Wysokie obroty Moritza Piske – krótki wywiad dla FTB.pl
Pojawiając się na Soundtropolis w 2008 roku zaprezentował bardzo technicznego seta. Tym razem klubowicze w Ogrodzieńcu usłyszeli mieszankę funky i minimalu. O nowych produkcjach, silnych nerwach i miłości do Polki oraz trudności z polską gramatyką- Moritz Piske.
Twój set miał bardzo dramatyczny przebieg, zaczęło się od kłopotów technicznych i chwilowej awarii prądu.
Właściwie dobrze mi to zrobiło, bo publika była w tamtej chwili ze mną. To pomogło mi się skupić na graniu i nie myśleć już o tamtej sytuacji. Bardzo dziękuję publiczności za wsparcie.
To wybiło cię z rytmu?
Co mogłem zrobić, trzeba było się uśmiechać i czekać aż wszystko wróci do normy. Problemy techniczne wyniknęły z nie mojej winy, więc nie miałem z tym problemu.
Zagrałeś na Soundtropolis przed rokiem i w opinii wielu byłeś jednym z ciekawszych punktów tamtej edycji. Tym razem zagrałeś bardzo urozmaiconego seta, w którym zacierały się granice muzyczne.
Nie gram tylko techno, czy tylko house. Chciałem zagrać coś czego z jednej strony można posłuchać, a drugiej przy czym można poruszać tyłkiem [śmiech].
W twoim secie pojawił się sampel “House Muzik”, znany z kompilacji Gillesa Petersona.
Uwielbiam słuchać jego audycji w BBC Radio 1, stąd lubię sięgać po rzeczy, które prezentuje w swoim programie.
Inną zaskakującą rzeczą w twoim występie było połączenie funkowego brzmienia z minimalem.
To była moja nowa produkcja, która jeszcze nie została wydana. To bardzo pozytywny i zabawny temat z trąbką w tle. Zagrałem to na Nature One i reakcje ludzi były bardzo pozytywne.
Zamierzasz go wydać?
Jeszcze nie wiem gdzie i czy w ogóle to zrobię. Czasami warto zostawić coś zaskakującego na specjalne okazje i nie pozwolić się temu osłuchać. Po czasie może się okazać, że ktoś powie: “znam to z Soundtropolis”. To jest najlepsze uczucie jakie może się przydarzyć.
Wydałeś w tym roku nowy materiał na dwóch EP.
Pierwsza z nich to “Real One” dla Opossum Records, druga nagrana Salon Records nosi tytuł “Dirt Cabana”.
Co na nich znajdziemy?
Przede wszystkim mocne zaskakujące momenty. Na ostatnim EP mocne wejścia pojawiają się pośród housowego brzmienia, co jest czym nowym w mojej muzyce.
Słyszałem, że twoja kobieta pochodzi z Polski.
Tak, jesteśmy razem już od pięciu lat…
Zdążyłeś się nauczyć języka polskiego?
‘Dobrze‘, ‘na zdrowie‘- tylko tyle pamiętam. Uczyła mnie, ale niestety niewiele z tego zapamiętałem.
Polski język nie jest prosty dla obcokrajowców.
Podobnie jest z niemieckim.
Uczyłem się niemieckiego przez kilka lat w szkole podstawowej i liceum…
Pamiętasz coś?
Niewiele [śmiech], ale może następnym razem gdy się spotkamy ja będę mówił choć trochę po niemiecku, a ty po polsku. Zgoda?
Wchodzę w to [śmiech]. Ciekawe czy się dogadamy…
Rozmawiał Przemek Bollin
PS Sprawdźcie komentarz do drugiego filmiku: „Techno to dzieło szatana! Praktycznie wszyscy odgórni przedstawiciele i twórcy tej muzyki to sataniści. Działają podprogowymi schematami, wprowadzając człowieka rytmem w stan hipnozy, i pełna ilością scen i świateł wpływa ta muzyka w psychikę człowieka… zachęcam do głębszego zapoznania się z tym tematem bo wielu ludzi pada ofiarami sprawnej manipulacji, często przez nieświadomość z zagrożenia jakiemu się poddają na takich koncertach słuchając tego typu muzyki.” n/c