Lisa 'Rzęsata’ Lashes – wywiad z królową hard dance
Lisę Lashes spokojnie możemy nazwać królową hard-dance’u. Brytyjka już od wielu, wielu lat jest jedną z niewielu kobiet na tym rynku. Niedawno udzieliła wywiadu dla Dancemusic.about, odpowiadając na kilka ogólnych pytań związanych z jej osobą…
Skąd pochodzi twój pseudonim?
Gdy byłam w szkole, ludzie nazywali mnie „lashes”, bo miałam niespotykanie długie rzęsy (eng.). Moja makijażystka mówi, że jeszcze nigdy nie robiła mascary na tak długich rzęsach jak moje.
Więc możemy się spodziewać kontraktu z firmami kosmetycznymi?
Zawsze chciałam w to pójść – Rimmel, L’Oreal, MAC – ty też możesz mieć rzęsy jak „rzęsata”. Tak próbowałam.
Gratuluję awansu do top 10 na liście DJ-ów hard dance. Jak zareagowałaś na wieść o tym?
To było już jakiś czas temu… Naprawdę dobrze. Nie chciałam być numerem jeden, bo moi znajomi również są DJ-ami. Zawstydziłam się, bo nigdy nie chcesz mówić „haha jestem lepsza od ciebie”. Specjalnie zaniżam trochę swoją samoocenę, ale to zazwyczaj wychodzi na dobre, prawda?
Na czym grasz – winyl, CD czy laptop?
Nadal gram z winyli, jestem plastikową dziewczyną. Czasem zdarza mi się miksować z CD. W sumie zeszłego tygodnia zagrałam sześć czy siedem CD-ków, co jest dla mnie wielkim wysiłkiem – uwielbiam winyle. Kocham ich feeling, dźwięk, wagę – nie noszę walizki z płytami sama, więc lubię patrzeć jak inni się z tym męcząc wchodząc do klubu! <śmiech>
Sądzisz, że kobietom trudniej jest wybić się w świecie DJ-ów?
Cóż, a jak myślisz? W pewnym sensie tak, bo scena DJ-ów jest zdominowana przez mężczyzn, ale jeśli jest się dobrą i ma się jaja – w przeciwnym razie można być po prostu stratowaną przez wszystkich – ale nie mogę naprawde powiedzieć, bo w tej chwili jest wielu facetów i mało wybijających się kobiet. Było ich sporo jakieś pięć lat temu, ale wydaje się, że zajęły wszystkie miejsca i ich liczba nie zwiększa się. Ale miejmy nadzieję, że dziewczyny zrobią sobie manicure i wezmą się za granie, bo niedługo być może będę musiała przejść na emeryturę.
Dlaczego miałabyś to zrobić?
Nie zrobię tego, tylko żartuję!
Wydaje się, że cały czas jesteś na wyjeździe. Masz jakieś rezydentury tam, gdzie mieszkasz?
Cóż, nie mam jako takich rezydentur, ale robię wiele imprez z Godskitchen, Slinky, Tidy i duże festiwale. Nie sądzę, że DJ-e biorą rezydentury – muszą robić wiele innych rzeczy i dużo wyjeżdżają za granicę.
Jaka była inspiracja dla imprez marki Lashed?
Prawdopodobnie Roman (Roman Trystram, jej promotor). Właśnie jedziemy z nim samochodem do domu, bo ja trochę za dużo wypiłam. Inspiracją jest to, że chcemy się bawić i zrobić imprezę, która jest inna niż wszystkie. Gdy robimy „Lash parties” organizujemy dekoracje, przynosimy ludziom mnóstwo zabawy z DJ-ami itp. Jeśli chcesz podpisać się pod czymś, musisz zrobić wszystko, a nie tylko grać kawałki. Inspiracją są lata clubbingu, czerpanie z niego wszystkiego co się dzieje i ciągłe brnięcie naprzód.
Faktycznie jej rzęsom trudno się oprzeć – Lisa Lashes już raz świetnie zatrzęsła tłumem w Lubiążu, 14 sierpnia tego roku z wielkim hukiem powraca w to samo miejsce, by uświetnić Electrocity V!