Poznajcie Calvina Harrisa
Calvin Harris w ciągu zaledwie kilku miesięcy stał się jednym z najbardziej pożądanych DJ-ów, producentów i remikserów na świecie. Niedawno ukazał się jego wywiad udzielony znajdującemu się na Ibizie klubowi Pacha.
Zapraszamy Was do zapoznania się z przesadnie wyluzowanym, brytyjskim królem electropopu – zwłaszcza, że tego pana w Polsce mamy zdecydowanie za mało…
Powiedz nam trochę o swoim stylu. Czego możemy się spodziewać po secie Calvina Harrisa?
Zagram cięższe rzeczy niż te, które możecie znaleźć na moim albumie. Zauważyłem, że to lepiej sprawdza się w klubach.
O której obudziłeś się tego poranka?
Dość szybko – wstałem o dwunastej. Normalnie, byłaby to piętnasta, ale mam naprawdę wczesny lot.
Co denerwuje cię najbardziej gdy grasz?
Przypuszczam, że najbardziej denerwującą rzeczą jest zagranie utworu, po którym wszyscy mają szaleć, a wcale tego nie robią. Myślisz „ochhh dlaczego nie świrujecie przecież to świetny kawałek!”
O co prosisz w riderach?
Wszystko, o co teraz proszę, to mnóstwo wody. Gram z Abletona, więc poza podpięciem miksera nie ma żadnych technicznych spraw. Co do jakichś dziwnych rzeczy… Nie pijam alkoholu, nie mam go w riderze. Jest za to Red Bull.
Jaki był dotąd najlepszy moment w twojej karierze?
Łatwo zapominam. Prawdopodobnie najlepszą rzeczą tego roku był festiwal w Szkocji „T in the Park”. Grałem tam z zespołami, nie z DJ-ami. Szalone! Ręce w górze po sam horyzont. Zagrałem mnóstwo kawałków, to była świetna noc. Czułem się niesamowicie.
Dwa zdania opisujące twój pierwszy występ w Pachy?
Dość straszny!
Kluby czy festiwale?
Dobrą rzeczą w klubach jest to, że mają dach – nie grozi nikomu deszcz. Nie dotyczy to oczywiście tarasów, ale przecież na Ibizie o tej porze roku nie pada! Festiwale są całkowicie inną sprawa – dają większą szansę na przekonanie ludzi do swojego stylu.
Jaki jest według ciebie sekret dobrego kawałka?
Nie mam pojęcia – musi po prostu mieć w sobie to magiczne „coś”, co mają niektóre utwory.
Z kim chciałbyś zagrać back to back?
Burns to dość nowy DJ, mający w tej chwili na koncie już kilka dobrych remiksów.
Ulubiony dzień tygodnia?
Piątek – dzień „przygotowania do weekendu”. Dzień przed jego startem i prawdopodobnie jego początek. Ludzie nie pamiętają, co robili w ciągu tygodnia, ale piątek zazwyczaj odstaje od reszty dni, jako ten najlepszy.
Lubisz tańczyć?
Lubię, ale nie znaczy to, że jestem dobrym tancerzem. Mam 1,95cm wzrostu i wyróżniam się z tłumu, dlatego lepiej czuje się za deckami!