Above & Beyond dla FTB: 'TATW w Polsce będzie pierwszą taką imprezą na świecie’
Już w październiku wyjątkowe wydarzenie – Above & Beyond zagrają imprezę z cyklu „Trance Around The World”, nazwaną jak ich dobrze znana audycja. Na tę okoliczność zaprosiliśmy na rozmowę Tony’ego McGuinnessa.
Dostałeś moje pytania?
– Tak, choć nie lubię czytać pytań przed wywiadem. Wolę odpowiadać spontanicznie.
Aha, OK, Wasza agentka kazała mi podesłać…
– Rozumiem, taką ma pracę, niektórzy lubią wiedzieć wcześniej o czym ma być rozmowa. Pewnie Jono i Pavo wolą mieć pytania przed wywiadem, ja wolę inaczej. Lubię dawać odpowiedzi, które są długie… Nasza agentka pewnie chciała się upewnić, czy nie będzie takich „wrażliwych” tematów jak choćby ofiary na tegorocznym Love Parade.
Czyli nie chcesz rozmawiać o Love Parade?
– Szczerze mówiąc myślę, że nie powinniśmy przesadzać w reakcjach. Takie rzeczy się zdarzają – powiedzmy, że w jakiś wtorek ktoś umiera na budowie w Łodzi, nie stwierdzimy nagle, że pracowanie na budowie we wtorek to coś niebezpiecznego. Co możemy zrobić? Niestety ludzie umierają cały czas. Również z powodu wypadków. Jeśli reagujesz na coś takiego zbyt szybko, wydasz jakieś oświadczenie, ludzie faktycznie zaczną się zastanawiać nad budowami we wtoreki, nad budowami w ogóle, czy ludźmi pracującymi na budowach. Mieliśmy w Anglii 3 miesiące temu dwa zgony nastolatków na imprezach, w czasie gdy dużo się mówiło o nowym popularnym w UK narkotyku. Nie pamiętam teraz jego nazwy, ale do niedawna był legalny, potem został zdelegalizowany i tydzień później oni zmarli, a całą winę zrzucono na ten narkotyk. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że właściwie to wzięli ten środek i kilka innych, a na końcu podano newsa, że wcale tego środka jednak nie wzięli… Ludzie tak łatwo nie zmieniają podejścia do pewnych spraw, nawet jeżeli ktoś jest nachalny z ostrzeganiem. Świat już dużo bardziej skomplikowany.
OK, przejdźmy do wydarzenia, które zbliża się dużymi krokami – po raz pierwszy w Polsce zapraszacie na imprezę sygnowaną nazwą Waszej audycji. Co szykujecie specjalnego?
– Prawda jest taka, że ten pomysł wyszedł z polskiej strony, od polskiej agencji. Zawsze chętnie witamy kolejny kraj na mapie naszej audycji, a Polska ma tu swoje specjalne miejsce, bo polscy fani słyszą premierę kolejnego odcinka najszybciej z wszystkich rozgłośni FM na świecie. Między innym z tego powodu jestem pewny, że Polska to odpowiednie miejsce do zorganizowania pierwszej takiej imprezy, pod szyldem audycji. Już nie możemy się doczekać, o specjalnych atrakcjach na razie nie mogę mówić, jest jeszcze trochę czasu na obmyślenie wszystkiego.
To miło, że właśnie w Polsce po raz pierwszy zostanie zrealizowany taki pomysł…
– Tak, były już imprezy urodzinowe audycji, ale czegoś takiego jeszcze nie. Zgodziliśmy się na ten pomysł, bo „Trance Around The World” jest dla nas tak samo ważna, jak dla promotora, który wpadł na tę ideę. Jesteśmy ciekawi jak to wypadnie, od tego będzie zależeć, czy będą kolejne takie imprezy. Na pewno przy kolejnych ewentualnych propozycjach będziemy się zastanawiać, czy dany kraj jest ważną częścią |”Above & Beyond & Anjunabeats & Anjunadeep Family”, tak jak na pewno jest w przypadku Polski.
Będzie kilku gości, więc nie będzie to „Above & Beyond Only”? Myślicie o czymś takim?
– Coś w stylu Armin Only? Wiesz, nie za bardzo wiem na czym do końca polega ten pomysł – na pewno to świetna impreza, ale też na pewno nie jest to dosłownie Tylko Armin. Zaprasza przecież dużo gości. My mamy taką naturę, że lubimy robić rzeczy po swojemi, a nie kopiować innych ludzi. Zeszłego lata w Bejrucie zagraliśmy koncert na żywo, testowaliśmy taką wersję nas, warto było to zrobić. Lubimy własne pomysły, a nie podpatrywanie innych, więc A&B Only nigdy się nie zdarzy.
W Polsce w październiku nie będziecie grali na żywych instrumentach?
– Nie, nie, choć to było wyjątkowe doświadczenie, coś nowego, uczyliśmy się w każdej sekundzie. Każdy, kto tworzy elektronikę ci powie, że stara się nie wchodzić do „rzeki z dokładnie takim samym brzmieniem dwa razy”. Zespół rockowy to coś innego – nagrywają cały album z taką samą perkusją, basem, gitarą, potem z tymi właśnie instrumentami jadą w trasę. Trudno więc zagrać żywy koncert tak, żebyśmy byli zadowoleni z jego brzmieniowej różnorodności. Nie jesteśmy pewni czy kiedyś to powtórzymy, teraz odkrywamy na nowo możliwości grania setów, staramy się, by były na swój sposób ekstrawaganckie, wybuchowe. Lubimy sami zajmować się też oprawą wizualną, to bardzo ciekawe mocno kontrolować własny występ. Poza tym zachowanie na scenie, chcemy się mocno angażować, życ muzyką razem z publicznością. Gdybyś zapytał mnie kiedyś czy jest duża różnica między graniem w zespole, a didżejowaniem, powiedziałbym, że tak. Dziś już nie jestem taki pewien. Chodzi przecież o uczucie, które ludzie mają w sobie, gdy opuszczają klub czy halę, o uczucie, że doświadczyli czegoś ciekawego, a może niesamowitego. Może kiedyś jeszcze zagramy jak kapela, ale teraz chcemy dokończyć album, wydać album i poczekać, aż ludzie polubią nowe nagrania.
Muszę cię zapytać o fuzję Armady z Vandit. Co o tym myślisz?
– Znam dobrze Michaela, szefa Armady. Pracowaliśmy kiedyś razem w jednym z koncernów fonograficznych. Jego filozofia od zawsze była następująca: „Im coś większe, tym lepsze”. Zapewne im więcej labeli ogarnia, tym jest bardziej szczęśliwy – jest prawdziwym biznesmenem, który lubi rozwijać swoją działalność. Z kolei Paul zapewne poczuł, jak nieprzyjemną robotą jest zajmowanie się wszystkimi sprawami wytwórni, w dodatku niekoniecznie możesz spodziewać się z tej działalności dużych zysków. Pieniądze z wydawania muzyki są dziś naprawdę małe.
Koniec cześci pierwszej.