Skrillex z Gartnerem i nie tylko
Jednej z największych gwiazd 2011 (największej?) nie chciało się czekać spokojnie do początku 2012 roku. Nie wytrzymał tych raptem kilku dni, żeby triumfalnie rozpocząć kolejne 12 miesięcy. Jeszcze na sam koniec roku postanowił uderzyć. Podwójnie. A właściwie to osiem ciosów od razu.
Po pierwsze – gruba i wypasiona (przynajmniej pod względem gabarytów) epka „Bangarang”, na której znalazło się aż siedem numerów. I to nie byle jakich, zwłaszcza w kontekście zaproszonych gości. Znajdziecie tu m.in. kolaboracje z brytyjską megagwiazdą Ellie Goulding, z legendą psychodelicznego rocka grupą The Doors (oczywiście bez nieżyjącego Jima Morrisona), a także z amerykańskim electro-hosuowcem bardzo lubianym w Polsce Wolfgangiem Gartnerem.
Nie trzeba dodawać, że to bardzo wybuchowy materiał, przy którym jedni dostaną ataku szaleństwa z powodu podniecenia tym materiałem, a inni dostaną ataku szaleństwa z powodu alergii na skrzeczące electro-hałasy. Jest jeszcze trzecia grupa – ci, których taka stylistyka ani grzeje, ani ziębi, a wręcz nudzi i zmusza do rytualnego ziewania.


Dosłownie na chwilę przed wydaniem tej opasłej epki Skrillex wypuścił też premierowy teledysk, obrazujący numer „Ruffneck”. Nieco świąteczna produkcja przypomina znany „First of The Uear (Equinox)”, w rolach głównych święty mikołaj i znany z paru filmów karzeł. Kilka dni i prawie 2 miliony wyświetleń. Warto?

