News

DJ bez znajomości nie ma w Polsce szans?

Kilka dni temu pojawił się na forum wątek, który postanowiliśmy pociągnąć. Rzecz jasna to nie pierwszy taki i pewnie nie ostatni, ale chyba warto na główną stronę FTB przetransportować problem, z którym styka się zapewne spora grupa młodych ludzi aspirujących do miana didżeja.

Czy jeżeli człowiek po ludzku wysyła do właścicieli klubów swoje CV, przekazuje swoje ostatnie sety, chodzi na spotkania promując swoją osobę, ma w ogóle jakieś szanse? Czy tak to się tu odbywa, czy tak jak w innych branżach, tak i tutaj wygląda cała ta procedura? Czym trzeba zabłysnąć, albo czy zabłyśnięcie jest na tym zapchanym rynku i w obliczu sytuacji układowo-koleżeńskiej w ogóle możliwe?

Sojka napisał twardo: „Bez znajomości nie ma w tym kraju szans”. Ale dodał też, że „musisz mieć albo wyrobioną markę, albo wybić się swoją produkcją, aby zaistnieć. W przeciwnym razie może być bardzo ciężko. No chyba, że chcesz grać wiejskie klimaty za 50 zł to Cię wszędzie wezmą, a i nawet nie będziesz musiał umieć grać w takim wypadku”.

Jak to widzicie będąc didżejami, albo znajomymi didżejów? Nie stawiamy tu żadnej tezy, zadajemy tylko pytanie. Jeżeli rzeczywiście jest tak, jak pisze Sojka, byłoby to bardzo smutne, bo oznaczałoby, że w tej branży nie ma wolnego rynku, a co za tym idzie nie grają dla nas „najlepsi, najciekawsi didżeje”, nie bierze się też pod uwagę zdania publiczności czyli klubowiczów.

Pomińmy aspekty – z czego ktoś gra i jaką gra muzykę. Załóżmy, że jeden byłby elastyczny, drugi skoncentrowany na jednym podgatunku. Czy którykolwiek ma szanse, który ma łatwiej. A może żaden, bo … zwyciężą i tak znajomości?




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →