Sety kontra listy przebojów i słów kilka o promocji
Jakiś czas temu natknąłem się na obszerną debatę, obejmującą
tematykę promocji DJ-ów. Odbyła się ona pod tekstem zachęcających
grajków do tworzenia comiesięcznych list przebojów, zamiast promo
setów. Dlaczego tak?
`
Wydawać by się mogło, że to przecież promosy są chlebem
powszednim każdego DJ-a. Otóż nic bardziej mylnego, jak się
okazuje, gdyż w czasach grania komputerowego, każdy może stworzyć
sobie idealnego seta, więc jego rola w promocji została
zmarginalizowana – ważniejsza stała się obecność na portalach
społecznościowych, wielkich serwisach klubowych i jako takie
pojawianie się raz na jakiś czas w światku muzycznym, pośród
DJ-ów, producentów i organizatorów imprez. Szansę na sukces mają
niekoniecznie wielcy fachowcy od grania, a zawodzie DJ-a – poza
samym graniem i umiejętnościami związanymi z promocją –
kluczową okazuje się postawa lobbysty, mającego znajomości i
wchodzącego… gdzie się da.
Poza tym, kto w dzisiejszych czasach znajdzie godzinę na dokładne
przesłuchanie seta, gdy klub boryka się z problemami finansowymi,
nie daj boże woła remont, a tu jeszcze trzeba plakat załatwić,
dogadać patronaty, innymi słowy: zająć się biznesem – a klubów
ze zdrowo skonstruowanymi działami PR-owymi i bookingowymi mamy,
niestety, jak na lekarstwo.
Jak więc wygląda odsłuchanie seta? Przelatujemy pobieżnie
kawałki, przeskakując co pięć minut, jeśli jesteśmy DJ-ami –
co zdarza się nad wyraz często w wypadku booking menedżerów –
albo znamy się, choćby minimalnie, na poprawności grania setów,
przysłuchujemy się technice, która, swoją drogą, jest przecież
idealna, bo liczniki; bo traktory; bo abletony; bo cokolwiek. I tyle.
Żadnego zachwycania się, żadnej wielkiej uwagi.
A może się mylę? Może faktycznie wszyscy przesłuchują każdy
nadesłany set, minuta po minucie zastanawiając się, czy może
zabookować DJ-a do klubu, którym się opiekują?
Kilku takich pewnie się znajdzie, lecz nie w tym rzecz. Taki, przydługawy wstęp, zmierza do dość krótkiego wniosku.
Róbcie listy przebojów czy też, bardziej trendi rzecz ujmując, DJ
charty. A jak już Wam to nie w smak, zamieszczajcie chociaż
tracklisty do setów. Zaoszczędzicie czas zarówno sobie, jak i
menedżerom, a po roku takiego – sumiennego – notowania,
będziecie mieli idealny przegląd Waszej ewolucji DJ-skiej. Bo DJ-a
weryfikuje się w akcji, a nie empetrójką preparowaną godzinami na
komputerze…