News

Above & Beyond w DJmagu (niepublikowane fragmenty)

Numer 4 aktualnego notowania listy najpopularniejszych didżejów na świecie wg DJ MAG TOP 100 DJs, trio Above & Beyond to z całą pewnością czołówka także jeśli chodzi o najważnieszych dla muzyki trance wykonawców w historii. Już jutro, w majowym numerze DJ MAG POLSKA znajdziecie obszerny wywiad. W związku z tym, że Tony McGuinness jest bardzo wygadanym człowiekiem, nie wszystko byliśmy w stanie zmieścić w magazynie. Oto przed Wami kilka fragmentów wywiadu, które nie załapały się do druku, ale naszym zdaniem są równie ciekawe, więc grzechem byłoby, gdyby miały przepaść. Skoro tyle ciekawych rzeczy jest tu, wyobraźcie sobie, co się dzieje w głównej części rozmowy, która zostanie wydrukowana:)



Jesteście bardzo zapracowani – nagrywanie, występy, dwie wytwórnie… Trudno jest?


– Na pewno nie jest łatwo, ale mamy tę przewagę, że jest nas trzech. Nawet jeśli dwóch jest na wyjeździe, trzeci może być w studio, może nagrywać audycję albo zajmować się labelami. Jeżeli chodzi o A&R, to coś, co traktujemy bardzo poważnie. Gwarantujemy odzew na każdy kawałek, który jest nam przysłany. Jeżeli już z kimś podpisujemy kontrakt, staramy się też wspólnie doprowadzić daną produkcję do perfekcji. Zawsze staramy się, by każde kolejne wydawnictwo było lepsze od poprzedniego, nie wydajemy wszystkiego co popadnie. Niektórym wykonawcom z początku nie podoba się to, że sugerujemy pewne rozwiązania, ale w ostateczności widzą jakie są z tego korzyści. Staramy się być bardzo blisko naszych wykonawców i pomagać im, czasem trudno coś wytłumaczyć w innym języku np w polskim w przypadku Nitrousa Oxide’a, więc siadam sam i próbuję doprowadzić do tego, że utwór koniec końców brzmi najlepiej, jak to tylko możliwe.


Coraz ciekawiej wygląda katalog Anjunadeep…


– To spełnienie naszych marzeń – zawsze lubliliśmy takie klimaty i cieszymy się, że znalazło się dla nich miejsce w ramach Anjuny. Zwykle, gdy gramy dłuższe, powiedzmy 4-godzinne sety, przez pierwszą godzinę gramy wolniej. Generalnie wszystko zwolniło – nawet patrząc przez pryzmat promówek, które dostajemy. Jeszcze niedawno miały średnio 138 bpm-ów, teraz najwyżej 134. Osobiście nie mam nic przeciwko temu, myślę, że przy wolniejszych tempach łatwiej się tańczy – z tego powodu nigdy nie wkręciłem się w drum’n’bass (śmiech). 


Gdybyś miał wyprowadzić się z Anglii, które miejsce na świecie byś wybrał?


– Myślę, że gdzieś w Ameryce Południowej. Moja dziewczyna jest z Brazylii, więc pewnie ten kraj bym wybrał. Choć wyjdzie odwrotnie – ona przenosi się do Londynu bo bardzo pragnie tu mieszkać.



Co najbardziej lubisz w podróżowaniu?


– Najlepsza jest różnorodność, której ciągle doświadczasz. Spotykasz zupełnie innych ludzi, zupełnie inne sposoby przyrządzania jedzenia, ludzie inaczej jedzą, inaczej cieszą się muzyką. Cudowne jest to, że masz wybór, że masz możliwość oglądania z bliska wszystkich zakątków Ziemi.. To jak z pięknymi kolorami Benettona – widzisz w reklamie zestaw pięknych, kolorowych ręczników, zabierasz jeden do domu, ale w domu on już nie wydaje się taki piękny. Pamiątki, zdjęcia i filmy to nic, musisz to zobaczyć na własne oczy. To wielki przywilej moć zwiedzać świat, to naprawdę ekscytujące. Uwielbiam jednak mieszkać w Londynie, uwielbiam tu wracać, przede wszystkim jednak dlatego, że Londyn to bardzo międzynarodowe miasto.


Mówisz, że inaczej cieszą się muzyką? Mówi się, że na tym właśnie polega siły instrumentalnej muzyki elektronicznej, że jest zrozumiała dla każdego na świecie, I podobnie odbierana mimo różnic kulturowych…


– Tak, to niesamowite, siedzimy sobie w Londynie, puszczamy w naszej audycji kawałek, a dwa dni później w Chinach ktoś o niego prosi. Przy okazji warto wspomnieć, że ludzie stali się ostatnio niecierpliwi jeśli chodzi o nową muzykę. Słyszą fajny numer i chcą go mieć natychmiast. Kiedyś było inaczej – nie było takiej opcji, więc jeśli bardzo chciałeś coś usłyszeć, musiałeś znowu iść do klubu i czekać aż to puszczą. Dzięki temu ludzie bardziej doceniali muzykę, bardziej się nią cieszyli. Oczywiście dzięki netowi i rozgłośniom radiowym – radio jest tu bardzo ważne – możesz zaprezentować się w miejscach, gdzie innym sposobem nigdy byś nie dotarł. Gdzie być może nie ma żadnych klubów, gdzie by można to zagrać. To jest ciekawe – wciąż jesteśmy w undergroundzie, ale mamy publiczność wszędzie od Chin po Alaskę. Są oczywiście miejsca mniej i bardziej kluczowe, są epicentra, do których zaliczam również Polskę. Stworzyła się ciekawa społeczność w sieci – ludzie spotykają się na forach, wymieniają poglądy, potem spotykają się na występie. To coś całkiem nowego, kiedyś na imprezę szedłeś z paczką wieloletnich przyjaciół, z tymi samymi, z którymi idziesz do pubu. Poza tym dzięki sieci dostajemy mejle z Hawajów, gdzie nigdy nie byliśmy, myspace to wspaniały wynalazek. Uwielbiam patrzeć jak pokazuje mi lokalizację ludzi, którzy właśnie przeglądają profil. “O ja, mamy nawet fanów na Madagaskarze!” To fenomenalne. Kiedyś wszystko działo się bardziej lokalnie.



Skoro masz dziewczynę z Brazylii, pewnie dużo już wiesz na temat Brazylii i Brazylijczyków?


– To niesamowity kraj, przede wszystkim ogromnie wielki. Ma bogatą kulturę, która łączy się w moim odczuciu z dwiema rzeczami – po pierwsze rasową harmonią. Nie ma czegoś takiego jak standardowy kolor skóry Brazylijczyka. Nie istnieje coś takiego jak typowy Brazyliczyk. Uwielbiam to – mają kilka “rodzajów”, żaden nie jest dominujący. Dzięki temu mają odpowiednie podejście do kwestii rasizmu. Nienawidzę rasizmu. Myślę, że to wyraz totalnej ignorancji, kompletnie nieusprawiedliwiony w dzisiejszych, internetowych czasach. Jest oparty na prastarych przekonaniach – jeszcze z czasów, gdy żyliśmy w jaskiniach – że jeśli ktoś wygląda trochę inaczej, to jest twoim wrogiem. To może miało sens 50 tysięcy lat temu, ale nie teraz! Czas najwyższy się z tego otrząsnąć. Tak naprawdę wszyscy pochodzimy z Afryki, w międzyczasie pozmienialiśmy się na różne sposoby, trochę inaczej wyglądamy, ale to nie zmienia faktu, że wszyscy jesteśmy Afrykanami. W Brazylii już dawno z tym tematem sie uporali, to wspaniałe miejsce.


A druga rzecz?


– To muzyka, która w Brazylii gra niesamowicie ważną rolę. Idziesz ulicą i widzisz, że ktoś w domu ma włączony głośno telewizor. A co w telewizorze? Live music! W barach, restauracjach i wszędzie indziej króluje żywa muzyka. To się dzieje cały czas, słyszysz to z wszystkich stron. Oni mają to we krwi. Pamiętam jak jedliśmy kiedyś kolację w restauracji słuchając zespołu złożonego z wielu muzyków – najmłodszy miał 15 lat, najstarszy pewnie z 80. Grali brazylijską muzykę, ludzie się bawili, to było niesamowite. Wiesz, mieszkam w Londynie i nie mam pojęcia gdzie w pobliżu grają muzykę. A jeśli już ktoś gra, to zapewne zespół wykonujący covery np. Beatelsów… Wracając do Brazylii mają też świetne jedzenie, bardzo proste i do tego zdrowe. Do tego wspaniała pogoda, widoki nieziemskie, ludzie piękni i wspaniali, tam wisi w powietrzu coś, co bym nazwał “miłość i radość”. Coś podobnego mają we krwi także Irlandczycy. Ja jestem pół-Irlandczykiem, po tacie. Jest takie słowo “crack”, które bynajmniej w tym przypadku nie oznacza kokainy, to kolejne określenie dobrej zabawy i wielkiej radości. To ważny element ich życia, podobnie zresztą jak muzyka. Na zachodzie Irlandii jest takie miasto, w którym mieszka 4 tysięce Brazylijczyków. Przylecieli tu gdy w ich kraju były problemy ekonomiczne i nigdy nie wyjechali. Rudzi Irlandczycy mają wbrew pozorom dużo wspólnego z ciemnymi Brazyliczykami. Miłość do życia, miłość do przebywania w dobrym towarzystwie, do muzyki…


 


A co w takim razie z Anglikami?


– Trochę tego mają w sobie, ale tu jest całkiem inna kultura. Anglia w ostatnich latach wyprodukowała niesamowitą liczbę gwiazd, które wylansowały się raczej nie z pomocą muzyki, a raczej stylu, w jakim się ubierają. To ekscentryczne gwiazdy, które nie radzą sobie ze śpiewaniem czy występowaniem, wolą się przebierać i robić dziwne rzeczy. To inna kultura – dużo mają tu do powiedzenia sarkazm i cynizm. Myślę, że Anglicy przychylniej też patrzą na innych Anglików niż na ludzi spoza ich kraju, to zupełnie inny kraj niż Irlandia.


Na koniec powiedz jeszcze w czym produkujecie?


– Wszystko robimy w Logicu. Ciągle też odkrywamy nowe wtyczki, to fantastyczne jak się człowiek potrafi zafascynować jednym nowym plug inem i zamęczać go w nieskończoność szukając nowych i ciekawych brzmień.




Czterostronicowy wywiad z Above & Beyond (bez powyższych fragmentów) już w majowym numerze DJ Magazine Polska.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →