Płyty tygodnia: Dada Life vs. Zedd
Trudno dziś odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie: „czy lubisz muzykę electro-house?”. W ostatnich latach ten gatunek wyewoluował w wielu różnych kierunkach – od ekstremalnych po delikatne. Gdzieś pomiędzy znajdziecie numery Dada Life i Zedda, które nie są ani ekstremalne, ani subtelne, a jednak nadal mocno się od siebie różnią.
U Dada Life chodzi przede wszystkim o electro-housową zabawę – u Zedda to już nie jest takie oczywiste, więcej tu motywów big roomowych. U Szwedów mamy filozofię pod tytułem: „konkretnie, z przytupem, prosto i do przodu, najlepiej z poczuciem humoru i niespodziewanymi efektami specjalnymi po drodze, natomiast młody niemiecki producent stawia na więcej melancholii, ale też mniej oczywistych rozwiązań, więcej smaczków technicznych.
Nie są to albumy idealne – dla niektórych mogą być nawet średnie czy słabe, ale stosunkowo nieźle odzwierciedlają dzisiejsze brzmienie sceny electro-housowej w tym bardziej mainstreamowym wydaniu. Na obu znajdziecie numery, które będzie się chciało przewinąć – Dada Life potrafią znużyć powtarzalnością brzmień i motywów, a Zedd z kolei ozwala sobie na upopowione numery wokalne stworzone z myślą o radiowej rotacji.
Z drugiej strony Zedd w „Stache” bawi się w Daft Punk, ciekawie kombinuje w „Codec”, w „Spectrum” trudno odmówić mu zgrabnej kompozycji… Dada Life przemycają nawet motywy hardstylowe w „Boing Clash Boom”, szalony rave’owy trance w „Bass Don’t Cry”, a w „Happy Violence” motyw rodem z Jean-Michel Jarre’a.
Ciekawe, czy są wśród Was osoby, dla których obie płyty są bardzo dobre?
FRAGMENTY DADA LIFE
http://www.beatport.com/release/the-rules-of-dada/973578
FRAGMENTY ZEDDA