News

Kevin Saunderson dla Euphorii: 'Lubię melodie, interesują mnie unikalne kawałki’

Kevin Saunderson to jedna trzecia Tria z Belleville, jak określa się trzech panów odpowiedzialnych za powstanie Detroit techno. Pozostali to Derrick May i Juan Atkins. W połowie sierpnia gościł w Lubiążu na Electrocity i właśnie wtedy udało mi się porozmawiać z tą legendarną postacią. Oto wywiad z ostatniej Euphorii.




Jak ci się podoba w Polsce?


Jest OK, byłem tu raz kiedyś, dawno temu. Fajnie jest więc powrócić i sprawdzić, jak w tej chwili wygląda scena klubowa, jak się tu wszystko pozmieniało. Jak na moje oko jest fajnie, porządna publiczność, podoba mi się.


No właśnie – jak ty widzisz takie rzeczy jako człowiek, który to wszystko zaczynał, który odpowiedzialny jest za powstanie Detroit techno. Jak to postrzegasz po tych wszystkich latach? Czy twoim zdaniem to wszystko poszło w dobrym kierunku?


Na pewno poszło w różnych kierunkach, wszystko jest bardzo zróżnicowane. Patrząc na to, co dzieje się w Polsce myślę, że jest tu tak jak wszędzie. Jest trance, jest progressive, house, techno. Dzisiejsza scena to mikstura tego wszystkiego.



Słyszałem twojego seta 3 lata temu podczas Amsterdam Dance Event i pamiętam, że grałeś również rzeczy, które miały w sobie trancowy klimat.


Tak, niewykluczone. Gram po prostu dobrą muzykę. Oczywiście nie zagram nigdy typowego, bardzo szyb kiego numeru trancowego. Ale kiedy usłyszę coś, co ma fajną melodię… Wiesz, kocham rzeczy, które są melodyjne. Lubię „hooks”, wyraźne motywy, lubię melodie.



W świecie muzyki techno nie ma ich za dużo…


Chodzi o to, że gdy didżejujesz, obojętnie gdzie, musisz robić w secie swego rodzaju „przerwy”, w których świetnie zamiast czegoś mocnego wpasuje się coś melodyjnego. Ja tak robię. Poza tym gdy słyszę dobry numer, po prostu muszę go zagrać, bez względu na to jaki to gatunek.


Nie masz wrażenia, że Detroit techno powraca ostatnio do świata muzyki klubowej? Dużo się o tym mówi, wracają również te brzmienia…


Jest coś takiego – minimal zwolnił, zaczęły powracać bardziej energetyczne rzeczy, no i brzmienia kojarzone z Detroit. Czuję, że pewne brzmienia Detroit pojawiły się ostatnio, to fakt.


Na festiwalu Awakenings zagraliście z pozostałą dwójką, z którą jak wszyscy twierdzą rozpoczęliście Detroit techno – Derrickiem May’em i Juanem Atkinsem. Jak było?

Było fajnie, wyszło całkiem dobrze. Nie robiliśmy żadnych prób, po prostu postanowiliśmy, że wyjdziemy na scenę i zobaczymy co się zdarzy. Było OK, na pewno było to coś innego, niż występowanie samemu.


Nadal nagrywasz muzykę? Coś się wydarzy w najbliższym czasie?


Na pewno nie robię tego tak często, jak kiedyś, ale owszem. Niedawno powstało parę numerów, mam nadzieję, że bez przeszkód pojawią się niebawem na rynku.



Ciekawi mnie co to będzie za muzyka, jak również to, jakie brzmienia w tej chwili zdaniem Kevina Saundersona są najciekawsze, najbardziej świeże?


Szczerze, to nie mam opinii na ten temat. Zawsze szukam muzyki, która będzie unikalna. Jeśli coś jest oryginalne, nie jest ważne jaki to gatunek.


Czy w tej chwili dużo mamy unikalnej muzyki na rynku twoim zdaniem?


Wystarczająco. Nie jest źle, mam co grać (śmiech).


Na Electrocity zagrałeś – tak jak mówisz – bardzo różnorodnie. Powiedz nam czego słuchasz w aucie?


Wyłączam wszystko. Czuję przesyt muzyki, nie słucham już tego tyle, co kiedyś. Innych didżejów również już nie podpatruję, nie podsłuchuję. Tak naprawdę w tej chwili najważniejsza jest dla mnie rodzina, moje dzieci. Uprawiamy sporty – football, baseball, koszykówka, chodzimy też na mecze.


Czy twoje dzieci lubią techno?


Tak, jak najbardziej. Słuchają głównie hip-hopu, ale techno też lubią.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →