News

Indecent Noise o Arminie, argentyńskich 'kaczuchach’ i teleportacji

Czas najwyższy na drugą część wywiadu z naszym trancowym asem, podbijającym serca fanów i miażdżącym parkiety na całym świecie. Tym razem skupimy się na wspomnieniach z podróży i historii oraz planach jego labelu Mental Asylum.

Zaskoczyło Cię zaproszenie przez Armina do Den Bosch?

– Zaskoczyło, szczególnie jak kiedyś na łamach FTB trafnie zauważyłeś, że Armin nie pała wielką sympatią do moich produkcji (i wzajemnie). Cieszę się, że uważa mnie mimo to za ważną część sceny!

Niejako potwierdził to, co twierdzi wielu polskich fanów trance’u – że wraz z Arctic Moonem nadajecie teraz ton „polskiej scenie trancowej”. Kogo jeszcze widzisz w takim towarzystwie? Dużo dostajesz demówek z Polski?

– Wraz z Tomkiem staramy się godnie reprezentować nasz kraj dookoła globu. Nie wiem natomiast co powstrzymuje zagranicznych promotorów przed regularnym bookowaniem Mateusza aka Skytech’a. Jego muzyka, jak i on sam są pierwsza klasa. Wielką sympatią darzę kolejnego z Mateuszów – Matt’a Skyer’a, który ostatnio gdzieś zaginął, mimo, że obiecał mi dawno temu material do Mental Asylum. Mój dobry przyjaciel Sebastian Weikum odpowiednio nakierowany ma bez wątpienia świetlaną przyszłość przed sobą. Dostaję sporo materiału, również z Polski, niestety jakościowo nie jest to coś, czym byłbym zainsteresowany.

No właśnie – opowiedz nam coś o podróżowaniu dookoła globu – jak prezentują się trancowe imprezy na świecie? Mam na myśli bardziej te klubowe odsłony?

– Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie lubię podróżować. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi i kultury, ale sam proces podróży jest najgorszy w tej robocie. Kilkanaście godzin w zamkniętej latającej puszcze 10 kilometrów nad ziemią kilka razy w miesiącu to czasem za wiele. Ne chcę brzmieć niewdzięcznie (nadal uważam, że to, co robię jest najlepszym zawodem na świecie), ale czasem bywam krańcowo zmęczony i marzę o własnym łóżku w Warszawie.

Gdzie jest najciekawiej? Jakie różnice? Ciekawostki, refleksje?

– Każdy zakątek globu jest zgoła odmienny, od dzikich imprezowiczów z Indii, Ameryki Południowej i Centralnej przez lekko znudzonych już kulturą klubową Brytyjczyków do bardzo powsciągliwych Nowozelandczyków, którzy nie tańczą, a stoją twardo i tylko robią typowy fist pumping. Z drugiej strony barykady są Argentyńczycy i ich charakterystyczne „kaczuchy” – nogi są przyspawane do ziemi natomiast tyłek i ręce poruszają się naprzemiennie, raz w lewo, raz w prawo. Naprawdę ciężko to opisać, ale widok kilku tysięcy ludzi tańczących w ten sposób jest przezabawny. Wpominając o klubach nie sposób nie dostrzec ogromnej różnicy w ich wyglądzie. Jak amerykańskie, brytyjskie kluby są zazwyczaj świetne (przyklad: Opera House w Bournemouth, Lush w Portrush, Circus’y w LA i Montrealu), to czasem przyjeżdząjąc na miejsce rodzi się w głowie pytanie „what the fuck?”. Zazwyczaj atmosfera panująca we wnętrzu wynagradza to z nawiązką.

Gdzie lecisz w najbliższym czasie i czego Ci życzyć?

– W najbliższych tygodniach udaje się do Las Vegas na EDC, do Belgii na Tomorrowland plus do Meksyku, Kanady, Indii, Rosji a w sezonie typowo wakacyjnym na Ibizę. Mam nadzieję, że label będzie się dalej rozwijał, a wena dopisywała. I tego mi życzcie!

OK, życzę też, żeby podróże się stały bardziej przyjemne!

– Póki nie wymyślą teleportów, to się nie staną.

Co do labelu, jakie były jego jak dotąd najciekawsze momenty Twoim zdaniem?

– Patrząc na surowe tabelki sprzedaży można stwierdzić, że to właśnie „Disorder”, „Phobia” oraz „Rollercoaster” nadawały tonu wytwórni. Z mojego punktu widzenia chyba wydanie „Dropkick’a” John’a Newall’a było czymś specjalnym, gdyż przez kilka miesięcy grałem zarówno oryginał, jak i masywny remix Sneijder’a w jednym secie.

A co nas czeka w najbliższej przyszłości?

– W planach na najbliższe miesiące mamy mnóstwo muzyki do wydania. Po krótkiej przerwie wiosennej spowodowanej wyciekami muzyki do sieci przed datą wydania, label wraca i w okresie letnim dostarczy słuchaczom nowe utwory od Matt’a Bowdidge’a, Calvin’a Logue czy Robbie’go Van Doe wraz z remiksami od takich nazwisk, jak Darren Porter, Nick Callaghan czy ostatnie objawienie Lostly. Oczywiście do tego dochodzą moje autorskie numery, na pierwszy ogień idzie zaprezentowany na ASOT600 i ciepło przyjęty „Protos Heis” w dwóch odsłonach. Na swoje miejsce w kalendarzu czeka wspomniany „The Darker The Better” oraz kolaboracja z Eddie’m Bitar’em „Poltergeist”, do której remiks robi Mark Sherry.

Czytałem też o planach wydaniach pierwszej kompilacji…

– Na środek lata, równo rok po pierwszym rilisie labelu ukaże się kompilacja sumująca te 12 miesięcy, oczywiście odpowiednio podana, z kilkoma niespodziankami na tacy. Wydajemy ją cyfrowo, ale również będziemy tłoczyć fizyczne nośniki by rozdawać je na gigach i w różnych konkursach.

Dzięki za Twój czas!

– Również dziękuję, a na zakończenie polecam mój najnowszy live set z Czech:

Indecent Noise LIVE @ Fabric, Ostrava, Czech Republic (17.05.13) by Indecent Noise

Sprawdźcie też najnowszy kawałek:

Indecent Noise – Protos Heis (Original Mix) [MA015] [Available June 10th]




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →