The Irish Times o drinkach, dragach i ignorancji
Tragiczne wydarzenia ostatniego weekendu w Dublinie, podczas imprezy Swedish House Mafia, rzecz jasna nie schodzą z pierwszych stron irlandzkich gazet. Jedna z nich ostro przestrzega przed wkręcaniem się w klubowy świat.
W „The Irish Times” napisali o „zabójczym miksie powiązanym z taneczną sceną, a konkretnie drinkami, dragami i ignorancją”. Dziennikarz Brian Boyd przedstawił tezę, że w 2012 na tanecznych imprezach młodzi ludzie łączą ze sobą narkotyki i alkohol, a „w latach 90. nie miksowano ecstasy i alkoholu”, jak twierdzi. Porównuje wydarzenia z eventu SHM do odbywającego się w ten sam weekend w tym samym miejscy koncertów The Stone Roses i Snow Patrol, gdzie „atmosfera była zupełnie inna”.
Wymienia potem jeszcze ilu ludzi aresztowano, ilu pobito, ilu pijanych klubowiczów zmusiło ilu motocyklistów do „gwałtownego hamowania” i tak dalej. Wspomina też o winie „wiodących nazwisk w muzycznym szołbiznesie, które żałośnie popierają używanie imprezowych narkotyków”, mając ewidentnie na myśli niedawny popis Madonny na UMF w Miami.
Czy faktycznie taneczne imprezy można bezsprzecznie uznać za bardziej niebezpieczne od chociażby rockowych? Może imprezy z muzyką typu SHM są bardziej niebezpieczne od trancowych albo technicznych czy drum and bassowych? Czy faktycznie dziś miesza się narkotyki z alkoholem, a kiedyś tego nie było? Może to narkotyki są inne? Może młodzież inna? A może macie jeszcze inną odpowiedź na pytanie „dlaczego tak się stało/dzieje”.