News

M.I.K.E. aka Plastic Boy i jego ostatni album z bliska

Solar Factor, The Blackmaster, Return of The Native czy Push to tylko niektóre z ponad 60 pseudonimów artystycznych, które wykorzystał w swojej dotychczasowej karierze Mike Dierickx, Belg pochodzący z Antwerpii, znany szerszej publiczności jako M.I.K.E.



Dzisiaj zajmiemy się jeszcze innym jego pseudonimem, pod którym wydał takie single, jak ‘Twixt’, ‘Angel Dust’ czy ‘From Here to Nowhere’, a w 2005 roku album ‘It’s A Plastic World’ . W kwietniu 2011 roku przyszła pora na drugi krążek ‘Plastic Infusion’. Chyba już wszyscy wiedzą o które oblicze Dierickxa chodzi. Mowa oczywiście o Plastic Boy.


Album Belga zaczyna się od melodyjnego i magicznego ‘Deep In Your Heart’. Uwagę w tym utworze zwraca przede wszystkim bardzo specyficzny i wyjątkowy dźwięk, którego słyszymy praktycznie przez cały utwór. Świetne rozpoczęcie! Po ponad siedmiu minutach pojawia się doskonale już znany, wydany w zeszłym roku ‘Chocolate Infusion’. Bardzo stonowana i interesująca linia melodyczna, piękny breakdown i to, co się po nim dzieje, czyni ten kawałek wyjątkowym. Dobrą melodię i przyjemny breakdown znajdziecie także w ‘Once In a Lifetime’.  ‘Aquarius’, również znany już od roku,  dostarcza chwili odpoczynku, relaksu i wytchnienia,  po dosyć mocnym początku. Progresywny kawałek charakteryzuje się dobrą linią basową oraz delikatna melodią. Potem eventowy killer z wpadającym w ucho leadem czyli „Back Then”, a następnie jeden z faworytów na krązku ‘Imaginary’. Mike pokazał tu swój ogromny talent – zaczyna się spokojnie, by na końcu eksplodować.



Pora na ‘The Color of Passion’, który przez to, że został umieszczony zaraz po wyśmienitym ‘Imaginary’, traci jakby na wartości, jednak sam kawałek nie pozwala się nudzić. Znów mamy tutaj niespotykany wcześniej motyw, przez co produkcja łatwo wpada w ucho. Co nas jeszcze czeka przed końcem płyty? Najpierw głębsze 'Journey of a Man’, potem dość mocne ‘Exposed’, następnie znów spokojniej, wręcz refleksyjnie – ‘Blue Morcing Skies’. Same pady  dosyć odważne, lecz nie zmienia to faktu, że produkcja jest bardzo delikatna.


W kontraście do niej dostajemy energetyka ‘A New Life’. Atletyczna stopa, do tego śliczny lead i atrakcje w breakdownie. Chyba jedna z  najbardziej energicznych pozycji z całego albumu. Od początku słychać atletyczną stopę ze ślicznym leadem w tle. ‘Pacific Dreams’ to powrót do pływających klimatów do słuchania w domowym zaciszu, „Rise Up” to sama moc, potem progresywny „We’re Here To Stay”. Płytę kończy remix Plastic Boy’a do numeru „Salvation” wydanego jako M.I.K.E. Nie jest to jakaś porywająca interpretacja, jednak na dobrym poziomie.



Reasumując 38-letni Dierickx zrobił na mnie spore wrażenie. Widać, że miał swój pomysł na album. Nie dał się sprowokować trendom w muzyce trance, w której dominują różnego typu wokale. Warto podkreślić, że nie ma tu ani jednej partii wokalnej, co nie zdarza się często. Album jak najbardziej udany – fani muzyki progressive trance powinni być usatysfakcjonowani. Mike Dierickx nie zawiódł.


Tekst: Pablo




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →