iCloud, czyli Apple legalizuje pirackie pliki za 25 dolarów rocznie

O najnowszym muzycznym wynalazku firmy Apple głośno ostatnio
dosłownie wszędzie. Ujawniona niedawno oficjalnie usługa iCloud – w skrócie, swoisty internetowy dysk twardy, pendrive – miała być rewolucją w systemie sprzedaży i zdalnego magazynowania
cyfrowej muzyki.

Premiera systemu który zastąpi MobileMe miała miejsce szóstego
czerwca, podczas Apple Worldwide Developers Conference, na której
przedstawiono między innymi film demonstracyjny, który znajdziecie
poniżej, i który wyjaśni Wam na czym polega „informatyczna
chmura” w wypadku omawianego produktu. W trakcie prezentacji
okazało się, iż sama „iChmura” ma służyć nie tylko do
przechowywania muzyki przez serwery, lecz również magazynowania
danych innego typu, jak choćby zdjęcia czy e-maile. Nas interesuje
głównie warstwa muzyczna usługi Apple, po szczegóły dotyczące
całego iCloud odsyłamy więc Was na stronę amerykańskiej firmy.

Chmura muzycznie

Standardowo – i za darmo – oddana do naszej dyspozycji zostaje
przestrzeń 5GB, której nie pomniejszają utwory zakupione w sklepie
Apple. Opcja premium natomiast, nazwana została iTunes Match i to
wokół niej krążą czarne chmury kontrowersji. Za 25 dolarów
rocznie ma ona dopasowywać pliki z naszej obecnej biblioteki
muzycznej do oferty internetowego sklepu iTunes i pobierać je na
nasze i-urządzenia oraz komputery z zainstalowanym oprogramowaniem
iTunes. Wszystko to odbywać się ma w pełni automatycznie i bez
jakichkolwiek limitów transferu i ilości utworów.

iTunes Match zastąpi wszystkie z Waszych plików MP3, niezależnie
skąd je wzięliście. Jeśli były pobrane nielegalnie z Internetu
albo zripowane z płyty CD, utwór zostanie zamieniony na całkowicie
legalny. Apple wstępnie nie ujawniło żadnych planów zakładających
walkę z „legalnym piractwem”.

„Miała być rewolucją”, czy „jest rewolucją”? A może
krokiem wstecz? I co na to prawo, zwłaszcza polskie, w wypadku
wprowadzenia iTunes Match na nasz krajowy rynek? Przekonamy się jesienią tego roku.