Christopher Lawrence -Unfold
Christopher Lawrence od wielu lat kojarzony jest ze zgrabnym łączeniem wpływów stricte trancowych z progresywnymi psytrancowymi. Tuż przed jego występem w Poznaniu warto uważniej przysłuchać się jego najnowszej kompilacji Unfold 02 i sprawdzić, w którym dokładnie miejscu jest w tej chwili najpopularniejszy amerykański DJ. Przypomnijmy, że pierwsza część serii Unfold ukazała się trzy lata temu, a odpowiedzialnym za nią był John 00 Fleming.
Długo trzeba było czekać, aż Fektive Records wreszcie wyda drugą część kompilacji, ale warto było. Już pierwszy z 23 kawałków (Spooky) to wyjątkowy numer, z intrygującym żeńskim wokalem, którego jednak nie ma za wiele – jest tylko trochę, w sam raz. Do tego progresywny akompaniament, który sunie pewnie do przodu i nie chcemy, by się kończył…Na szczęście pięknie przechodzi w kolejny utwór autorstwa Glenna Frantza z progresywnym, mocnym basem. Tym razem brak wokalu, zamiast tego po breakdownie pojawia się wstawka rodem z Cosmic Gate, ale w nieco przygładzonej wersji. Kolejny w zestawie Matt Saunders czaruje subtelnym progressive’m sprzężonym z subtelnym electro – monotonny track, ale mimo wszystko udany. Ciekawy, przetworzony żeński wokal niczym z żeńskiej punkowej grupy z lat 80. pojawia się w kolejnym numerze sygnowanym przez FM Radio Gods – polecam!
Od kolejnego kawałka zaczyna się robić coraz bardziej gorąco – Audio Junkies serwują bardziej zdecydowany bit i… kolejny, przetworzony (ale na inny sposób) żenski głos. Unoszący breakdown nadaje się na najlepszy czas każdej imprezy. Potem powraca Glenn Frantz, już bardziej dynamiczny, w porównaniu do poprzedniego to wręcz szalony. Końcówka CD1 to bardziej trancowe klimaty – najpierw Freza & Flash w wersji 4Mal: to nagranie pewnie znacie na pamięć, podobnie jak następne w kolejności „Letting Go” naszego rodaka Adama Nickeya. Nie jest to jednak jego wersja oryginalna, tylko Andrey Loud Dub, co jest tu o tyle kontrowersyjnym pomysłem, że prawdopodobnie lepiej stylistycznie wpasowałby się tu Original Mix z głosem Tiff Lacey. Fani tradycyjnego trance’u zapewne zachwyceni będą przy „mszalnym” breakdownie w następnym numerze Georgii, na koniec pojawiają się jeszcze Mark Norman z „Bikken Machine”, w ciekawą podróż zabiera nas też Rafa Rubio – do niego należą ostatnie minuty na pierwszym krążku.
Druga płyta od pierwszych sekund rusza z kopyta z większą werwą – Lawrence nie pozostawia wątpliwości, że zaczyna się podróż innego rodzaju, z inną muzyką, innymi dźwiękami i zupełnie odmiennymi wrażeniami. Już pierwsze numery Bitmonx & Fabio oraz Sasa w wersji Marka Sherry’ego i Jamesa Allana są dobrą zapowiedzią tego, co dziać się będzie na całym CD2. Mamy tu do czynienia z drugim obliczem artysty – psychedelic trance pełną gębą. „Comin On” Sasa to prawdziwie wciągająca perełka z acidowym motywem, który pojawia się i znika…
Brain Damage brzmi nieco archaicznie, Mad Contrabender to prawdziwy parkietowy killer, choć „Killer” to tytuł dopiero następnego w kolejności porywającego numeru w wykonaniu Gaudium vs Dualsnug. Melodia w breaku niczym z Estery Jonasa Steura, ale psytrancowa motoryka nie pozostawia złudzeń. Końcówka to prawie jak zapis dobrej, psytrancowej imprezy – najciekawiej prezentują się „Toyster” Basic i acidowy „And We Survive” Audio X.
Reasumując Unfold 02 potwierdza kierunek, w którym Christopher Lawrence podąża od kilku lat. Te dwa krążki to jak zapis jego kilkugodzinnego seta, którego zaczyna od spokojnych progressivów, a potem napięcie rośnie, przechodząc w trance i w końcu psytrance. Wszystko wskazuje na to, że podobnie rozegra sprawę w Poznaniu, kiedy wystąpi w ramach Stadium of Sound obok Tiesto. Jedno jest pewne – takiego seta jeszcze w takich okolicznościach nie słyszeliśmy.