’Dla sączących szampana na VIP-ie moja muzyka jest za mocna’ – wywiad z Paulem van Dykiem
Już za niespełna miesiąc pierwszy od trzech lat występ PVD w Polsce! Będzie ozdobą trzeciej polskiej edycji Global Gathering na Torze Poznań. Oto przed Wami świeżutki wywiad z legendą muzyki trance, przeprowadzony przez redaktora naczelnego DJ MAG Polska.
Witaj, Paul, podobno dostałeś wcześniej nasze pytania i jesteś przygotowany …
Nie, nie dostałem żadnych pytań. Pewnie przyszły do biura, ale oni wiedzą, że ja nigdy nie chcę żadnych pytań przed wywiadem. Myślę, że wywiad jest zawsze ciekawszy, kiedy nie ma pytań podrzucanych przed jego przeprowadzeniem.
Zagrasz na polskim Global Gathering po trzech latach nieobecności w naszym kraju.
Tak, jestem bardzo podekscytowany. Ostatnie kilka razy, kiedy grałem w Polsce, było naprawdę bardzo dobrze, nie mogę więc doczekać się kolejnego spotkania z polską publiką. Poza tym Global Gathering to uznana festiwalowa marka na świecie, na pewno będzie wspaniale.
Wyobraź sobie, że ktoś wybiera się na Globala, niewiele wiedząc na twój temat. Czego może oczekiwać?
Krótko mówiąc bardzo energetycznej muzyki elektronicznej o potężnej mocy.
Co będziesz miał na scenie, bo wiadomo, że nie ograniczasz się do grania z płyt CD?
Zawsze mam ze sobą dwa komputery i keyboard. Jak również mikser, stworzony specjalnie na moje potrzeby, sporo różnych kontrolerów midi i tego typu urządzeń. To bardzo intensywny sposób prezentowania muzyki elektronicznej.
Czy to oznacza, że podczas grania jesteś cały czas bardzo zajęty?
Tak, absolutnie.
Czyli ciągle coś zmieniasz w kawałkach, które grasz?
Dokładnie. Najlepszy sposób na wyjaśnienie tego, co wyprawiam na scenie, jest taki – mogę grać twój ulubiony utwór, a będziesz miał problem z rozpoznaniem go, bo będzie brzmiał nieco inaczej. Być może usłyszysz go z inną linią basową albo inną perkusją. Jednocześnie staram się utrzymać smak oryginału, jak również zrobić wszystko, żeby wkomponować go w ogólną wibrację mojego seta. Na pewno numer będzie brzmiał bardziej intensywnie, niż gdybym zagrał jego oryginalną wersję.
Uważasz, że zwykły set didżejski w dzisiejszych czasach to coś nudnego?
Niekoniecznie, na pewno istnieją didżeje, którzy potrafią grać fantastyczne sety. Powód, dla którego ja robię to w taki a nie inny sposób, jest taki, że poza pasją bycia didżejem, mam w sobie pasję bycia muzykiem. To, co mam ze sobą na scenie, w doskonały sposób odpowiada moim potrzebom – dzięki temu mogę idealnie połączyć to wszystko, co uwielbiam robić na scenie. Mogę zestawić moje umiejętności jako didżeja – miksowanie, budowanie napięcia, z moimi możliwościami jako muzyka i producenta.
Właśnie świętujesz 10-lecie swojej wytwórni Vandit. Zagrasz dużo klasyków?
Na pewno nigdy nie zdecyduję się na trasę, w której będę grać tylko starą muzykę. Nie zwykłem patrzeć w przeszłość, ja i Vandit zawsze patrzymy w przyszłość. Moja rola toub prezentowanie jak muzyka elektroniczna powinna brzmieć teraz, w tym momencie, i w najbliższym miesiącu i w następnych latach. Będzie to więc jakaś kombinacja – to 10-lecie labelu, oczywiście jako Vandit wydaliśmy przez lata wiele ważnych kawałków, kiedy więc powrócić do nich, jeśli nie teraz? Na pewno więc zabiorę ze sobą klasyki, ale też dużo nowego materiału.
A propos nowego materiału – wspomniałeś o nowym albumie, możesz nam zdradzić coś więcej?
Jestem w połowie składania wszystkiego do kupy – płyta ukaże się na początku roku 2011.
Pewnie wielu fanów zastanawia się czy będzie to mocna muzyka trance czy może coś bardziej popowego, jak ostatni krążek Tiesto?
Prawda jest taka, że nigdy nie myślałem w takich kategoriach. Przykładowo – gdy posłuchasz mojego poprzedniego albumu „In Between”, znajdziesz tam rzeczy inspirowane muzyką pop, nawet rockiem, albo minimalem, electro czy techno. A obok tego znajdziesz trancowe hymny. Dla mnie najważniejsza jest jakościowa muzyka. Dla mnie to muzyka elektroniczna, nie dzielę jej na te wszystkie gatunki. Jeżeli poczuję, że popowy element jest potrzebny, żeby zrealizować jakąś wizję, nie będę się wahał. Podobnie z minimalem czy czymkolwiek – jeśli poczuję, że w danym miejscu potrzebne jest brzmienie techno, takiego użyję. Najważniejsze, by nie ograniczać się do jednego stylu – muzyka elektroniczna oferuje szeroki wachlarz brzmień, o to tu właśnie chodzi.
Co w takim razie było najbardziej inspirujące dla ciebie w ostatnim tygodniu?
Nadal lubię te mocne beaty i tłuste electro basy, ale z bardzo różnymi muzycznymi elementami. Nie chodzi o minimalistyczne klik-klok, to ma być coś, co cię gdzieś poprowadzi, ma w sobie wielką energię i dodatkowo substancję melodyczną. To jest muzyka, która sprawia mi największą przyjemność i taki też będzie w dużej mierze mój album.
Wielu didżejów i producentów zwolniło swoją muzykę w ostatnich latach, ale nie Paul van Dyk…
Faktycznie, niekoniecznie.
Czyli działasz wbrew trendom?
Nigdy, podczas całej mojej kariery, nie podążałem za trendami. Myślę, że muzyka ma określoną energię i można stworzyć wielką moc zarówno w kawałku, który jest utrzymany w tempie 125 bpm-ów, jak i w takim na 140. Wszystko zależy od twojego początkowego pomysłu. Mam na koncie kawałki na 120, kluczowy jest tu wybór artysty, co w danym momencie uważa za słuszne. Prawda jest taka, że nie jestem typem muzyka grającego dla wszystkich – jeśli lubisz stać w VIP Roomie i popijać szampana z torbą zarzuconą na ramieniu , pewnie moja muzyka jest dla ciebie zbyt mocna.
A czego słuchasz w domu, w samochodzie?
Ostatnia rzecz, która mnie oczarowała, to jest Fyfe Dangerfield. Nowy gość z Anglii. Klaszyczny UK indie rock, bardzo dobra rzecz, bardzo inspirująca.
A mówią, że indie-rock jest od 20 lat ciągle taki sam, a ty mówisz, że inspiruje…
Tak, ale posłuchaj sam. Poszukaj w google kawałka „Faster That The Setting Sun”. To prawdopodobnie jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie napisano w ostatnich 20 latach.
Co lubisz robić, gdy nie gra muzyka?
Mamy psy i konie, one powodują, że jestem zajęty w moim wolnym czasie. Najważniejsza jest oczywiście moja żona i czas, który spędzam z nią, ale często dzieje się to właśnie w towarzystwie naszych zwierząt.
To twój sposób na relaks…
Tak, absolutnie…
I łapanie inspiracji do tworzenia w głowie nowych melodii…
– Tak jest, te wszystkie rzeczy, razem wzięte. Inspiracja przychodzi ze wszystkich rzeczy, które dzieją się w życiu – podróży, wyjść z domu, ale też tych cichych momentów, gdy jesteśmy z naszymi zwierzętami.
BILETY:
Czwarta pula biletów dostępna jest na FTB.pl:
Standard:
– 137 zł
– 134 zł (dla posiadaczy karty klubowicza)
Deluxe:
– 450 zł
– 440 zł (dla posiadaczy karty klubowicza)
Bilety dostępne są również w stałych punktach sprzedaży:
– Centrum Informacji Miejskiej Poznań, Plac Wolności
– RockLongLuck, ul. Półwiejska
– DJ PRO Poznań, ul. Sienkiewicza