News

Nitrous Oxide o Anjunabeats Night, ASOT 450 i debiutanckim albumie (wywiad z Euphorii)

To wyjątkowy weekend dla Krzysztofa – dziś zaprasza na Anjunabeats NIght w poznańskim Eskulapie, jutro zagra obok Armina na ASOT 450 we Wrocławiu, a przy okazji właśnie ukazała się jego debiutancka płyta. Oto zapis wywiadu z ostatniej Euphorii.



Najpierw pytanie o zbliżającą się wielkimi krokami, bezprecedensową w Poznaniu imprezę…


Myślę, że tak – jest bezprecedensowa i sądzę, że jest to jakiś krok do przodu. Będzie to pierwsza w Polsce impreza brandowana labelem Anjunabeats, powiązana z premierą mojego albumu – taka była koncepcja, zrobienie jakiegoś „launch party”. Sam jestem ciekaw, jak to wszystko wypali…


Przypomnijmy, kto oprócz ciebie zagra!


Oprócz mnie pojawi się Jaytech z Australii, będzie również Daniel Kandi – od razu mogę rozwiać wszelkie wątpliwości: będą, dojadą. Są na naszym kontynencie, więc nie ma problemu. Jaytech jest na szczęście niedaleko, więc dojedzie na sto procent. Z polskich producentów i DJ-ów pojawią się jeszcze: Dave Schiemann – troszkę mocniej i ostrzej – Adam Kancerski na drugiej scenie, no i oczywiście Piotr


Tak, ja jako warm-upowiec. Mamy od razu pytanie o time-table…


Mogę zdradzić, że impreza zacznie się od 21. Jeśli chodzi o główną scenę, zacznie Piotrek, później Jaytech, Ja, Daniel Kandi – coraz szybciej, coraz mocniej – na deserek oczywiście Dave Schiemann.


Jak długo grasz ty i goście?


Zagram dwugodzinnego seta, oprócz mnie zagra tyle również Daniel Kandi.


Dużo będzie muzyki z twojego albumu?


Możemy powiedzieć, że taki jest profil tej imprezy. Na pewno pojawi się parę utworów, które mają się ukazać jako single i kilka kawałków z albumu w przedłużonych wersjach – nie wiem, czy się ukażą w aranżacjach, które chce zagrać. Potraktujmy to jako exclusive.



M.Ż. Anjunabeats pierwszy raz w Polsce i od razu w Poznaniu. Sprawdzimy fanów trance′u, którzy przecież w kilkotysięcznych liczbach pojawiają się w hali Arena.
P.N Progresywnych też, bo Jaytech to postać dla housowców bardzo ważna – ja na przyklad uwielbiam go.
M.Ż. Sprawdzimy, czy są również gotowi na takie klubowe wydarzenia. Czy mają ochotę na coś takiego, to będzie test na przyszłość. Gdyby się udało, pewnie stałoby się to cykliczne…


To jest zupełnie co innego niż duża impreza. Zdecydowanie mogłoby to być cykliczne wydarzenie – mogę zdradzić, że mamy już jakieś plany na przyszłość.


Przybywajcie więc w dużych grupach! Czy możesz nam coś zdradzić na temat tego, jak Eskulap zmieni się w stosunku do tego, jak wygląda na co dzień? W ogóle się zmieni, czy też będzie to muzyka bez atrakcji wizualnych?


Będą oczywiście światełka, dobre nagłośnienie. Pojawią się jakieś elementy dekoracyjne, które mogą kojarzyć ludzie odwiedzający imprezy Anjunabeats np. w Londynie. Nie będę zdradzał więcej, nazwijmy to po prostu: dekoracje związane z tym labelem. Myślę, że będzie to fajnie zaaranżowane – robimy to na wzór tego, co się dzieję w UK


Oznacza to, że ktoś od nich przylatuje i to sprawdza, czy może też wierzą, że oddali wszystko w dobre ręce?


Do tego stopnia nie. Nikt nie musi sprawdzać jak to będzie wyglądało. Miał przylecieć menedżer z Anjunabeats, ale nie wiadomo czy dotrze ze względu na problemy z chmurą pyłu.


Niektórzy myśleli, że to jakiś żart albo medialna prowokacja – jak wcześniej z nową grypą.


Ta sytuacja wpłynęła na całą scenę klubową. Jeśli ktoś śledzi twittery i facebooki, widzi, że odnosnie odwołań imprez itp nie ma raczej pozytywnych wpisów (…)



Poznajesz ten kawałek?


Tak, to „North Pole”, kawałek od którego można powiedzieć, że wszystko zaczęło się zmieniać w moim życiu i podporządkowało się muzyce. Pierwsza nuta wydana w brytyjskim Anjunabeats. Stwierdziłem, że trzeba tchnąć trochę świeżości w ten kawałek, żeby bardziej się wyróżniał.


Zobaczymy jak wypadnie Anjunabeats Night. Niecałą dobę później będziesz już we Wrocławiu…


Tak, Wrocław. Będę grał… Nie wiem jak to powiedzieć – wcześnie czy późno. Będzie to godzina piąta. Jestem bardzo szczęśliwy, że już drugi raz zostałem zaproszony na tę imprezę. Jest to wyróżnienie od wytwórni Armina i jego samego, że postanowili pchnąć mnie po raz kolejny na tę imprezkę. Mam nadzieję, że sporo ludzi zostanie do końca.


Chciałem wrócić do tych ciężkich ostatnio spraw krajowych – byłeś jedną z osób, które się szykowały do Wrocławia. Może już byłeś dziesiątego kwietnia we Wrocławiu, jak ciebie zastała ta informacja?


Nie wyjechałem do Wrocławia. To była dziwna sytuacja – rano się dowiedziałem, że miałem zepsutą, przedziurawioną oponę w samochodzie. Zabrałem się od razu, żeby znaleźć gdzieś wulkanizatora, a w momencie gdy już chciałem wyjeżdżać, dostałem telefon od kuzyna, żebym włączył telewizję. W tym momencie się zaczęło.



Wiele dużych postaci jeśli chodzi o muzykę trance będzie we Wrocławiu, oprócz oczywiście samego Armina van Buurena. Kto ciebie, jako słuchacza, interesuje najbardziej?


Oczywiście Super8 & Tab, Mata Zo.


W tej kolejności?


Tak, w tej kolejności. Nigdy nie miałem okazji posłuchać ich na żywo. Wydają w tej samej wytwórni co ja. Super8 jest dla mnie mistrzem od bardzo, bardzo dawna i czasami nawet próbowałem wzorować się na jego utworach. Nigdy nie mieliśmy okazji się spotkać na żywo, więc jest to bardzo ekscytujące. Jestem ciekaw jak mu wyjdzie secik. Mat Zo tak samo – jest świetnym producentem, i słyszałem mnóstwo na temat jego występów.


Ciekawe co zagra, bo ostatnie jego produkcje były electro-housowe. Duży znak zapytania. Równie ciekawy jest Andy Moor. Mnóstwo dobrych brzmień pojawi się tej nocy, tym bardziej jeśli ktoś jest fanem muzyki trance. Pytanie od słuchaczy: myślałeś może o eksperymentach gatunkowych, może jakoś progresywnie? A może masz już jakieś próbki na komputerze?


Ludzie, którzy przesłuchali już mój album, mogą też coś powiedzieć na ten temat. Nie jest do końca utrzymany w jednym stylu, w tym samym klimacie upliftingowym. Oczywiście pewne motywy upliftingowe przewijają się prawie w każdym kawałku, ale próbowałem troszkę zboczyć z tego toru, urozmaicić niektóre utwory, zrobić coś innego. Na przykład „Muriwai” jest utworem chill-outowym.


I „Reflection”, które powstało z boku albumu, w związku z tym co się wydarzyło w naszym kraju.


Mogę od razu zaznaczyć, że utwór nie powstał ze względu na to – akurat teraz przyszedł mi do głowy. Zrobiłem go jakiś czas temu i miał się pojawić na albumie jako takie outro na zakończenie, ale jest strasznie smutny i stwierdziliśmy, że go pominiemy. Wydarzenia sprzed dwóch tygodni skłoniły mnie do tego, że umieściłem go po prostu na gadu-gadu w opisie. Znajomi stwierdzili, że utwór faktycznie oddaje przede wszystkim smutek.



Poza muzyką trancową, relaksujesz się też przy muzyce filmowej, chilloutowej?


Tak, zdecydowanie lubię takie chilloutowe klimaciki.


Z kim z polskiej sceny chciałbyś teraz stworzyć utwór? Kiedyś współpracowałeś z Sound Players – zamierzasz do tego powrócić?


Pytanie znienacka! Takie są najgorsze. Chciałbym coś spróbować zrobić z chłopakami ze Skytech. Mają świetne produkcje i myślę, że mogłoby z tego wyjść coś ciekawego. Jest sporo nowych twarzy na polskiej scenie trancowej – cały czas brniemy do tego, żeby było lepiej i cały czas pojawiają się nowe nazwiska, fajne produkcje i ciekawe aranże.


Twoja płyta jest już w sklepach?


Tak, powinna być. Słyszałem nawet, że całkiem nieźle schodzi. Bardzo się cieszę i dziękuję tym, którzy już ją zakupili. Jest ogólnie dostępna w sklepach muzycznych i multimedialnych.


Jak się czujesz w związku z premierą albumu?


Pierwsze, co zrobiłem, to poleciałem do sklepu i zobaczyłem, czy faktycznie tam jest. Musiałem się uszczypnąć, by sprawdzić, czy to rzeczywistość. Byłem bardzo podekscytowany. Dość długo czekałem na płytę, zanim została mi przesłana – dostałem ją dwa tygodnie po oficjalnej premierze w UK. Widziałem ją również podczas weekendu świątecznego w Anglii, ale nie miałem nawet okazji, by jej dotknąć – była w gablotce na sprzedaż.



Może nam opowiesz, co sie dzieję w Wielkiej Brytanii – Krzysztof grał w Ministry of Sound z Above & Beyond, myślę, że najlepsza impreza życia…


Dzieje się naprawdę sporo. Jest bardzo fajnie i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony.


Był to również występ na zasadzie „album launch party”?


Tak, impreza była tak reklamowana, ale odnosiło się to do dwóch albumów – mojego i kompilacji, która jakiś czas temu wyszła w Anjunabeats, Anjunadeep vol. 2. Taka typowa „launchowa” impreza. Wrażenia z „ministerstwa” są naprawdę niesamowite. Świetny klimat, świetni ludzie, po prostu dobra zabawa. Mam nadzieję, że u nas będzie tak samo albo nawet i lepiej.


Co z tą okładką? Co się na niej znajduje?


Dużo ludzi się pyta. Okładka – opony. Pierwsze skojarzenia: samochody, wyścigi, podtlenek azotu, czyli dopalacze. Nie są to bynajmniej opony od Jelcza, jak ktoś kiedyś napisał. Oprócz tego opony są w kształcie molekuły – Nitrous Oxide to związek chemiczny, więc to kolejne skojarzenie. Myśleliśmy, żeby zrobić okładkę, która będzie miała jakieś znaczenie. Jak widać nie zostało ono jednoznacznie odczytane, ale dla ludzi, którzy są w klimatach samochodowych, chemicznych itd., myślę, że może się to jakoś skojarzyć.


Jakiego oprogramowania i wtyczek używasz w studiu?


Obecnie, i przez cały czas, od kiedy zacząłem tworzyć muzykę, robię to na FL Studio. Syntezatorów, jeśli chodzi o hardware nie posiadam i nie wiem, czy będę kiedykolwiek kupował. Wszystko się odbywa wewnątrz komputera – VSTi to najlepsze, co może być i zawsze jest niezawodne. Nie musimy się babrać w kablach itd. Wtyczki: V-Station, Z3TA Plus też może być… To by było chyba na tyle, z nich korzystam najczęściej do bassline′ów, moich leadów i innych – nazwijmy to -„śmiesznych” dźwięków przestrzennych.



P.S. Przypomnijmy, że w ostatnim DJ MAGU całe trzy strony na temat Nitrousa, kolejnych etapów kariery i nowego albumu. Polecamy – nigdzie indziej nie znajdziecie tylu informacji na temat Krzysztofa, w tym wiele ciekawostek prosto ze źródła.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →