Wywiad

Alex M.O.R.P.H. specjalnie dla FTB.pl

Alex M.O.R.P.H. to dziś didżej i producent trancowy, który jest dobrze znany nie tylko fanom pędzącego i euforycznego upliftingu. On sam zresztą konsekwentnie ucieka od takiej etykietki, od kilku lat eksplorując coraz odważniej meandry gatunku. Nie inaczej jest z jego debiutanckim albumem – „Purple Audio”. Debiut, który tylko z przyczyn od muzyka nie zależnych nie nastąpił już trzy lata temu, zwieńczony został sukcesem, a fama wokół „Sunset Boulevard”, jednego z singili promujących wydawnictwo, przekroczyła oczekiwania samego autora.



   

Minęło ponad dziesięć lat, odkąd postawiłeś pierwsze kroki w świecie profesjonalnej muzyki. Jak wiele zmieniło się w tym czasie, zwłaszcza gdy chodzi o twój styl muzyczny?
Oczywiście, dużo się wydarzyło. Dziś moje brzmienie jest zdecydowanie bardziej dojrzałe, ściślej określone, dopracowane i soczyste. To niesamowite mieć możliwość śledzenia tego, jak postęp technologiczny wpływa na komponowanie muzyki, syntezę dźwięku oraz obróbkę audio.

Co sądzisz o wypieraniu typowego upliftingu przez wolniejsze, czasem inspirowane electro, nagrania trancowe?

Jestem wewnętrznie rozdarty, ponieważ wciąż są naprawdę wspaniałe utwory tego typu (uplifting – red.), ale jednocześnie brakuje mi jakości w wielu pozostałych. Często pytam siebie: „Gdzie u diabła podziała się ta energia?”. Drugi ze stylów może być pozytywnym zjawiskiem, ale ludzie wciąż potrzebują czegoś, co ich nakręci. Moc, euforia, rozumiesz? To właśnie powinno znów w większym stopniu zajmować uwagę producentów.

Nagrałeś przytłaczającą liczbę remiksów. Który z nich wybrałbyś jako najistotniejszy dla rozwoju twojej kariery?

Hmm, jednym z najważniejszych był ten do „Shivers” Armina van Buurena. Nawet dziś jestem bardzo często proszony o zagranie tego kawałka podczas imprez. Interpretacja „Helsinki Scorchin’” dla Super8a i Taba, wydana w Anjunabeats, również cieszyła się dużym powodzeniem.

A jak wygląda twoja recepta na idealny remix? Czy pracujesz w podobny sposób nad każdym z nich, czy jest to może proces bardziej spontaniczny?
Nigdy nie pracuję dokładnie w ten sam sposób. Pierwszy, ogólny zamysł rodzi się już podczas słuchania oryginalnych wersji. Czasem chodzi mi po głowie wykonanie pompującego upliftingu, czasem coś w innej stylistyce. Sam proces nagrywania jest raczej spontaniczny i to wtedy powstaje wiele pomysłów. Ponadto można eksperymentować z wieloma rzeczami, co czyni pracę w studio wyjątkowo ekscytującą i pobudza kreatywność.

„Miles and M.O.R.P.H.” uchodziło za sampler z twojego debiutanckiego albumu o tym samym tytule, który ostatecznie nigdy nie został wydany. Czy mógłbyś coś więcej o nim powiedzieć, a może była to tylko plotka?

Plotka? W żadnym wypadku! Krążek był ukończony i nawet rozpoczęliśmy już jego promocję. Niestety kilka późniejszych wypadków losowych, włączając w to moje problemy zdrowotne, wymusiły przesunięcie daty wydania albumu. Po pewnym czasie postanowiliśmy jednak wycofać się z tego projektu, ponieważ nie chcieliśmy zawrzeć na krążku już dobrze znanych nagrań. Stąd album nigdy nie doczekał się publikacji.

Kiedy zacząłeś myśleć o przygotowaniu solowego albumu dla Vandita? „Purple Audio” to dokładne odzwierciedlenie twojej początkowej wizji?

Współpracowałem już z Paulem van Dykiem od pewnego czasu, toteż mój menedżer był w stałym kontakcie z przedstawicielami jego wytwórni. Jednego dnia rozmawialiśmy o tym, jak posuwają się prace nad moim albumem, który zresztą był już wówczas niemalże ukończony, i zastanawialiśmy się nad formą  naszych relacji w przyszłości. W Vandicie wyrażono naprawdę poważne zainteresowanie moim krążkiem, zaś ja – z uwagi na to, że nie miałem wtedy jeszcze wytwórni, w której zostałby on wydany, zdecydowałem się podpisać z nim kontrakt. Zakończyłem więc przygotowania albumu tak jak planowałem, a resztę już wiesz… Na szczęście tym razem wszystko udało się znakomicie, haha.

Czy to znaczy, że jesteś w pełni zadowolony z efektu finalnego czy może jest coś, co prawdopodobnie zmieniłbyś, jeśli miałbyś szansę?

Jestem w pełni usatysfakcjonowany i dumny z ostatecznej wersji albumu. Tak, to takie proste (śmiech).

„Purple Audio” kryje w sobie nie tylko tak typowy dla ciebie energetyczny uplifting trance, dzięki któremu wypracowałeś sobie markę, ale też bardziej bujające i nastrojowe numery, w tym kawałki wokalne. Czy zamierzałeś nagrać album, który będzie możliwie jak najbardziej złożony stylistycznie, przez co będzie mógł skupić uwagę szerszego grona odbiorców?

Chciałem w ten sposób pokazać pewną elastyczność, wszechstronność i moją czułość na inne style muzyczne. Poza energetic trance lubię różne inne muzyczne brzmienia. Ponadto uważam, że położenie zbyt dużego nacisku na jeden konkretny styl jest raczej niepożądane, zwłaszcza w kontekście mojego debiutanckiego krążka. Album zdominowany przez uplifting, bądź przynajmniej wyraźniej skierowany w tę stronę, jest nadal możliwy w przyszłości, ale „Purple Audio” już z założenia miało być obrazem bogatym stylistycznie.





„Sunset Boulevard” to najnowszy singiel promujący album. Jak dotąd spotkałem się tylko z pozytywnymi opiniami na jego temat, część z nich nawet okrzyknęła go mianem pretendenta do przeboju roku.

O, tak! Reakcje na „Sunset Boulevard” po prostu mnie rozłożyły! Wszystko zaczęło się od premiery podczas Trance Energy. Spodobał się publice tak bardzo, że zostałem wprost zasypany pytaniami odnośnie tytułu oraz daty wydania tego kawałka. Utwór bierze swój początek w partii klawiszowej z relaksującej wersji Purple Acoustic Mix. Ta następnie ewoluowała do bardziej energetyzującej postaci, która jednak ostatecznie wstawek piano nie zawiera…

A co sądzisz o remiksie Paula van Dyka?
To, co lubię w nim najbardziej, to zestawienie ze sobą elementów zarówno z wersji Original Mix, jak i Purple Acoustic Mix. Razem z charakterystycznym uderzeniem PvD brzmi to naprawdę dobrze!

Jaki jest twój ulubiony numer z płyty? Planujesz może już następne single?
Nie chciałbym wybierać tylko jednego utworu, bo decyzja jest ściśle związana z nastrojem! Każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego, czy jest poruszony, szczęśliwy czy wyciszony. Wspólnie z labelem zastanawiamy się właśnie nad nowym singlem, ale możesz być spokojny – na pewno przygotujemy coś ciekawego!

W tym roku odbyły się już premiery co najmniej kilku albumów interesujących producentów trancowych. Czy masz wśród nich swojego faworyta?
Prawdę mówiąc, nie. Na wielu krążkach znalazłem wspaniałe i solidnie wykonane nagrania, jak i te, które kłóciły się z moim gustem, zatem jak dotąd nie mogę wybrać mojego ulubionego albumu.

Vandit w niespotykany sposób umożliwił fanom udział w przygotowaniach „Purple Audio”, ogłaszając konkurs na przygotowanie okładki. Trudno było wam wybrać tę jedną?
To był fantastyczny pomysł, by pozwolić ludziom nadsyłać autorskie projekty! Odpowiedź na apel była niesamowita. Otrzymaliśmy wzory od amatorów, osób traktujących to zajęcie jako hobby, a nawet profesjonalistów! Znalazły się też strasznie brzydkie grafiki, haha. Mieliśmy zatem niezły ubaw, oglądając część z nich, jednak zdecydowana większość z nich była całkiem twórcza. Ostatecznie musieliśmy długo i poważnie się zastanowić nad tym, która z nich będzie najbardziej odpowiadać zawartości płyty.

Kończąc, powiedz, gdzie tego lata będziemy mogli usłyszeć dźwięki „Purple Audio”?
Obecnie podróżuję po całym świecie, występując na świetnych imprezach na Ibizie czy EH1, jednym z największych festiwali muzyki klubowej, jaki Szkocja pamięta! Odwiedzę także Polskę podczas Euforii 2009.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →