Muza na (halloweenowy) weekend
Zbliża się Halloween, 1. listopada, czas kiedy budzą się duchy zmarłych, wszyscy powinni się bać, oglądać horrory itd. W muzyce tanecznej mamy wiele przykładów zabawy konwencją horroru, miksowania strasznych elementów zarówno w warstwie dźwiękowej, jak i wizualnej.
Przedstawiamy kilka z tych strasznych propozycji i trzeba przyznać, że niektóre faktycznie są przerażające, niektóre za to głupawe lub tragikomiczne.
Jednymi z najgęściej wykorzystujących konwencję horroru są twórcy z grupy 666. Tutaj straszność graniczy z groteską i farsą – epatowanie satanistycznymi elementami bez żadnego kontekstu jest raczej powodowane chęcią zrobienia taniej sensacji i wytworzenia kontrowersyjnej otoczki.
Pan z wyraźnymi brakami w uzębieniu wydziera się „Alarma!” czy „La Bomba”, co wcale nie wyjaśnia sensu tej muzyki, a wręcz zaciemnia i skuteczne kamufluje przesłanie. Jeśli jakiekolwiek oczywiście w tym przypadku istnieje…
W przypadku kolejnej propozycji straszna już jest sama nazwa wykonawcy – Brainbug, ale również i tytuł – Nightmare (Sinister Strings Mix). Psychodeliczna melodia i smyczki sprawiają, że kawałek jest naprawdę przerażający. Zabrakło tylko wrzasków i krzyków – wtedy utwór ten mógłby swobodnie być soundtrackiem do jakiegoś horrorum, najlepiej podczas sceny morderstwa lub gwałtu.
Przerażający chcieli być z pewnością The Horrorist w utworze „One Night In New York City”. Czy połączenie extasy, niewinnej 15-letniej dziewczynki w Nowym Yorku i całonocnego seksu w wersji horrorystów jest straszne? Oceńcie sami.
Electro innowatorzy z duetu Adult zmontowali ciekawy klip do utworu „Inside”. Otóż okazuje się, że spokojnie grana przez artystów muzyka wyzwala jakieś złe moce, które w postaci rąk jakiś umarlaków łapią muzyków i w efekcie uniemożliwiają im granie. Ładna metafora.
Osobiście przerażające są dla mnie niemal wszystkie teledyski niejakiego Aphex Twina, którego dźwięki swoją drogą zrewolucjonizowały współczesną elektronikę. Producent ten, który zainfekował swoimi połamanymi bitami całe pokolenie generalnie nie występuje na żywo, natomiast w klipach gra większość (!) ról, a do tego nieźle wywija.
W związku z niezwykle wysokim poziomem tych teledysków jak i samych produkcji w drodze wyjątku możecie znaleźć poniżej dwa utwory Aphexa, drugi to kultowy „Windowlicker” (z 1999 roku, do dziś sprzedaje się świetnie choćby na beatport.com). Te klipy to nie tylko konwencja horroru, ale tez majstersztyk finezji reżyserskiej. Wysmakowana i psychopatyczna produkcja, po której można mieć problemy z zaśnięciem. Polecam!
Na koniec smaczek, czyli „Horrorama” EP. Autor tych minimalowych, subtelnych, ale też groźnych i trochę mrocznych produkcji to Marc Leclair, ukrywający się pod pseudonimem Horror Inc., znany bardziej jako Akufen. Czy minimal techno może czerpać z konwencji horroru? Da się zrobić, ale tylko przez mistrza gatunku.
https://www.beatport.com:443/en-US/html/content/release/detail/33549/horrorama_ep
Strasznych świąt!