Artykuł

KD3: czasem swój głos przerabiam na bas

KD3 to postać związana z polską sceną techniczną, grywa w prawie wszystkich ciekawych klubach w tym kraju i od kilku lat wydaje interesujące, progresywno-techniczne rzeczy w dobrych, krajowych labelach, jak Phatt Sounds, Nitodrum czy Sentence. Lubi też raz na jakiś czas stworzyć coś drum and bassowego. Oto, co nam odpowiedział na nasze 10 specjalistycznych pytań.




Sample czy wtyczki (analogi)?


Tylko i wyłącznie wtyki VST + czasem jakiś sampel, jeżeli po paru godzinach grzebania i kombinowania z wtykami nadal nie mogę znaleźć sobie tego jedynego dźwięku. Bywa, że po prostu nagrywam swój głos i tak przerabiam filtrami i efektami, by wyszedł bas czy pad 😉 W moim drugim projekcie tworzonym z Camoufią i eVem – Triple-k, za główne dźwięki odpowiedzialna jest Karolina, która podsyła nam nagrane przez siebie sample i loopy, a my z Krzyśkiem tworzymy z tego pełne tracki.


Mixdown i mastering samemu czy u specjalisty?


Mixdown zawsze samemu, różne są teorie czy to dobrze czy źle, bo po długim dłubaniu w wałku już się nie słyszy niektórych rzeczy, ale jednak robię sam. Z masteringiem jest różnie, filmiki i tutoriale, czasopisma i robię to własnoręcznie, chyba, że jest możliwość pomocy ze strony labela, ludzi, którzy mają większe doświadczenie ode mnie, to przygotowuje track pod master i wysyłam im. Niech się bawią.


Kawałek gotowy w pół dnia czy w parę tygodni?


Bardzo zależy od weny i chęci. Bywa, że jest mega wena i super pomysły, a przy drugiej godzinie szukania tego jednego pada, daruję sobie i włączam jakiś film, a projekt czeka na następny atak. Bywają kawałki zrobione w 3-4 godziny, a i takie, które czekają na finalizację pół roku. Czasem muszę odstawić tworzenie wałka, gdyż dostałem zlecenie na remiks i deadline bardzo blisko.



Loopy czy nie loopy?


Nie używam w ogóle. Wszystko sam „rysuję” w plikach midi, albo jak już wspominałem nagrywam sam i loopuję. Nie znoszę produkcji, gdzie ma się wrażenie, że kawałek to 3-4 loopy z paczki, które ciągną się w nieskończoność. Czasem może się zdarzyć, że z loopa wytnę sobie kick czy jakiś klawisz, do kolejnej obróbki, ale całych loopów nigdy.


Tworzenie w nocy czy w dzień?


Bardzo chętnie w nocy, ale sąsiedzi śpią, a na słuchawkach nie lubię, bo męczą mi uszy. W dzień pracuję, więc zostają tylko wieczory i tylko te, kiedy nie jestem padnięty po całym dniu pracy. W weekendy różnie bywa, raczej jestem poza domem.


Najpierw stopa, bas czy leady?


W zależności, jaki gatunek chcę zrobić. Przy drumach zaczynam od motywu, padów, klawiszy. Techno to głównie praca basu ze stopą, więc to jest początek. Inne gatunki jeszcze inaczej ;].



Improwizacja przy sprzęcie czy pomysły przynoszone z ulicy do domu?


Improwizacja totalna. Siadam, klikam, przesuwam, kombinuję. Zdarza się, że coś, gdzieś usłyszę – dźwięk, który nie daje mi spokoju, kawałek, który mi chodzi pół dnia po głowie czy głos z niebios ;p, wtedy próbuję to przenieść do Abletona.


Podsłuchiwanie innych producentów czy uciekanie od inspiracji i szukanie własnego brzmienia i konstrukcji?


Inspiracja może przyjść skądkolwiek. Zasłyszany kawałek, przetańczona impreza i podjarka muzyką, jaka na niej leciała. Nie za bardzo lubię narzucania granic w stylu „produkcja musi być w klimatach tech-house, house” w momencie, gdy jakiś sampel z remix packa zarąbiście widzi mi się w drumach. Przed rozpoczęciem projektu raczej nic nie zakładam… wychodzi „w praniu”. Co do podsłuchiwania innych – jak najbardziej. Głównie chodzi o takie elementy, jak sposób wejścia w breakdown, wyciszenie pada, stworzenie dynamiki. Uczenie się od innych technicznych aspektów tworzenia muzyki klubowej.


Jeden software, (jaki) czy różne?


Zaczynałem od Cubase. W międzyczasie próbowałem w FL-u, ale totalnie mi nie podpasowało, więc kombinowałem dalej. W momencie, kiedy Aleks (Indecent Noise) pokazał mi podstawy Abletona (warpowanie, efekty) i zacząłem się nim bawić (Abletonem, nie Aleksem ofc), postanowiłem przerzucić się totalnie na Live. Jeden program do wszystkiego i grania i produkowania, więc, po co przepłacać?


Remiksowanie czy autorskie produkcje ponad wszystko?


Lubię remiksować. Lubię czyjś pomysł przerobić na własną modłę, wyciągnąć to, co mi się podoba i przerobić po swojemu. Nie lubię remiksować kawałków, gdzie nie ma się do czego przyczepić, tzn. nie ma takiego elementu, który mnie zaciekawi i zachęci do zabawy nim. Remiks to nie autorska produkcja, więc o coś trzeba się zaczepić. W remiksowaniu lubię kontakt z innymi producentami. Poprzez remiks czyjejś produkcji, może wyjść fajna współpraca w przyszłości.


Jeżeli chodzi o autorskie produkcje, to są one na pierwszym planie. To jest coś, co ja i tylko ja zrobię, tylko w taki sposób jak ja chce i koniec. Możliwość przeniesienia swoich pomysłów i emocji na muzykę. Autorskie produkcje stają się częścią Ciebie. Są bardzo osobiste.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →