Laidback Luke: 'W małej Holandii mamy ponad 20 letnich festiwali!’
LL atakuje! W związku z rezydenturą w Amnesii na Ibizie z cyklem „Super You & Me”, wpadliśmy dziś na dwa świeże wywiady z Luke’iem w dwóch różnych miejscach. Jeden przeprowadził DJ MAG UK, drugi Beatportal. Pojawiły się prawie w tym samym momencie, postanowiliśmy wybrać dla Was po kilka zdań z każdego.
„Opening Cream w Amnesii to był dla mnie pierwszy opening w życiu, myślę, że Cream na tarasie Amnesii to najlepsze miejsce na wyspie”
„Kontakt z fanami jest dla mnie bardzo ważny. Teraz wszyscy przenoszą się na Twittera, taka interakcja to fajna sprawa – łapcie mnie tutaj: www.twitter.com/LaidbackLuke. Musiałbym się więcej udzielać na FB, ale nie mogę, bo zwykle kończy się to czatowaniem z ludźmi, podczas gdy nowe kawałki czekają!. Myślę, że „social networking” to w tej chwili coś większego niż telewizja, integralna część międzyludzkiej komunikacji”.
„Moje forum na laidbackluke.com w tej chwili pozostało miejscem, gdzie wyłapuję nowe talenty. Przypomnę o kilku gościach, którzy stąd się wywodzą: Afrojack, Avicii, Bingo Players, Max Vangeli, Angger Dimas. Czuję, że „trenując” nową generację oddaję muzyce house coś z tego, co jej zawdzięczam”.
„Bycie w TOP 20 DJ MAG TOP 100 Djs to coś, co mogę pokazać moim rodzicom, żeby odpowiedzieć na pytanie „jak sobie radzę”. Nie jest jednak moim priorytetem iść w górę rankingu, u mnie chodzi tylko o dawanie ludziom dobrej muzy i sprawianie, by zapominali o stresach. Nigdy nie namawiałem do głosowania, dla mnie ta cała zabawa polega tylko na tym, że jak najmocniej pozamiatać każdą imprezę, na której gram. Chcę, żeby ludzie dostawali jak najwięcej za to, za co zapłacili, chcę tworzyć piękne wspomnienia i mieć z nimi wspólne doświadczenia”.
„Lil Johna poznałem już jakiś czas temu, chcieliśmy od zawsze zrobić coś razem, ale nie mogliśmy wybrać odpowiedniego numeru. Dopiero instrumental „Turbulence” go porwał, lubi rzeczy bardziej ekstremalne, mniej typowe, czuł, że to rozniesie wiele osób”.
„U nas w Holandii, mimo że to niewielki kraj, mamy ponad 20 wielkich letnich festiwali! Muzyka klubowa jest tu większa niż pop czy hip-hop. To chyba kwestia holenderskiej mentalności, ludzie tu nie wierzą w „hype”, nie łykają łatwo światowych trendów. Chcą wszystko poznać na własnej skórze, nawet jeśli coś jest miażdżące, dla nich jest średnie. Musimy się namęczyć, żeby zadowolić ludzi, ale jeśli już to nam się uda tutaj, zagranicą zniszczymy każdego”.
„Jestem bootlegową maszyną. Czuję, że każdy kawałek świata może być tak przeze mnie przeszktałcony, żeby nadawał się do częstego grania. Moja rzecz to zrobić to z szacunkiem, zwłaszcza, jeśli lubię wersję oryginalną”.
„Dominacja tanecznej muzy na listach pop to coś niesamowitego, długo trzeba było czekać. Zwłaszcza Ameryka teraz się wkręca, to jak spełnienie marzeń, w moim kraju to się stało 12 lat temu. Czekałem na USA i chyba się doczekałem. Zbyt kocham tę muzykę, żeby chcieć ją zatrzymać dla ograniczonej liczby ludzi. Muzyka house zasługuje na to, by być kochana przez wszystkich ludzi świata!”.
„Laidback dobrze odzwierciedla moją naturę, jestem raczej spokojnym kolesiem. Oczywiście są rzeczy, które doprowadzają mnie do szału. Na przykład słabe wi-fi w pokojach hotelowych!”.