W końcu aż do dzisiaj słowo „Bolero” kojarzyło się tylko i wyłącznie z kompozycją Maurice’a Ravela z 1928 roku. Bardzo wyjątkową, bo przeciez będącą muzyką klasyczną, a jednak mocno różniącą się od reszty tym, że jest bardzo…prosta, oparta na powtórzeniach, hipnotyczna, prawie jak… techno.
Ciekawostka z zamierzchłej przeszłości: „Sceniczna premiera Bolera odbyła się w Operze Paryskiej 22 listopada 1928 roku. Przedstawiona była jako taniec młodej Hiszpanki na stole stojącym pośrodku gospody, pośród siedzących przy winie wieśniaków, którzy początkowo nie zwracają na nią uwagi, ale w miarę narastania muzyki i coraz większej ekspresji tancerki podchodzą i urzeczeni stają wokół”.
W wikipedii możemy przeczytać też, że konstrukcja „Bolera” została zjechana przez krytyków z tych samych powodów, z których krytykuje się dzisiejszą muzykę taneczną – za monotonię, szokującą prostotę, jednostajny rytm, brak zwrotów akcji poza narastaniem jednego (18-taktowego w tym przypadku) motywu, aż do osiągnięcia euforycznego momentu kulminacyjnego.


A teraz czas na młodego Włocha, znanego z wielu nieszablonowych propozycji technicznych, tech-housowych czy progresywnych. Jego „Bolero” też ma w sobie dużo uroku, jeśli ktoś nie odrzuca takiej muzyki ze względu na jej monotonię, szokującą prostotę, jednostajny rytm, brak zwrotów akcji czy wreszcie (tu mamy największą różnicę) syntetyczne, elektroniczne brzmienia.

Główny motyw jest zresztą podobnie długi, jak u Ravela (choć bliżej mu do klimatu Jarre’a), a poza tym mamy jeszcze do czynienia z jednym przerywnikiem wytrącającym z monotonii (a jednak zwrot akcji? jeden więcej niż w 1928 roku?). OK, dosyć zabawy w porównania, po prostu warto posłuchać i jednego, i drugiego „Bolera”. I tyle. Przyjemności!

