Bob Sinclar i Spiller: niezły powrót weteranów
To właściwie wiadomość dla „starszych” klubowiczów – najmłodsi mogą w ogóle nie kojarzyć tych nazwisk. A może się mylę?
Spiller to w sumie gość od jednego znanego kawałka, ale za to jakiego! „Groovjet” pojawiło się w roku 2000 dokładnie w tym samym momencie, co „Lady” Modjo. Oba kawałki królowały na housowych parkietach przez wiele miesięcy, a właściwie przez lata. To jedne z takich, które się nie starzeją, a przy okazji to tak dobrze napisane i wyprodukowane piosenki, że jako jedne z pierwszych w historii bez problemu (no, nie wszędzie) zagościły na plejlistach rozgłośni radiowych. Ich pozytywną energią można by wyleczyć z depresji wiele osób…
Spiller wtedy zdecydował się jednak pozostać w muzycznym undergroundzi i nawet nie próbował zdyskontować sukcesu „Groovjet”. W tamtych czasach płyty sprzedawały się jeszcze całkiem nieźle, więc pewnie nie musiał. To, że jest prawdziwym artystą i wręcz wizjonerem, udowadnia dziś ze swoim najnowszym numerem. „Pigeonman’s Revenge” to prawdziwa perełka – już od pierwszych sekund. Wczoraj wpadłem na video z zaledwie 35 wyświetleniami, dziś jest ich nadal malutko 95! A kawałek miażdży, podobnie ciekawie zmontowany do niego klip.
Mocny disco groove z chwytliwym loopem szybko zdobywa nasze poparcie, ale Spiller na tym nie poprzestaje – koniecznie uważnie posłuchajcie tego, co się dzieje w breakdownie. Dawno czegoś takiego nie słyszeliśmy! Przerwy w motywie, zabawy rytmem… As!
Z ciekawym kawałkiem wrócił też Bob Sinclar. W latach 90 zamiatał klasycznym french house’em, w kolejnej dekadzie podbijał MTV z „Love Generation” i „World Hold On” (polecamy remiks Axwella), potem kupił sobie samolot i poleciał na Jamajkę nagrać płytę reggae z duetem Sly & Robbie. Dostał nawet nominację do nagrody Grammy za ten album.