Progowa legenda nie jest zadowolona z 97 % remiksów
Jesteśmy w stanie wybaczyć Wam, jeśli o Wasze uszy nie obiło się imię i nazwisko Nick Warren, gdyż to nie solowe projekty przyniosły temu panu światową sławę. Najlepiej znamy go z pracy włożonej w początki trip-hopowej grupy Massive Attack oraz projekt Way Out West, współtworzony u boku Jody Wisternoffa. Pan ten niedawno wydał kompilację Balance 18 (dostępna w Australii i Azji – europejska premiera dwudziestego piątego kwietnia), do której tracklistę i kilka z niej utworów znajdziecie na samym końcu. Z tej i nie tylko okazji, o wszystko i nic wypytał go serwis clubbersguidenewyork.com.
Płyta Balance 018 – jak długo zajęło stworzenie jej od początku do końca?
Proces trwał jakieś trzy miesiące. Gdy pierwszy raz poproszono mnie o nią – odpowiedziałem, że za cholerę! Dlatego, że to gigantyczna operacja. Kontaktuję się ze wszystkimi talentami, kolesiami i producentami, których doceniam i na których zaczynam zwracać uwagę. Mówię im, że coś robię i proszę o wysłanie nowego materiału. Przechodzi to również przez wszystkie strony społecznościowe. Kończę z jakimś tysiącem kompozycji do odsłuchania, co jest nieco trudne. Ale powoli zaczyna się znajdować te prawdziwe klejnoty stworzone przez ludzi i buduje się napięcie. Potem schodzę do około pięćdziesięciu kawałków, stwierdzając, że te są możliwymi kandydatami. Oczywiście jest grupa kawałków, które są tak mocne, że i tak na nią pójdą. Poza tym jest kilka może tak – może nie. Zaczynam pracować nad miksem w domu, sprawdzając co działa z czym, wypróbowując wszystko na laptopie. Staram się odkryć jaki nastrój chcę stworzyć na dwóch CD-kach. W sumie zajmuje to około trzech miesięcy.
Planujesz jakieś wyjazdy by promować album?
Będę w Stanach – krótki weekend w maju. Phoenix, San Fran, California – na festiwalu Liquid in the Bottle. Potem w Meksyku, a później wrócę do Stanów i należycie pojeżdżę imprezować jesienią. Będzie wtedy więcej wschodniego wybrzeża.
Jesteś w branży już od jakiegoś czasu z Massive Attack, Way Out West i kolaboracjami z Jodym. Słyszy się DJ-ów mówiących jak to dobrze było „w dawnych czasach” i zastanawiam się, jak rzeczy zmieniły się z twojej perspektywy?
Moim punktem widzenia jest, że całe to patrzenie wstecz na dawne czasy jest cool. Ale to dlatego, że było wtedy znacznie łatwiej. Scena była nowa, scena była silna. Nie musiałeś tyle pracować, szczerze mówiąc. To było po prostu tam! W dzisiejszych czasach trzeba naprawdę pracować więcej, jeśli jesteś DJ-em albo producentem. Musisz ogarniać całe te strony społecznościowe. Trzeba odpowiadać swoim fanom. Musisz sprawić, by fani czuli się częścią twojej rodziny i byli zaangażowani w codzienne informacje. Pisanie muzyki jest naprawdę radością, ale nie ma w tym zysku. Więc dla mnie częścią przyczyny, albo tym, co widzę jako część mojej pracy jako ktoś, kto był w branży tak długo i miał naprawdę szczęście, jest poczucie, że moim zadaniem jest promować tych młodych ludzi. Gdy zaczynałem, dostawało się umowę na kawałek, umowę wydawniczą, mogliśmy odejść z pracy, mieliśmy pieniądze w banku. By po prostu robić muzykę. Dla młodych producentów nie jest to teraz możliwe. Moją odpowiedzialnością jest ich promować. Nie potrzebuję promować remiksu madonny. To już nie moja praca. Moją pracą jest znaleźć tego młodego dzieciaka w Rosji albo Północnej Wirginii, czy gdzieś i powiedzieć „hej ludzie! Ci kolesie mają mnóstwo talentu, posłuchajcie ich muzyki. Odwiedźcie jego stronę na Facebooku, na Soundcloudzie. Popatrzcie na jego wydawnictwa.” Taki jest teraz przemysł.
Uwielbiam to! Cudowne podejście i świetnie słyszeć, że nie jesteś sterany! Trudno musi być nadal zainspirowany i energetyczny z całą tą sceną.
Chodzi tylko o muzykę. Nadal, każdego tygodnia słyszę coś „Wow!! Niesamowite”. Więc uważam, że podtrzymanie tego głodu muzyki za bardzo ważne.
Twoja muzyka obejmuje całkiem sporo gatunków, od trance, progressive do chill outu – czy jest jakiś, który faworyzujesz?
Wszędzie chodzi o melodię! Jest cienka linia pomiędzy będącą tandetną a będącą fajną. Uwielbiam jeździć po niej i mam nadzieję, że robię to dobrze i jeżdżę po fajnej krawędzi melodii. Bo to trudna rzecz do opanowania. Nawet w moich czasach Massive Attack, w pierwszych dwóch czy trzech ich albumach, wydawnictwach Way Out West i w tym, co robię teraz, zawsze chodziło o bas i melodię.
Ile razy słyszałeś remiksy swoich dzieł i stwierdzałeś „naprawdę to zawalili!” albo „ulepszyli to do reszty”?
Szczerze, przez dziewięćdziesiąt siedem procent czasu jestem po prostu ogromnie zwiedziony!!! Stwierdzam, że zawalili. Oczekuje się czegoś cudownego i wraca to oooh nie takie dobre. Zwłaszcza rzeczy Way Out West, Jody jest bardzo krytyczny co do remiksów, ja też. Przepuściłem kilka rzeczy, które potem nie robiły na mnie wrażenia. Zrobiliśmy też kilka remiksów dla Way Out West, do których wracam i jestem dość zszokowany, jak były słabe! Ale też, na przykład, z moim nowym singlem wychodzącym w przyszłym miesiącu – „Buenos Aires” – mieliśmy trzy remiksy i wszystkie są cudowne, więc jest się z czego cieszyć!
Gdy jesteś w domu nie słuchając demówek albo własnych kawałków – czego możesz prawdopodobnie słuchać? Masz tajemną, death metalową kolekcję?
Jestem wielkim fanem dziwnej muzyki elektronicznej. Słucham w domu mnóstwo takiej nowoczesnej, klasycznej muzyki elektronicznej. Również trochę dubstepu – jestem wielkim fanem Scuby i ludzi, którzy tworzą dubstepy.
Czuję, że dubstep powraca. Słyszy się coraz więcej i więcej ludzi mówiących o nim w tutejszej scenie.
Cóż, staje się bardziej melodyjny i nieco łatwiejszy do podchwycenia dla ludzi teraz, niż był na początku, gdy był nieco mocniejszy. Jest teraz znacznie prostszy do słuchania. Jest też zespół zwany Apparat, który uważam za zdumiewający, a ich nowy album jest niewiarygodny. Ale nadal lubię moje Foo Fighters i wszystko inne!
Co uważasz za kluczowe składniki dobrej nocy w klubie dla ciebie, jako DJ-a, albo dla nas, jako klubowiczów?
To rzadka rzecz do znalezienia. Chodzi o środowisko. Znalezienie klubu, który ma świetne nagłośnienie, czyste i komfortowe miejsca do siedzenia, i zatrudnia ludzi, którzy naprawdę traktują osobę, która płaci za wejście jak istotę ludzką, a nie popycha go dookoła. To są rzadkie rzeczy w klubach. Zdziwiony jestem, że nikt naprawdę nie osiągnął tego w Nowym Jorku. Potrzeba klubu na osiemset osób, który wygląda świetnie, brzmi świetnie, ma dobre miejsca do siedzenia, jest ciepły i komfortowy, można kupić tam dobrego drinka, a obsługa jest dla ciebie miła! Ha-ha!
Więc mówiąc to, jakie są twoje ulubione kluby, w których kochasz grać?
Najlepiej jest zawsze w Ameryce Południowej. Argentyna, Buenos Aires. Uwielbiam Grecję. Podoba mi się NYC. Zawsze miło spędziłem czas w Cielo, ostatnio grałem w District 36 i była to naprawdę dobra noc.
Czy są jakieś rzeczy, lokale albo pomysły muzyczne, których wypróbowania nie możesz się doczekać?
O dziwo, jestem w trakcie myślenia i planowania, by pojechać w przyszłym roku do Ameryki Południowej; do Argentyny i Urugwaju, zbierając grupę młodych producentów z Argentyny i kilku naprawdę niesamowitych południowoamerykańskich muzyków. Gitarzystów, kwartety smyczkowe, muzyków, którzy nie robią muzyki elektronicznej i spędzają tydzień w studiu, po prostu wydają płytę i patrzą jak się rozwija proces.
Źródło: clubbersguidenewyork.com
CD1
01. Ormatie – Only
02. Spieltape feat. Shamil – Morning Paper
03. Underset – Berlin
04. Flord – The Tribe Has Spoken
05. Paul Hazendonk – My Addiction
06. Eelke Kliejn – Monkey Movin’
07. Jamie Anderson And Owain K – Without Sound
08. Nick Warren – Buenos Aires (Terry Lee Brown Jnr Mix)
09. Nomad in the Dark – Drones (Send me)
10. Franck Orff – Hibiscus
11. Giorgos Gatzigristos – Tickless
CD2
01. Tripswitch – Collider (Nick Warren Mix)
02. Julio Largente – Darkened Underpass
03. Beat Factory featuring Stamina – Let’s Take a Walk
04. Lank – Ain’t No Problem
05. Yamil Colucci – Bristol Warm
06. Victoria R – Cosmos
07. Solee – Aragorn
08. Steve Mill – Someday
09. Steven Libby – 80D Test
10. Nick Warren – Flowers (Solee Remix)
11. Pablo Acenso – Bread