Oficjalne narodziny Swedish House Mafia
Swedish House Mafia to dotąd było określenie raczej umowne. Do tego stopnia, że nie do końca dla wszystkich było jasne czy w tej definicji zawiera się też obecność Erica Prydza czy nie. Ten ostatni wiele razy musiał wyjaśniać, że zna chłopaków, ale nigdy nie chciał z nikim występować pod wspólnym szyldem, więc mimo sympatii do rodaków, odcina się od bycia „szwedzkim mafiozo”. Od jakiegoś czasu jest już jasne, że Szwedzka Mafia to Steve Angello, Axwell i Sebastian Ingrosso, choć nadal trudno powiedzieć w jakiej kolejności i czy w ogóle w tym zestawie ktoś pełni bardziej znaczącą rolę od pozostałych.
Gdy pojawił się wielki hit AD 2009 „Leave The World Behind” znów niektórzy (ci mniej zorientowani w temacie) mieli zagadkę – skoro to nowy przebój Szwedzkiej Mafii, to czy w takim razie współtwórca nagrania Laidback Luke również – mimo bycia Holendrem urodzonym na Filipinach – do niej należy? Wątpliwości rozwiewał plan Szwedów na zeszłoroczne wakacje. Otóż zarówno w line-upach wielu festiwali (choćby Mystery Land), jak i w ofercie klubów (choćby Pachy na Ibizie) zaczęli występować jako Swedish House Mafia.
Rok 2010, a konkretnie ostatnie tygodnie, przyniosły nam kolejny przełom w tej kwestii. Trzech szalonych Szwedów (a w każdym razie dwóch szalonych – Steve i Sebastian, i wyglądający na bardziej ustatkowanego czy też po prostu spokojniejszego z natury Axwell) wydało kolejny wspólny kawałek, z którego tytułem nie będą już mieć problemy telewizje muzyczne, bo zamiast „Steve Angello, Axwell, Sebastian Ingrosso, Laidback Luke featuring Deborah Cox” po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z numerem podpisanym oficjalnie jako Swedish House Mafia.
Utwór „One” – tym razem bez chwytliwej linii wokalnej – już od jakiegoś czasu jest najlepiej sprzedającym się tanecznym kawałkiem na świecie, i z całą pewnością gniecie wszystkie parkiety, na których się pojawia (w Polsce już za miesiąc popłynie z głośników na scenie głównej Global Gathering podczas seta Steve’a Angello). Zwłaszcza te dużych rozmiarów, bo jest to zdecydowanie propozycja o dużym zastrzyku energii i masywnych beatach stworzonych na imprezy z cyklu Big Room Events. To jednocześnie pierwszy track wydany pod auspicjami nowej wytwórni, która nazywa się SHM, wiadomo dlaczego. Wygląda na to, że Steve, Sebastian i Axwell zaczynają niejako nowe życie czy nowy etap swojej kariery. Nowa nazwa, nowy label, czy też nowe brzmienie? Jedno jest pewne – Szwedzka Trójka to obecnie big room housowa ekipa numer jeden na planecie i zważywszy na ich niesamowitą charyzmę, trudno będzie komukolwiek w najbliższym czasie im zagrozić.