Anjunadeep 01 – recenzja FTB.pl
Po prawie czterech latach istnienia Anjunadeep trio Above & Beyond zdecydowało się zapoczątkować nową serię kompilacji wypełnioną brzmieniami z pogranicza housu i trancu. „Anjunadeep 01” jest już w sprzedaży w naszym kraju za sprawą ProLogic Music. Oto krótka recenzja tego wydawnictwa.
Już pierwsze spojrzenie na tracklistę tego dwupłytowego składaka jest swego rodzaju zapowiedzią dobrze spędzonego czasu. Nic, tylko oddać się we władanie tej magicznej muzyce. Jeżeli sięgniemy pamięcią wstecz do roku 2005 i przypomnimy sobie pierwsze wydawnictwo Anjunadeep – „Larry Mountains 54” autorstwa Davida Westa i Andreasa Hermanssona, zdajemy sobie sprawę z tego, że sublabel Anjunabeats miał istne wejście smoka w rynek muzyczny. Jeżeli spojrzymy na całą listę wydawnictw tej wytwórni, wnioskujemy, że numerów, które przeszły bez echa było naprawdę niewiele. Podsumowanie jest proste – Anjunadeep rzadko kiedy zawodzi. Mieszanka kilku wydanych wcześniej numerów ze smakowitymi kąskami w postaci ekskluzywnych wydawnictw musiała przynieść świetny efekt, co więc znajduje się w środku?
Do kluczowych zawodników „głębszej” Anjuny, którymi bez wątpienia są Jaytech, Joonas Hahmo i duet Michael Cassette/Komytea, dołączyła piekielnie utalentowana ekipa w składzie: Mat Zo, Paul Keeley, PROFF i duo Liluca. Nie można w tym miejscu zapomnieć o Dince, Danielu Portmanie, 16 Bit Lolitas i Jeromie Isma-Ae, którzy do grona debiutantów bynajmniej się nie zaliczają, mało tego – w progressive-housowym świecie udało im się zdobyć niemały rozgłos.
Pierwszy krążek to brzmienia bardziej melodyjne, oparte głównie na durowych akordach wakacyjne tracki. Wyjątkiem może tu być remiks „Breaking Ties” autorstwa Jaytecha i Jamesa Granta, czy wyśrodkowane emocjonalnie „9” Komytei. Całość rozkręca się idealnie za sprawą wokalnego „Nobody Seems To Care” 16 Bit Lolitas przechodzącego w utwór, który jest jednym z moich faworytów na tej kompilacji, chodzi tu o Interplay „Room Service”. Idealnym przeciwieństwem takiego wstępu jest rozpoczęcie krążka numer dwa. Tutaj duet Komytea i ich mroczne „Afghanistan” i „Electro House Is Dead” (swoją drogą ciekawy tytuł – manifest lub prowokacja;)) wprowadzają w klimat drugiej płyty. Jedynym numerem odstającym od całości jest zrobiony, wydawało by się na siłę i bez polotu remiks Above & Beyond dla numeru „Reckoner” autorstwa Radiohead. Głos Thoma Yorke’a jakoś kiepsko pasuje do progressive housowych pasaży wypełniających tę kompilację. Może w innym towarzystwie byłbym bardziej w stanie docenić oryginalność tego remiksu (bo aranżacja ta odbiega znacznie od tego, co ostatnio prezentowali swoją twórczością A&B), a może banalność melodii nie pasuje tutaj do płaczliwie zaśpiewującego (bynajmniej nie w popowo-trancowym stylu) głosu Thoma i nic mnie do tego numeru nie przekona. Koniec narzekania, bo dalej już tylko cud, miód, ultramaryna;) W urzekający sposób w Anjunadeep debiutują Daniel Portman („Elder”) i Dinka („Civilization”), klasę po raz kolejny potwierdzają 16 Bit Lolitas (niezawodne „Murder Weapon” i świetny remiks nowego singla OceanLab) i PROFF. Nie można zapomnieć o duecie Michael Cassette, którego „Summer” znowu przynosi na myśl lata 80. a kamień milowy dla tego duetu, „Shadows Movement” – kończy całą przygodę z „Anjunadeep 01”.
Osobiście nie mam nic przeciwko kontynuowaniu tej drogi i myślę, że nawet ortodoksyjni fani Above & Beyond byli by w stanie zrozumieć to odstępstwo od ich upliftingowej twórczości. Składanka stanowi tzw. „must have” dla wszystkich fanów housu sprzężonego ze wszechobecną tutaj „transowością”. Wydaje się że Above & Beyond nie mogli rozpocząć tego roku lepiej, a zawartość tego dwukrążkowca pokazuje wszystkim, że Anjunadeep ma jeszcze dużo do zaoferowania. Tą kompilację trzeba mieć.