Phynn 'Metamorphosis’ – wywiad
Fani trance’u na pewno pamiętają klasyczne już numery „Lucid” i „Close Encounter” z 2005 roku. Pierwszy album holenderskiego dj-a i producenta – Finne’a Jagera aka Phynn został wydany raptem miesiąc temu – jego recenzję znajdziecie w najnowszym DJmagu. ‘Metamorphosis’ pojawił się 6 października 2008 roku, nakładem wytwórni Black Hole. Portalowi trance.nu właśnie na tę wyjątkową okoliczność Phynn odpowiedział na kilka pytań.
Czego możemy się spodziewać po tym albumie?
– Możecie spodziewać się wielkiej różnorodności utworów. Nie trzymałem się kurczowo jednego stylu, moim celem było połączenie różnych elementów w utworach, aby szeroka gama publiczności mogła to wszystko docenić.
Jakie style możemy znaleźć na albumie?
– Większość to melodyjny i upliftingowy trance, ale jest również kilka numerów progressive trance i dwontempowych nut.
Jesteś znany głównie z upliftingu. Czy było dla ciebie trudne stworzenie czegoś w innym stylu?
Większość albumu stanowi trance, albo jego podgatunki – progressive, melodic. Jakkolwiek stworzyłem też downtempowy kawałek, w którym wokalu użyczyła mi Molly Bancroft. Stworzenie tego wymagało innego podejścia do tematu, ubawiłem się przy tym, ale również wiele nauczyłem.
Czy są jakieś gatunki, które są tobie zupełnie obce, a chciałbyś je wypróbować?
– Przez dwa ostatnie lata odkrywałem nowe gatunki, takie jak electro house (‘CU Smile’), progresywny trance i tech-trance (‘This Is The Time’). I mimo że jest to bardzo fascynujące zadanie, odkryłem, że moją prawdziwą i jedyną pasją jest uplifting trance jak np. „Escape” i „Lucid”, dlatego też od tej pory skupię się na nowo na tych gatunkach.
Czy pod tytułem „Metamorphosis” kryje się jakiś specjalny powód, bądź też jakaś historia?
– Tak. Przez ostatnie dwa lata wiele zmian zaszło w moim życiu, wiele wzlotów i upadków. Przeniosłem się do innego kraju, poznałem nowych ludzi i czuję, że podczas pracy nad albumem zmieniły się moje wierzenia i widoki na przyszłość. Tytuł jest „Metamorphosis”, ponieważ przedstawia istotne zmiany z dwóch ostatnich lat mojej kariery.
Pierwszy wydany utwór z albumu to „Try Again”, który ukazał się 29 września. Wokalu użyczyła Tiff Lacey – jak wyglądała wasza współpraca?
– To jest właściwie bardzo interesująca historia. Skończyłem utwór dwa tygodnie przed terminem, gdy stwierdziłem, że do pełni brakuje mu jedynie wokalu. Oczywiście 14 dni to jest bardzo mało czasu na zorganizowanie wokalu, dlatego tez nie spodziewałem się, że jakikolwiek artysta użyczy mi go, w tym przedziale czasowym. Skontaktowałem się z kilkoma osobami m.in. Tiff Lacey. Zainteresowała się napisaniem słów do utworu, ale kiedy wysłałem maila do jej menagera o krótkim terminie zakończenia dzieła – odpowiedzi zwrotnej do tej pory nie otrzymałem. Po dwóch dniach stwierdziłem, że będę musiał szukać nadal gdzieś indziej, gdy nagle dostałem od niej maila ze skończonym nagraniem i wszystkimi potrzebnymi dokumentami. To była bardzo miła niespodzianka i jestem jej niezmiernie wdzięczny za pomoc w ukończeniu wszystkiego w czasie.
Poza utworami z udziałem Tiff, współpracowałeś z innymi – są kawałki z Molly Bancroft i jeden z Dallasem Green. Jakie informacje o tych utworach możesz nam zdradzić?
– Uwielbiam głos Molly, więc postanowiłem się z nią skontaktować i popracować nad kawałkiem „No More Mistakes”. To była miła współpraca i zauważyłem również, że jeśli chodzi o tworzenie to nadajemy naprawdę na tych samych falach. Efekt współpracy tak mi się spodobał, że poprosiłem ją o pomoc przy kolejnym kawałku „Wait For A Moment”. Molly jest świetną osobą, a praca z nią jest bardzo zabawna i na pewno będę chciał z nią współpracować w przyszłości. „Comin’ Home” powstał przy pomocy Dallasa Greena aka City and Colour. Jest on jednym z moich ulubionych akustycznych artystów i zawsze chciałem stworzyć z nim jakiś kawałek. Nie sądziłem jednak, że to się uda gdyż gra w dwóch zespołach i często jest w trasie, ale napisałem do jego menagera z pytaniem, czy nie mógł bym z nim współpracować i ku mojemu zaskoczeniu byli bardzo zainteresowani tym przedsięwzięciem, co zaowocowało współpracą. I tak „Comin’ Home” jest bardzo upliftingowym kawałkiem i bardzo podoba mi się wokal, który brzmi wyjątkowo.
Ile czasu zajęło tobie stworzenie tego albumu?
– Początkowo pierwszy szkic gotowy był w niecały rok. Ale kiedy przesłuchałem go kilkakrotnie zrozumiałem, że nie jestem nim usatysfakcjonowany w 100%. Postanowiłem dopracować utwory dopóki nie byłem całkowicie pewien, że to jest to, czego oczekiwałem. W sumie wszystkie prace zamknęły się w okresie półtora roku.
Jaki jest twój ulubiony utwór na płycie?
– To z pewnością jest „Wait For A Moment”. Najbardziej podoba mi się to, że zaczyna się niewinnie, jako miły kawałek z pięknymi smykami, a po breakdownie nastaje wysokoenergetyczny bas, który przenosi ten numer w zupełnie inne rejony, na wyższy poziom.
W 2004 roku stworzyłeś wraz z Bartem van Wissenem “Fictivision vs Phynn – Escape” nakładem Fictivision. Słyszałem plotki, że macie zamiar znowu pracować razem. Wydaje mi się, że wiele osób bardzo się ucieszy gdy powiesz nam cos więcej na ten temat… możesz nam coś więcej powiedzieć, proszę?
– Ostatnio skontaktowałem się z Bartem i jest duże prawdopodobieństwo, że cos się z tego urodzi. W chwili obecnej nie mogę nic obiecać, ale z pewnością byłaby to świetna okazja do stworzenia kolejnego projektu „Fictivision vs. Phynn”.
Czy jest więcej osób, z którymi będziesz współpracował? Albo czy są takie osoby, z którymi bardzo chciałbyś nawiązać współpracę?
– Tak jak już wspomniałem, chciałbym zrobić kolejny projekt z Molly Bancroft. Aktualnie współpracuję z dobrze znanym kanadyjskim zespołem. Był on nominowany jako Nowa Grupa Roku na Kanadyjskim Grammy, dlatego jestem bardzo podekscytowany tym przedsięwzięciem.
Oprócz produkowania muzki zremiksowaleś kilka utworów dla takich osób jak Tiesto, Jes, Ernesto vs Bastian i wielu innych. Możemy się spodziewać jakiś nowych remiksów?
– W zeszłym tygodniu otrzymałem kilka ofert dotyczących zremiksowania kilku kawałków tak więc mam zamiar nad nimi popracować. W chwili obecnej nie mogę zdradzić nazwisk, ale są to dobrze znane marki więc miejcie się na baczności.
Skąd czerpiesz inspirację kiedy pracujesz nad nowym utworem, lub remiksujesz coś?
– Zwykle tak po prostu doznaje olśnienia np. po obejrzeniu dobrego filmu lub wysłuchaniu dobrej muzyki. Wtedy myślę sobie „Wow, czuję, że to jest to, że muszę zacząć w tej chwili” i tak rodzą się pomysły. Pozwalam muzyce wypłynąć ze mnie, dosłownie wylać się strumieniami – zupełnie naturalnie.
Jakiej muzyki słuchasz , kiedy nie jesteś w studio?
– Muzyki akustycznej. Po tym jak cały dzień siedzę nad muzyką elektroniczną i Dance, chcę się zrelaksować więc włączam łagodne akustyczne kawałki, nic nazbyt głośnego lub zwariowanego. Moimi ulubionymi wykonawcami są Lifehouse i Dallas Green (City and Colour).
Czy masz jakieś inne hobby poza muzyką?
– Lubię fotografować, jeździć na wycieczki, oglądać filmy, surfować po internecie w celu wynajdywania jakiś ciekawych informacji. Uwielbiam również kosztować nowych potraw.
Oczywiście przede wszystkim jesteś dj-em, więc powiedz nam gdzie można cię spotkać w ciągu najbliższych tygodni?
– 27 września grałem w Los Angeles / Circus. Potem pokazałem swoje umiejętności w Malezji. Obecnie czekam na potwierdzenie kilku moich kolejnych występów.
Czy będzie tournee albumu „Metamorphosis?
– Planuję takie tournee wcielić w życie. Mam już kilka dat, które w najbliższym czasie ujawnię.
Jakie są twoje plany na najbliższe 5 lat?
– W chwili obecnej zamierzam skupić się na wydaniu kilku singli i w końcu rozpocznę pracę nad drugim albumem – jak tylko przyjdzie na to czas. Planuję również wypuścić na rynek kilka płyt CD.