Cytat tygodnia: 'O dragach powinno się uczyć jak o seksie i alkoholu’
Pisaliśmy niedawno o śmiertelnych przypadkach podczas amerykańskich imprez, najpierw o przedawkowaniu w klubie w Bostonie, potem dwóch kolejnych podczas festiwalu Electric Zoo. Zwłaszcza ta druga impreza odbiła się w świecie szerokim echem, między innymi w związku z tym, że po dwóch dniach festiwalu (podczas każdego z nich zmarła jedna osoba), trzeci odwołano.
W zeszłym tygodniu New York Times zastanawiał się nad tym, czy te incydenty nie zahamują rozwoju festiwalowej sceny w USA, czy nie wpłyną na reputację imprez z muzyką taneczną, zauważając przy okazji, że największe marki sponsorskie nadal nie mają zaufania do tego segmentu rynku i nie wspierają dużych tanecznych wydarzeń. Zdaniem amerykańskiej gazety przedawkowania na Electric Zoo na pewno odcisną piętno na wizerunku EDM w Ameryce i mogą powstrzymać triumfalny pochód tanecznych festiwali, z którym mamy do czynienia od jakiegoś czasu.
Tymczasem w wywiadzie dla Rolling Stone członkowie Major Lazer czyli Diplo i Jillionaire postanowili zmienić nieco punkt widzenia, obwiniając za wszystko konserwatywną kulturę USA, w ramach której traktuje się narkotyki tak, jakby ich w ogóle nie było.
Oto, co powiedzieli:
Jillionaire: „To zabrzmi trochę dziwnie, ale powinniśmy nauczyć dzieciaki, jak korzystać z narkotyków tak samo, jak uczymy ich, by pili w odpowiedzialny sposób i uprawiali bezpieczny seks. Jeśli wybierasz się na festiwal, pij wodę przez sześć poprzedzających dni. Jeżeli wziąłeś półtorej tabletki, nie bierz kolejnych czterech, bo się przegrzejesz i możesz umrzeć. Zamiast zachowywać się tak, jakby dragi nie istniały, dajmy młodym ludziom do zrozumienia, że będą one na festiwalu i wyjaśnijmy im niebezpieczeństwa”.
Diplo: „
„Problemy z narkotkami się zdarzają, jak widać niektórzy dziennikarze muzyczni mają wreszcie o czym napisać. Kiedy 6 tysięcy osób imprezuje przez trzy dni, a w tym czasie dwie osoby umrą, jest to niewątpliwie dla wielu temat do napisania artykułu, bo przecież o samej muzyce elektronicznej nie napiszą. Amerykańska kultura jest taka konserwatywna, wolimy nie rozmawiać o rzeczach, które dzieciaki lubią robić, mimo że one i tak będą je robić. Narkotyki nadal będą się zdarzać, nie da się tego kontrolować. Karanie festiwali nic tu nie da, dzieciaki i tak będą brać dragi. Cholera, wtedy będą je brać w domu”.
Zgadzacie się czy niekoniecznie?