Wrażenia po obejrzeniu dokumentu 'I Am Hardwell’
Trailer tego filmu pojawił się już we wrześniu 2013, pod koniec kolejnego miesiąca odbyła się oficjalna premiera – miało to miejsce podczas Amsterdam Dance Event. W drugim tygodniu grudnia materiał pojawił się na DVD, a na przełomie 2013 i 2014 film trafił nieoficjalnie do sieci i można go było obejrzeć między innymi na Vimeo. W tej chwili już go tam jednak nie ma, wszystkich zainteresowanych tematem zachęcamy do zakupu DVD, a o opinię na temat samego filmu poprosiliśmy dobrze znanego z forum FTB.pl Artinho, który miał okazję z bliska przyjrzeć się tej produkcji. Oto jego wrażenia po seansie:

„Fanem Hardwella jestem od lat 3. Po tym jak bardzo pozytywnie zaskoczył mnie w Kołobrzegu, wchodząc na deski amfiteatru o 2:30. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że większość moich ulubieńców muzycznych mogłoby być moimi ojcami, a Hardwell to był pierwszy, który maksymalnie mógłby być moim starszym bratem, za co też u mnie dodatkowo plusował, ponieważ w dosyć młodym wieku grał już na większości najważniejszych festiwalów w Europie i na Świecie.
Co do samego filmu – historię Hardwella znałem dosyć dobrze, więc podejrzewałem, że za wiele się z filmu nie dowiem, oczekiwałem za to sporo od wypowiedzi współpracowników, opowieści rodziców czy bliskich znajomych, czy też z materiałów zza kulis. Niesamowitą sprawą jest urywek z holenderskiego, telewizyjnego show, w którym Hardwell jako 16-latek był gościem zaproszonym do programu, w którym to mówi, że jego marzeniem byłoby w ogóle pojawić się w rankingu DJ MAGA. 9 lat później… BOOM! Hardwell #1. Czego mu szczerze gratuluję, jak i zazdroszczę.
W filmie jest kilka scen z przełomowych dla Hardwella występów. Jest jego pierwsza własna impreza „I Am Hardwell”, jest jego pierwszy występ na Sensation White w Amsterdamie, występy na UMF 2012 i 2013, o dziwo bardzo krótka scena z Tomorrowlandu, bodajże 2011 oraz kilka pomniejszych imprez z ostatnich 3 lat, oraz również z okresu, gdy ledwo wystawał ponad CDJ-e.
Hardwell o sobie mówi w trzeciej osobie, a właściwie w dwóch, trzecich osobach. Jest Robert i jego alter-ego, czyli Hardwell. Generalnie cały film wygląda jak przewodnik po imprezach, ale jest moment w filmie, gdzie nie wszystko jest piękne, kolorowe. Robert w pewnym momencie poczuł, iż Hardwell przejął jego życie prywatne. Nie miał czasu na spotkanie ze znajomymi, nieustanne podróże, praca w studio, pochłaniały cały jego czas, lecz jak widać wszystko dobrze się skończyło.
Podsumowując, film polecam każdemu do obejrzenia, nawet przeciwnikom big roomu, może w takiej postaci dowiedzą się czegoś o artyście, którego produkcje po 3 sekundach wrzucają do grona ”każdej innej”. Mógłbym tak opisać cały film, ale odebrałbym wtedy przyjemność z oglądania. Kilka ważnych fragmentów z premedytacją pominąłem, abyście również mogli przeżyć momenty zaskoczenia”.


I Am Hardwell – The Documentary Trailer