Set tygodnia: Speedy J z Berghain przez 4 godziny!
Jeżeli macie wśród swoich znajomych kogoś, kto kocha porządne techno, nie mówcie mu/jej nic o istnieniu tego seta, po prostu zgrajcie na dysk, potem wrzućcie na płytę DVD albo pendrive’a i podarujcie mu/jej pod choinkę!
Speedy J przez 4 godziny? I do tego z Berghain? Właściwie nie trzeba tego nawet włączać, żeby napisać, że świetne i polecić każdemu. My oczywiście włączyliśmy, ale jeszcze nie przesłuchaliśmy do końca (set niedawno dopiero został udostępniony), jesteśmy w trakcie. No cóż, nie mogliśmy się powstrzymać, żeby jak najszybciej obdarować Was tym linkiem – czytaj: tą przyjemnością.
Komuś z zewnątrz może się wydawać, że niewiele się przez te godziny zmienia, zwrotów akcji jak na lekarstwo, podobnie jest z mocno wyrazistymi motywami, nie wspominając o ewentualnych skrawkach melodii. Jest za to coś innego – jedna, wielka, niekończąca się, ciągnąca się jak flaki z olejem (w pozytywnym sensie!), mroczna muzyczna opowieść, z jakby odrealnionym, nieziemskim klimatem. Z innej planety, a może z ciemnej piwnicy? Z samego środka psychodelicznego umysłu, a może ze środka brudnego osiedla w przemysłowym mieście?
Nie od dziś wiadomo, że Speedy J potrafi przygniatać – jeżeli się mocno w to wsłuchacie, będziecie przygniecieni przez całe 4 godziny. Momentami będzie duszno prawie nie do wytrzymania, neurotycznie aż do obłędu, ale my wiemy, że to nie musi boleć, to może unosić, i to bardzo wysoko, bardzo daleko od codzienności. Od szarej rzeczywistości w szarą, ciemną, brudną muzę, o której naszym dziadkom nawet się nie śniło. Pozwólcie temu walcowi, żeby po Was przejechał.
