Pracoholizm kluczem do sukcesu w branży DJ-skiej
Nastały czasy, gdy rzadko który DJ kojarzony jest z typowo
imprezowym stylem życia. Chociaż wielu fanom i ludziom marzącym o
zostaniu „wodzirejem” wydaje się, że DJ-ing to tylko zabawa, od
ładnych kilku lat, wraz z rozwojem Internetu, widać coraz wyraźniej
ile pracy, zdrowia i czasu kosztuje poważne, profesjonalne
zajmowanie się tym fachem. Dobrym przykładem, choć nieco wyrwanym z treści artykułu jest obecny na zajawce Richie Hawtin – DJ, producent, ale i przede wszystkim biznesmen chorujący na chroniczny brak czasu i cierpiący na nieuleczalną chorobę – muzykę.
„Łączy się z nią [pracą DJ-a] wiele działania za kulisami i przeciwnym
wypadku niemożliwe byłoby pracować poprawnie.”
Tak odpowiedział znany brytyjski prezenter radiowy i DJ, na
pytanie odnośnie wybuchowej mieszanki pracy w tej branży i
skłonności do pracoholizmu. Faktycznie, by zaangażować się w stu
procentach, nie wystarczy jedynie potrafić zgrywać ze sobą dwa
utwory. „Dla mnie, bycie pracoholikiem, gdy jesteś DJ-em, jest
kluczowe”, skomentował Christopher Lawrence, kolega po fachu
Julesa. „Większość DJ-ów nie tylko gra – produkują muzykę,
zajmują się prasą, audycjami, zarządzają labelami i oczywiście
szukają utworów i pracują nad setami,” dodał, wspominają jeszcze o nadmiernej ilości czasu tych, którzy uganiają się za
fankami i powątpiewając w ilość wolnego czasu ludzi, którzy
granie traktują jak dobrą zabawę, na którą on zwyczajnie nie
może sobie pozwolić. „Wśród pisarzy jest takie powiedzenie
„wydawaj albo przepadnij”, które sprawdza się również w
muzyce. Jeśli nie będziesz cały czas wydawał rezultatów swojej
pracy, twoja kariera umrze. Autostrada superklubów zaśmiecona jest
martwymi DJ-ami, którzy to potwierdzają.”
Trudno się nie zgodzić. W dzisiejszych czasach granie na
imprezach to często dodatkowy dochód, obok innego źródła
utrzymania. Oczywiście do pewnego stopnia – pisaliśmy niedawno o
Reboocie, który porzucił biuro, by stać się artystą na pełen
etat. W Polsce nadal jest ich niewielu, nawet wśród największych
gwiazd.
„Jeśli chcesz być odnoszącym sukcesy DJ-em i producentem,
bądź gotów na wiele poświęceń. Ale uwierz mi, warto.”
Mac
Czy warto? Głupie pytanie – niewiele jest zajęć tak
wynagradzających i tak spełniających jak praca DJ-a. Stąd też
tak wielkie zainteresowanie nią wśród ludzi i tak wielki wysyp tak
zwanych „bedroom DJ-s”. Spora część z nich wykazuje się
umiejętnościami przewyższającymi dziewięćdziesiąt procent
rezydentów światowych klubów. Tylko że to wcale nie wieczna
impreza, ani tym bardziej wygodne siedzenie na domowej kanapie –
dowodem tego jest Deadmau5, który po ostatnich wydarzeniach
prawdopodobnie już nigdy nie będzie przedkładał pracy ponad
zdrowie.
A jak to się ma do naszych, polskich realiów? O tym uwielbia
opowiadać pracownik FTB, jeden z najbardziej zapracowanych ludzi w
tym światku, Waldemar Kaczmarek, którego znacie jako DJ Inox.
„Przyjemne jest na pewno to kiedy grasz i masz przed soba tłum
ludzi który na dodanie basu dostaje palpitacji czaszki mózgowej…
dla takich chwil warto to robic:)”
Ale zanim to znajdziemy się w ogóle za konsoletą, trzeba
przebyć długa drogę. Dosłownie. „W moim przypadku jeżdżę po
całej Polsce trzy razy w tygodniu.” Trudno odmówić mu
pracoholizmu, gdy przykładowa „wycieczka” połączona z „zabawą”
zakłada wyjazd z Leszna w czwartek do Koszalina (300 km), w piątek
do Gubina (400 km), sobota – booking w Siedlcach (600 km) i
wreszcie w niedzielę, upragniony powrót do domu (kolejnych 500 km).
W sumie daje to 1800 km. „Do tego doliczyć trzeba codziennie
przynajmniej dwie godziny na selekcjonowanie muzyki. Poza wszystkim, dwa
dni w tygodniu po sześć godzin pracy w radiu lokalnym Elka,
zajmowanie się moim teamem FTB i własnym menedżerowaniem… Już
nam zabrakło tygodnia.” I jak tu nie być pracoholikiem? Mimo
przeciwności, Waldek zawsze mówi o swojej pracy z iskrą w oku i
ogromną radością. Według niego, wszystko napędza się nawzajem,
a przecież świat z dnia na dzień oczekuje coraz więcej. „Jedno jest pewne
– jak się tego nie kocha to żaden pracoholizm nie pomoże” –
podsumowuje.
Cóż, słusznie zauważyć trzeba, że najważniejsza w życiu
DJ-a jest dwudziestopięciogodzinna doba. A na zakończenie
optymistyczny akcent.
„Czy bycie pracoholikiem jest potrzebne do sukcesu DJ-skiego?
Nie, w ogóle – i jestem tego dowodem. Mimo to uważam, że jeśli
byłbym uzależniony od pracy, odnosiłbym znacznie większe
sukcesy.”
załącznikach.
Cytaty artystów zagranicznych zaczerpnięte z Ihouseyou