W studiu u Jurka Przeździeckiego
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o świetnym, krajowym wydawnictwie AD 2011 czyli ostatnim albumie Jurka Przeździeckiego „Biscuit Symphony”. Na pewno będziemy do niego wracać przy okazji podsumowywania wydarzeń 2011. Zachwycaliśmy się kompozycjami, aranżacjami, ale też brzmieniem – stąd pomysł, żeby przepytać na tę okoliczność samego artystę. Jak on to robi, jak zaczynał, jak się rozwijał? Sprawdźcie poniżej.
Na czym zaczynałeś produkować muzykę i jak to się zmieniało przez lata, aż do teraz?
Zaczynałem od Atari, prostego modułu Roland MVS-1 oraz syntezatorów Kawai K4 i Yamaha CS1x. Największym ograniczeniem był brak samplera, przez co nie mogłem realizować swoich bardziej ambitnych pomysłów. Po zakupie Emulatora E6400 Ultra wszystko się zmieniło, pojawiła się nowa przestrzeń do tworzenia. Nowe barwy oparte na samplingu i złożona wielowarstwowa synteza były wcześniej dla mnie nieosiągalne. Mimo analogowego samplera nie stałem się fanatykiem analogów, co więcej – moje studio stawało się coraz bardziej cyfrowe. Przez długi czas sampler Emu, cyfrowy stół Yamaha 03D oraz komputer były jedynymi urządzeniami w moim studio, nie wliczając w to softwarowych wtyczek. Był to czas, w którym chirurgiczna precyzja była ważniejsza niż analogowe „zabawki”. Dziś jest inaczej. Zmieniły się moje preferencje brzmieniowe, podejście do miksowania oraz twórcze priorytety. Dźwięk, jakiego szukam, ma być o najwyższej, bezkompromisowej jakości. Wielki, otwarty i dynamiczny.
Co Twoim zdaniem jest najważniejszą częścią produkcji muzycznej, do czego dążysz siedząc nad numerem?
To jest moment, w którym przestajesz produkować muzykę, a zaczynasz ją tworzyć. To jest jak z poezją… nie wystarczy rymować, by powstał wiersz. Potrzebne jest wewnętrzne przeżycie i natchnienie, które nie pojawia się na zawołanie. Technologia pomaga nam produkować, ale czasem przeszkadza tworzyć. U mnie proces podzielony jest na 2 etapy. Najpierw buduję strukturę, harmonię, szkic aranżacji, tylko przy użyciu Maschine. Gram na pianinie melodie oraz kierunki harmonizacji. Kiedy jestem zadowolony z efektu, przechodzę do etapu komponowania całości pod względem brzmienia oraz pracuję nad wstępnym miksem. Ten etap to praca nad architekturą wewnętrzną numeru. Staram się nie zgubić świeżości szkicu, co jest nieraz bardzo trudne. Trzeba wiedzieć, kiedy przestać „rzeźbić” i wrócić do tego za parę dni. Pracując nad numerem dążę do zaskoczenia samego siebie pomysłem i spójnością.
Ulubione analogi, wtyczki?
Miałem możliwość testowania wielu urządzeń analogowych, co pozwoliło mi określić własny smak i kolor brzmienia, jakiego szukam. Moje ulubione urządzenia to SSL, API, Chandler i korektory Neve’a. Jestem przywiązany do Nord Lead’a i Ensoniq’a DP4+ i oczywiście Maschine. Z wtyczkami jest inaczej – im więcej ich kupuję, tym mniej używam. Moje ulubione to SoundToys, SPL i niektóre z Waves. Uwielbiam te produkowane prze Native Instruments, a konkretnie Absynth i Reaktor.
Korzystasz z paczek z samplami, loopami? Wycinasz fragmenty od innych czy wszystko od zera jest Twoje?
Nie, nie używam płyt z samplami czy gotowych loopów. Jeśli używam akustycznych bębnów lub pętli gitary basowej jest to sporadyczna sytuacja. Najczęściej wszystkie rytmy tworzę od zera. Ostatnio eksperymentuję z krótkimi fragmentami gotowej muzyki, poezji czy śpiewanych melodii.
Jaki jest sekret twojego dobrego brzmienia?
Brak przywiązania do stereotypów i czerpanie z doświadczeń twórców „pozagatunkowych” (muzyka instrumentalna, blues, soul, pop). Maniakalna perfekcja:).
Co masz w studiu?
Moje studio to przygotowana akustycznie przestrzeń z aktywnym odsłuchem Adam S3X-H oraz Yamaha NS10. Sercem jest komputer MacPro, na którym zainstalowane są Logic 9 oraz Ableton Live 8. Miksuję w Logic’u oraz na konsolecie analogowej SSL X – Desk. Transmisja sygnału audio odbywa się za pomocą 8 kanałowego przetwornika AD/DA firmy Mytek (wkrótce drugie takie urządzenie). Mam jeden syntezator analogowy Nord Lead Rack 2 oraz pianino Orla. Procesory analogowe to dwa korektory API 550b oraz dwa korektory serii Neve 1073. Dodatkowo SSL X-Rack (obecnie nieużywany) oraz Ensoniq DP4+.
Sam robisz mixdown? Jeśli tak, co tu jest najważniejsze?
Tak, zawsze robię mixdown i premastering. Za każdym razem używam innych technik, by powstał spójny miks. Dopasowanie jest dla mnie najważniejszym elementem i do znudzenia szukam przyczyny zgrzytu czy kolidującej częstotliwości. Czasami po finalnym zgraniu budzi się we mnie rewolucjonista i zmieniam radykalnie proporcje czy barwę konkretnego z instrumentów. Właściwe zidentyfikowanie problemu jest sztuką i trudnym zadaniem. Aby zrobić dobry miks, trzeba być obiektywnym i analitycznie słuchać muzyki, którą się tworzy (i tej, którą tworzą inni).
3 rady dla początkujących?
Nie komplikuj, bo złożoność i przekombinowanie to nie to samo.
Nie słuchaj bzdur czym jest tzw. „klubowy sound” – słuchaj swojej intuicji!
Nie kopiuj stylistyki innych, bo nigdy nie dasz dojść do głosu temu, co gra w Twojej duszy:).