Polityczny manifest Ewana Pearsona
Ewan Pearson, DJ, producent i remikser, tym razem wcielił się w
rolę dziennikarza, pisząc dla magazynu Groove artykuł, który
umieścił niedawno na swojej własnej stronie. Pokazał się od
całkowicie innej strony – strony polityka.
„Śmieszny dzień na Twitterze” – pisze Pearson, wspominając,
jak to jego wiadomość dotycząca wsparcia Japonii przez Beatport
podchwycona została sto razy, a równolegle kłócił się ze
znajomymi o tym, czy DJ-e powinni grać w Izraelu. „Gdy ziemia
trzęsie się i poziom wód wzrasta, ofiary szybko zyskują nasze
współczucie. Ale co do politycznych katastrof znacznie trudniej
jest znaleźć porozumienie.”
Brytyjczyk podsumował smutno, że niektóre rodzaje solidarności
są po prostu prostsze od innych. „Zawsze po cichu odmawiałem
grania imprez w Izraelu, zbulwersowany tym, co przeczytałem na temat
okupacji, znęcania się nad ludnością Palestyny i ostatniej
blokady na Strefie Gazy” – stwierdza. W następnych zdaniach
zaprzecza powszechnemu stwierdzeniu, że muzyka stoi ponad polityką
i niesie przesłanie miłości, uznając je za zbyt proste. „Czasem
musimy mówić twardsze i mniej miłe rzeczy” – pisze – „w tym
wypadku odnośnie rzekomo demokratycznego rządu, który w imię ludu
wyrządza innym wielką szkodę, razem z nami, siedzącymi
bezczynnie.”
I choć sam stwierdza, że bliżej mu do raverów z Tel Avivu, nie
może zapomnieć o tym, co dzieje się po drugiej stronie, na
okupowanych, palestyńskich terytoriach. Cytując Torę, przyznaje,
że uciśnieni będą wyzwoleni i znajdą Ziemię Obiecaną. „Dziś
wydaje się bardziej odpowiednia sytuacji ich palestyńskich braci i
sióstr. Dopóki to się nie zmieni, muszę pisać takie rzeczy,
zamiast grać kawałki, uśmiechać się i mówić wszystkim „jest
w porządku”,” podsumowuje muzyk.
Tego typu wyskoków światopoglądowych wśród artystów branży
muzyki elektronicznej mamy niewiele – booking jest bookingiem, a
żaden pieniądz, podobno, nie śmierdzi. Dajcie znać, jeśli znacie
jakiegoś upolitycznionego DJ-a czy producenta muzycznego. Opowiedzcie nam, w jaki
sposób działa i dlaczego powinno się zainteresować jego akcjami,
bo działania charytatywne wywołane chwilowymi kryzysami to nie wszystko, co można zrobić dla
drugiego człowieka czy jakiejś konkretnej sprawy…