News

Dubstepowiec Skrillex z metalowymi Korn

Trudno powiedzieć, czy Skrilleksa komukolwiek trzeba jeszcze
przedstawiać, chyba, że jakimś cudem zdarzyło się Wam przespać
ostatnie pół roku. I wcale nie jesteśmy tu subiektywni – o ile o
obiektywizmie jako takim w ogóle można mówić – Amerykanin,
obiektywnie rzecz biorąc, stał się jedną z największych
rewelacji roku 2010, a może i również największym zjawiskiem zaistniałym w ciągu ubiegłych dwunastu miesięcy w
historii muzyki elektronicznej w ogóle.

Brzmi niewiarygodnie? Być może, ale fenomen Sonny’ego Moore jest
w tej chwili bardziej wielopoziomowy, niż mogło się nam wydawać
na początku – wygląda na to, że może pociągnąć za sobą sporo konsekwencji.

Gitaroelektroniczny dubstep

Przede wszystkim, w świecie muzyki klubowej nie ma przesadnie
wielu artystów, pochodzących ze środowisk typowo gitarowych. OK –
można wymienić Trenta Reznora, jednoosobową maszynkę do robienia
muzyki, występującą jako Nine Inch Nails, czy kilku innych
drum’n’bassopodobnych artystów pokrewnych historią Pendulum. Nie
możemy jednak zapominać, że w wypadku tych marek, nie mamy do
czynienia z muzyką klubową, lecz elektroniczną – co, wbrew
ogólnym określaniu wszystkiego mianem „electronic dance music”,
wypada odróżnić. Do Pendulum tańczyć można, ale chyba nikt nie
zaprzeczy, że panom bliżej do gitar, rocka, niż syntezatorów,
d’n’b i electro…

Biorąc to pod uwagę, Skrillex faktycznie wydaje się dość
specyficznym przypadkiem artysty, który przy całym swoim metalowym
pochodzeniu, zajął się stricte klubową muzyką elektroniczną,
przeznaczoną bardziej do tańca, a mniej do skakania w pogo czy
słuchania w tle filmu. Dubstepy od niego, z całym tym niekoniecznie
charakterystycznym, aczkolwiek na pewno trudnoodtwarzalnym
brzmieniem, szybko przeszły do kanonu gatunku, co niespecjalnie
podoba się purystom, nienawidzącym wtrętów elektrycznych w ich
ukochanym, wywodzącym się od burialoambientów, gatunku.

Ci sami puryści znienawidzili chwilę wcześniej Chase &
Status, opluwali Britney Spears, a Magnetic Man uznali za
świętokradztwo – w sumie trudno się z nimi nie zgodzić, mają
nieco racji. A gwiazda Mau5trap po raz kolejny rzuca wodę na młyn
ich zrzędzeniu, chwaląc się światu swoimi ostatnimi rewelacjami.

Kukurydziany Skrillex

„Tak, kuwa, ja to zrobiłem! Żartujecie? Dorastałem, słuchając
Korn” – pisze, odsyłając nas do linka na Youtube, pod którym
znaleźć możemy nic innego, jak kilkunastosekundowe nagranie prosto
ze studia amerykańskiego zespołu, zamieniającego swoją agresywną
stylistykę, na skrilleksopodobne dubstepy. Wszystko wyszło na jaw
pierwszego kwietnia, co odbierać można w dwojaki sposób. Wygląda
jednak na to, iż kolaboracja Korn i Skrilleksa to jak najbardziej
prawdziwa rzecz i prawdopodobnie lada dzień możemy spodziewać się
dalszych szczegółów.

Odważnie napisać można, iż byłaby to pierwsza tego typu,
metalowo-dubstepowa fuzja na świecie, możliwa tylko i wyłącznie
dzięki samemu Skrilleksowi, który dzięki swoim wydawnictwom
przeniósł elektryczne brzmienie dubstepu w całkowicie nowe rejony.
Co z tego wyniknie? Pewnie coś ciekawego. Wiemy jedno: nie ma
żenady, jak było to wcześniej, w wypadku Britney…




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →