Mark Sherry jak stary SvD?
Mam do tego pana wielką słabość, nie tylko ze względu na to, jak bardzo jest sympatycznym człowiekiem i wdzięcznym rozmówcą, ale także ze względu na jego nieprawdopodobny angielski, czytaj – czysty szkocki. Ci wszyscy, którzy władają mniej lub bardziej językiem angielskim, pewnie wiedzą coś o różnicach między amerykańskim a angielskim, a także o róznicach między angielskim, irlandzkim a szkockim.
Gdy cztery lata temu, w lutym 2009, tuż przed Trance Xplosion miałem okazję rozmawiać z Markiem, przez pierwsze kilka minut musiałem udawać, że wiem, o czym mówi – dopiero po 2,3 pytaniach zacząłem tak naprawdę rozumieć „jego język”. 3 miesięcy temu Sherry postanowił w swoim nagraniu „My Love” wykorzystać wokal innego Szkota – Jima Kerra z grupy Simple Minds, zsamplował bowiem melodię i głos z niesamowitego kawałka rodaków zatytułowanego „Belfast Child”.
Wokalista Simple Minds w tym numerze śpiewa jednak bardzo poprawnie po amerykańsku, nie daje znać o swojej szkockości, swoją drogą ciekawe jak prezentowałoby się to nagranie, gdyby zaśpiewał je Sherry. W najnowszym numerze „Trailblazer” nikt nie śpiewa, to propozycja stricte instrumentalna, nieco przypominające stare numery Sandera van Doorna. W breakdownie otrzymujemy dość klasyczne, unoszące partie klawiszowe, które pewnie niejednego fana muzyki trancowej chwycą za serce. Po czterech latach przerwy Sherry wraca do Poznania na TX, będzie więc okazja posłuchać tego nagrania na potężnym nagłośnieniu. Jak Wam się podoba?
