Kiedy skończą się podziały w polskim świecie klubowym?
Pisaliśmy już na FTB o konferencji muzycznej Audioriver, pisaliśmy też o kilku refleksjach, które naszły nas tuż po panelu dyskusyjnym dotyczącym polskiej sceny. Dziś wracamy do tego tematu raz jeszcze, zainspirowani oficjalnymi, krótkimi filmami przygotowanymi i udostępnionymi przez organizatorów.
Ze wspomnianego panelu powstały trzy filmy, w dwóch z nich występuje i wypowiada się moja skromna osoba. W związku z tym, że od kilkunastu dni bombardowany jestem linkami do tych właśnie filmów i kolejnymi argumentami w tej dyskusji, pozwolę sobie spróbować wciągnąć do tej rozmowy również Was.
Pierwsza krótka wymiana zdań z Adamem Słowińskim dotyczy kwestii ogólnych, a mianowicie zmiany podejścia ludzi do organizowanych w klubach (i nie tylko) imprez. Przedstawiam tam tezę, że problemy promotorów biorą się między innymi stąd, że młodzi ludzie coraz mniej interesują się konkretną, sprecyzowaną ofertą – mniej niż w poprzednich „pokoleniach” interesuje ich konkretna stylistyka, estetyka, wybrana wytwórnia i DJ, wolą raczej spędzać noce w towarzystwie znajomych w miejscach, w których nie dzieje się „nic konkretnego” (a co za tym idzie nie trzeba też mieć dodatkowych funduszy na droższy z tego względu bilet wstępu, nie trzeba też mieć ze sobą znających się akurat na takiej a nie innej muzyce znajomych).
Kolejnym moim argumentem na poparcie tej tezy był taki, że czasami nawet miłośnicy ciekawych beatów nie nadążają z różnych względów za zmieniającymi się modami w niszowej muzyce tanecznej i wybierając się do modnego klubu posłuchać np. tech-house’u, otrzymują funkowe disco w stylu lat 70. Nie każdy musi być przygotowany i chce być…To jednak już temat na osobną dyskusję…


Na drugim filmiku padają słowa, o które zaczepiało mnie najwięcej osób – „gdybyśmy byli w innym kraju, pewnie klub SQ miałby swoją scenę na Sunrise” i nikt specjalnie by się tym nie obruszał. Dlaczego u nas tak nie jest? Dlaczego wciąż dominuje opinia, że na Sunrise i innych podobnych eventach i festiwalach grają „manieczki i dens”, bawią się tam „same dresy, karki i białe kozaczki”? Prawie bym zapomniał – właściwie wszyscy zaczepiający mnie o „SQ na Sunrise” pisali, że zgadzają się z takim podejściem, że tworzenia takich podziałów jest głupie i niepotrzebne, że „Polska powinna z tego wyrosnąć” i tak dalej.
Nawet jeśli dogadaliby się promotorzy, miłośnicy ambitniejszych klubów wolą robić wszystko, żeby nie bawić się na imprezie z ludźmi, którzy słuchają trance’u czy electro-house’u. Mocno rozgraniczają te dwa światy, czy słusznie? I czy nie za mocno?
BraynNodin: „My Polacy potrafimy się dzielić jak nikt inny na świecie, co więcej – zaczęliśmy się łączyć po to, by móc się bardziej dzielić”.
artinho: „Cały świat może się bawić razem na największych festivalach…Fan Chrisa Liebinga może iść na ten sam festival, gdzie będzie grał Guetta na mainstage’u… u nas nie, no bo jak? Z takim chamstem, bydłem się bawić? Przecież oni słuchają komercyjnej muzyki, są śmieciami… Tak całkiem przypadkowo wszedłem sobie dziś na facebooka i porównywałem headlinerów AR i SF z zeszłego roku i to artyści z AR głównie mają więcej fanów na facebooku niż Ci z SF”.
Marcin Czubala podczas panelu wspomniał, że największą różnicą między Polską a resztą świata jest fakt, że u nas ludzie bawią się co najwyżej do trzydziestki. Przeważnie kończą jeszcze wcześniej. Znam wiele osób, które w wieku 23 lat jeździło namiętnie na eventy trancowo-housowe, po 5 latach im się nieco znudziło, zaczęli słuchać techno i deep house’u i chodzą do klubów, gdzie grają taką muzę. Została im zajawka na muzykę taneczną i nadal szukają nowych, ciekawych rzeczy. Część osób po kilku latach jeżdżenia na eventy zakłada rodzinę i przestaje imprezować.
