Nadchodzi era darmowych albumów?
W świecie sprzedaży muzyki dzieją się ostatnio dziwne rzeczy. Bankrutują wielkie labele – natychmiast oczywiście wykupywane przez jeszcze większe firmy – artyści zmęczeni są względnie małymi sprzedażami swych dzieł, podczas gdy piractwo zbiera coraz to większe plony.
Spora część producentów rzuca rękawice wielkim i postanawia
albo założyć coś swojego, wydając co tylko chcą, bez żadnych
odgórnych ograniczeń, albo też rozdaje utwory za darmo. Nieczęsto
zdarza się jednak, by producenci oddawali całe swoje albumy…
Felix, syn analogów
Jednym z takich ewenementów jest Felix da Housecat, którego
najnowszy album zatytułowany „Son Of Analogue” ukaże się
ekskluzywnie jako dodatek do brytyjskiego Mixmaga. Zwykle dodatkiem
takim jest płyta zawierająca set DJ-ski, więc świeży album od
jednej z legend acid house u i electroclashu jest bezprecedensowym
zjawiskiem na rynku wydawniczym.
„Mogłem ze spokojem oddać album labelowi, ale jestem tym
zmęczony,” mówi weteran sceny, tłumacząc, że woli jej fizyczne
wydanie od cyfrowego. „Kiedyś, gdy kupowało się płytę, trzeba
było ją otworzyć, być jej częścią, cieszyć się nią, czuć
ją. Powiedziałem mojemu menedżerowi, że nie chcę tego w sieci.
Nie chcę, by mój album był po prostu linkiem.” Felix mówi również, że w ten sposób chce powiedzieć
magazynowi swoiste „dziękuję”. Sam album ma powracać do jego
korzeni, dotykać otworów usznych i penetrować nasze trzecie oczy.
„Jest szalony,” stwierdza de Housecat.
Czy tak właśnie będą wyglądać nadchodzące lata? Na ile
albumy są dla was linkami, plikami, nawet oryginalnymi, a na ile
faktycznym owocem pracy, dziełem artysty? Pozornie zmuszani do
sprzedawania się za darmo – choć pomijam tu istotny być może
fakt umowy reklamowej między Mixmagiem a Housecatem – producenci
tak naprawdę mogą zarobić znacznie więcej na pobraniach
darmowych, niż na wydawaniu fizycznych albumów. Zawsze znajdzie się
grupa ludzi, którzy zapłacą za limitowaną, choćby i droższą,
edycję płytową, nawet pomimo darmowej dostępności danego
„towaru” w sieci.
PS. Jeśli nie wierzycie w ten model biznesowy, rzućcie okiem na
filmik (po angielsku) przedstawiający prosty ciąg wydarzeń
demaskujących obecny system sprzedaży. W tym wypadku jest to
książka, pierwotnie wydana za darmo w Internecie, a dopiero
następnie sprzedawana za pieniądze w formie drukowanej. Trudno się
z podsumowaniem nie zgodzić…