News

Od czego zacznie Fedde Le Grand? Konkurs plus fragment wywiadu z DJ MAGA

Blisko, blisko, coraz bliżej. Już w najbliższą sobotę najbardziej spektakularna impreza roku. Polska edycja Sensation 'Wicked Wonderland’ w Hali Stulecia we Wrocławiu. Jednym z mistrzów ceremonii będzie doskonale Wam znany, autor megahitów 'Put Your Hands Up 4 Detroit’ czy 'Let Me Think About It’ z Idą Corr Fedde Le Grand. Ten utalentowany i przystojny młodzieniec jest na fali wznoszącej, właśnie wydaje swój debiutancki album, poza tym każdy z jego numerów staje się światowym bestsellerem i zamiataczem parkietów. Również jako F.L.G. – pod tym pseudonimem nagrał w tym roku m.in. sztosa 'Amplifier’, który zapewne pojawi się w jego sobotnim secie. Mamy dla Was dwie sztuki tego singla – F.L.G. 'Amplifier/Pink Bird’. Rozlosujemy je wśród wszystkich, którzy pobawią się z nami w zgadywanie.


Pytanie konkursowe brzmi: Od jakiego utworu rozpocznie swojego seta we Wrocławiu Fedde Le Grand? 



Przy okazji, na chwilę przed spotkaniem z Fedde, przypominamy Wam fragment wywiadu, jakiego udzielił polskiej edycji DJ Magazine Fedde, a który w całości można znaleźć we wrześniowym numerze DJ MAGA. Wybraliśmy dla Was kilka kwestii dotyczących właśnie Sensation.


Zostałeś jednym z rezydentów Sensation. Jak ci się podoba ta impreza?


– Oczywiście  bardzo mi się podoba, w innym przypadku nie chciałbym na niej grać. To bardzo wyjątkowy event, jedyny w swoim rodzaju. To jest najlepsze w Sensation, bardzo unikalna sprawa. Rozmiar też jest imponujący. Rzecz jasna są większe imprezy, ale – w przypadku Sensation chodzi o pewien całościowy pakiet, który robi wrażenie. Rozmiar, produkcja, pomysł, didżeje… Ten stadion w Amsterdamie, doskonała oprawa, to miejsce dla wszystkich, każdy powinien czuć się zaproszony. Dla mnie osobiście to wielka frajda, no i czuję się wyróżniony i zaszczycony faktem, że organizatorzy chcą mnie tam widzieć na każdej z tegorocznych edycji… Jestem trochę dumny (śmiech).


Niektórzy twierdzą, że to jednak impreza, na której mniej liczy się muzyka…


– Nie zgadzam się. To znaczy wiem, co mają na myśli, ale to nieprawda. W przypadku Sensation bardzo ważny jest element show, to on powoduje, że ta impreza jest tak specjalna. Jednak tu chodzi o kombinację show i muzyki. Mówienie, że muzyka jest nieistotna jest jednak głupie – nikt by nie przyszedł, gdyby nie było dobrej muzyki granej przez dobrych didżejów.


To, że w tym roku ty, Sebastian i Erick jesteście stałymi punktami całego tournee, to podejrzewam spore wyzwanie – dziś fani są na bieżąco z tracklistami z kolejnych edycji, musicie ciągle zaskakiwać czymś nowym…


– Jasne, to nie takie proste. Każdy z nas za każdym razem będzie próbował pokazać coś nowego i innego. Zgadzam się z tobą, że to wyzwanie i jednocześnie niebezpieczeństwo – nie możemy się powtarzać. Jest kilka numerów, do których każdy z nas zapewne będzie powracał, ale musimy być ostrożni. Didżeje przeważnie mają dwa albo trzy kawałki, które powtarzają przez dłuższy czas, ale reszta to będą zaskoczenia. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Mam o tyle łatwiej, że dostaję masę promówek do mojego labela Flamingo Recordings i mogę zaskakiwać świeżościami przez cały czas. Spójrz na dwie amsterdamskie edycje – powtórzyłem kilka rzeczy, ale generalnie sety bardzo różniły się między sobą. W moim odczuciu na kilku edycjach powinien pojawiać się np. tylko jeden z nas, żebyśmy się ludziom nie przejedli, i żeby w line-upach więcej było niespodzianek.



Grałeś już na Sensation w poprzednich latach…


– Tak, pierwszy raz występowałem na mniejszej sali, w jednym z VIP Roomów, tegoroczna edycja w Amsterdamie to był mój trzeci raz na Sensation. I muszę ci powiedzieć, że zawsze miło to powrócić, zawsze uważnie sprawdzam, jak wygląda produkcja, przychodzę wcześniej i oglądam całe show, to naprawdę wyjątkowa sprawa. Lubię się pokręcić, słucham też innych didżejów. To głupie, gdy ktoś myśli, że już wszystko wie i wszystko umie. Ja ciągle się uczę, szukam inspiracji. Gdy słuchasz innych, na pewno w niczym ci to nie przeszkodzi, możesz tylko stać się lepszy. Mam tu na myśli również nieznanych, lokalnych didżejów, którzy potrafią być niesamowici i dają ci często pogląd, co tak naprawdę się dzieje na świecie.


Ostatnie pytanie odnośnie Sensation – jakie są główne różnice między tobą, Sebastianem Ingrosso i Erickiem E?


– Hmmm, jeżeli chodzi o mnie, jestem chyba najbardziej elastyczny – co w zależności od punkt widzenia jest moją zaletą albo wadą. To dotyczy również mojego produkowania, robię muzykę jako Fedde Le Grand, ale również bardziej techniczne rzeczy jako F.L.G. Kocham muzykę house, jej wszelkie odmiany.  Gdy zaczynałem jako DJ i grywałem całe noce, sięgałem zarówno po vocal house’y, jak i bardziej zakręcone rzeczy. To mi się w tym najbardziej podoba, muzyka house to szerokie pojęcie. Co do Sebastiana – myślę, że można o jego setach powiedzieć, że to „szwedzki styl”. Mimo że trudno go jednoznacznie odkreślić… Siebie postrzegam jako didżeja, który sytuuje się pomiędzy różnymi gatunkami. A jeśli chodzi o Ericka… Trudno mi o nim mówić, znamy się tyle lat. Zwykle grywa w Holandii, więc być może to „holenderskie brzmienie”.


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →