O tym, jak Deadmau5a przesadna szczerość na Twitterze dopadła…
Każdy, kto kiedykolwiek słyszał o Deadmausie, wie, że jedną z
jego największych wad jest przesadna szczerość i mówienie bez
ogródek o wszystkim, co akurat przemknie przez jego pełną pomysłów
głowę. Ale jak się okazuje, kto mieczem wojuje… Od Twittera
ginie. Jeden z najciekawszych artystów na tym popularnym serwisie
społecznościowym doczekał się tego, co wróżył mu pewnie
niejeden z Was.
Podczas weekendu Joel „Zdechła Mysz” Zimmermann, znany i
lubiany electrokanadyjczyk, bawił się na afterparty po
australijskiej – a w zasadzie konkretniej, organizowanej w Brisbane
– odsłonie Creamfields. Drugiego maja podziękował on bogu za
Creamfields, bo, delikatnie rzecz ujmując, nie odpowiadała mu
muzyka na afterze. Ponarzekał też nieco na DJ-a, który rozgrzewał
wtedy publiczność, przed gwiazdami wieczoru.
Deadmau5 nie spodziewał się, że do DJ-a tego, w jakikolwiek
sposób dotrą jego wiadomości. Poirytowany, anonimowy grajek,
podszedł do Joela i uderzył go pięścią w tył głowy.
„Otwierający DJ podszedł do mnie później i zadecydował walnąć
mnie pięścią w tył głowy” – relacjonował na bieżąco.
Eufemizując, stwierdził później, że „nie obchodzi” go ten
DJ, ani ten klub i oznajmił światu, że po tym incydencie wyszedł
z imprezy.
Tym razem główny atut Kanadyjczyka, jego szczerość, odwrócił
się przeciwko niemu – pytanie tylko, kto na jego miejscu
przejmowałby się takim jednym incydentem, gdy wspiera go trzysta
czterdzieści tysięcy czterysta szesnastu pozostałych
Twitterowiczów?