No właśnie, ale dlaczego? Jednym z powodów może być fakt, że w międzyczasie nic nie podsyciło ich zajawki na muzykę taneczną, zabrakło impulsu, który pokierowałby ich w inną stronę. W tym momencie wracamy do idei sceny SQ na Sunrise – czyż nie mogłaby być takim impulsem? Czyż w wielu przypadkach nie tak to właśnie działa?
damian940915: „Może i przykładowo minimal techno i electro house na jedno-scenowym festiwalu nie jest najlepszym pomysłem, ale nie wiem co komu przeszkadza to na dużych festiwalach, gdzie to wyboru jest 3,5,10 scen. Może koszty trochę rosną. Nie wierzę również, by człowiek słuchający muzyki niszowej, nie miał przynajmniej kilku ulubionych utworów bardziej komercyjnych, a człowiek słuchający radiówek, nie znalazł sobie coś w gatunkach bardziej undergroundowych. Nie ma nic gorszego, jak zamknięcie się tylko na jeden gatunek i nietolerancja względem innych.”.
artinho: „Gdyby zaczęły powstawać takie hybrydy, jak tu w temacie, scena SQ na SF, sądzę, że nikomu by to nie zaszkodziło, o ile ludzie wybierający się głównie na tą scenę nie mieliby uprzedzeń co do reszty publiki, wydaje mi się, że dobrze by się bawili, a Ci, którzy mieli by okazję po raz pierwszy posłuchać ambitniejszej muzyki, albo by wyszli, albo by się bawili i zagłębiali się bardziej z kolejnymi tego typu imprezami… czyli WIN – WIN”.
Tu dotykamy istoty wszystkich takich tematów – „każdy daną muzykę odkrywa dla siebie w innym momencie! To, czym się akurat w danym momencie fascynujemy, zależy od wielu czynników. Nie każdego rodzice uczą słuchania rzeczy ambitniejszych, nie każdemu znajomi w szkole podrzucą coś nowego i ciekawego, nie każdy trafi w wieku powiedzmy 23 lat słyszał już wszystko, wie już o muzyce wszystko i wie wszystko o sobie i swoich gustach.
Jak napisał pod poprzednim tematem Mischevious: „Nikt nie rodził się z umiejętnością słuchania undergoundowej muzyki, stąd podejrzewam, że połowa tych, którzy tak narzekają na komercję, od tejże komercji zaczynała”.
Często o zmianie podejścia, załapaniu nowej fascynacji, decyduje przypadek, splot pewnych okoliczności – jednemu to się zdarzy wcześniej, innemu później, czy to ważne?
Dlatego będąc od wielu lat w pobliżu zarówno jednego, jak i drugiego świata (przez prawie 3 lata istnienia DJ MAGA odczuwałem to nawet podwójnie mocno), wiem jedno – uprzedzenia wobec ludzi, którzy akurat w danym momencie słuchają nieco mniej ambitniejszej muzyki są bezsensowne, małostkowe i szkodliwe dla wszystkich – już za tydzień być może będą słuchać ciekawszych wykonawców, a za rok może nawet ciekawszych od tych uprzedzonych. I co z tego? Czy wtedy oni mają zacząć być uprzedzeni?
Przeciętny klubowicz SQ czy uczestnik Audioriver mówiący, że wolałby nie bawić się z kimś, kto nie zna się na „jego” muzyce tak bardzo jak on, jest przecież w gruncie rzeczy śmieszny i sam o sobie wystawia świadectwo. Wyobraźcie sobie miłośnika opery, które nie chce siedzieć obok Was w prestiżowym miejscu stolicy, bo jego zdaniem 'czegoś Wam brakuje’, bo coś mu się u Was nie podoba, bo na co dzień za mało słuchacie opery, za mało o niej wiecie i 'w ogóle nie jesteście z Warszawy’. Dziś ktoś jest fanem electro-house’u, jutro – dzięki przypadkowej wizycie na scenie deep techno, może oszaleć na punkcie takich dźwięków.
Bawmy się i pozwólmy bawić się innym, rozprzestrzeniajmy ciekawą muzyką jak najmocniej, bez bezsensownych podziałów, przez które ten świat będzie się smutno kurczył, zamiast radośnie rozrastać.


A zatem na koniec – kiedy skończą się podziały w polskim świecie klubowym? Czy kiedykolwiek się skończą? Czy podobnie jak 60-letni politycy, również 20 i 30-letni imprezowicze muszą krzywo na siebie nawzajem patrzeć? Czy coś się w tej materii zmienia czy może jest coraz gorzej? No i po co się napinać w temacie EDM, który z założenia nie powinien prowadzić do żadnych poważnych sporów, ale raczej łączyć we wspólnej zabawie?