News

Felieton: Dobre melodie potrzebne od zaraz!

Dyskutowaliśmy sobie ostatnio w redakcji o melodiach. O tym, że mamy dobre melodie i słabe (banalne) melodie. Że te pierwsze kochają koneserzy, a w drugich zakochują się przypadkowi ludzie – tacy, dla których muzyka w życiu delikatnie mówiąc nie jest zbyt ważna.



Ale też o tym, że brakuje ich ostatnio w tanecznych kawałkach. Oczywiście jest ich sporo w muzyce trance i bardziej komercyjnym housie, ale nawet fani tych gatunków powtarzają od jakiegoś czasu, że coraz rzadziej można natrafić na taką, która poruszy. Albo chociaż będzie się jakoś wyróżniać od reszty. Wszystkie brzmią tak, jakbyśmy już je kiedyś słyszeli i to w negatywnym kontekście – czasem tak można powiedzieć o świetnej melodii, ale w tym przypadku chodzi o „nijakość, którą już wiele razy słyszeliśmy”.


Ostatnio czytając komentarze pod jednym z kultowych filmików dokumentujących stare, brytyjskie rave’y z przełomu lat 80 i 90 natknąłem się na taką opinię: „To były czasy, kiedy ludzie nie bali się tańczyć w sposób, jaki im się podoba, a didżeje nie bali się grać melodyjnych kawałków”.


Biorąc pod uwagę kluby z tak zwaną dobrą muzyką, rzeczywiście trudno tam trafić na jakiekolwiek melodie. To, że w muzyce stricte technicznej czy minimalowej ich brakuje, to zrozumiałe (choć to nie oznacza, że takich numerów nie było i wciąż nie ma!). Jednak 90% dzisiejszego house’u czy tech-house’u, które królują na parkietach, to rzeczy stricte rytmiczne. Zastanówmy się nad trzema aspektami takiego stanu rzeczy.



ANTYZACHĘTA DO ZABAWY


Tu powracamy do wątku, który już poruszaliśmy. Brak wyrazistych, melodyjnych motywów to udręka dla kogoś, kto nie siedzi w muzie aż tak głęboko, do klubu uderza raz na dwa czy więcej tygodni. Takich ludzi didżeje również chcieliby zachęcić do tańca i często ciekawy, „very groovy” loop ich przyprowadzi na środek parkietu. Jednak gdy jegomość stwierdza po kolejnych 10 minutach, że nic w muzyce się nie zmieniło, wraca na fotel, a może do domu. I jest duże prawdopodobieństwo, że już nie wróci w najbliższym czasie do klubu. Co najgorsze – przekaże tę opinię dalej…


MAŁO RZECZY WYBITNYCH


Oczywiście wcale nie jest powiedziane, że wybitny kawałek to tylko taki, który ma jakąś melodię. Może być całkiem inaczej, ale sprawdźcie sami we własnej mp3-tece: arcydziełami przeważnie nazywa się utwory, które posiadają wiele fantastycznych cech naraz: jest doskonała perkusja, jędrne brzmienie, nieoczywiste pomysły, ciekawe rozwinięcie, do tego właśnie jakaś oryginalna melodia, przestrzeń, klimat… O kawałku, który ma tylko perkusyjny groove mówimy często, że „niezły!” albo „buja!”, ale rzadko powiemy, że to „coś niesamowitego”. Niedawno DJ Juerga mówił nam: „uwielbiam elementy perkusyjne, szczególnie congi i bongosy. Ostatnio jednak szukam kawałków z duszą, które mają swój niepowtarzalny klimat, które zostawiają po sobie jakieś emocje”. Podchwycił to nasz forumowic k3 i my również. W dobie 1000 kawałków wychodzących każdego dnia, nie mamy wyjścia.



PERKUSYJNE LOOPY POKLEIĆ POTRAFI KAŻDY


Tu przechodzimy do innego aspektu muzyki bez melodii. Tego produkcyjnego, „od kuchni”. Coraz częściej słyszymy zarzuty w stylu „numer nawet fajny, tylko szkoda, że sklejony z gotowych loopów Vengeance”. No właśnie – dobrych, gotowych perkusyjnych loopów mamy już na świecie miliony, niektóre są już nawet sklejone z basem… Przy okazji to odwieczny zarzut ludzi z np. środowiska muzyki rockowej – oni od zawsze postrzegają producentów muzyki tanecznej jako gości klejących gotowe loopy. Dziś to zjawisko nasiliło się niesamowicie, mamy niezliczoną ilość ludzi tworzących muzykę taneczną. Tu wracamy do melodii – zabawić się melodią już nie każdy potrafi, nawet gotową. Trzeba do niej dopasować inne elementy, pewnie spory procent „loopo-producentów” odpadłaby przy takim kryterium. Zdolność tworzenia własnej melodii to jeszcze bardziej rzadkie zjawisko.



Może więc to jeden z sensownych sposobów na szukanie „artystów” wśród „producentów”? Takich sposobów jest oczywiście wiele i każdy ma ich inny zestaw, ale nie da się ukryć, że dziś dobre, ciekawe melodie to deficytowe dobro. W dobie szalejącego komercjalizowania klubowych beatów chwytliwa melodia kojarzy się od razu z popem, i pewnie wielu undergroundowych artystów ucieka od niej z „zasady”. Czy na pewno słusznie? 


 


 


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →