News

Tydzień z duetem Karol XVII & MB Valence: wywiad cz. 1!

Jedni z najbardziej zasłużonych graczy na polskiej scenie tanecznej, od zawsze wierni solidnym, housowym groove’om. Karol XVII & MB Valence z Rzeszowa nigdy nie schodzą poniżej pewnego, bardzo wysokiego poziomu, co doceniacie od wielu lat. Oto część pierwsza naszego wywiadu z duetem.


Witajcie, panowie, mam nadzieję, że zauważyliście, że od dawna jesteście mocno wspierani przez czytelników FTB.pl, którzy chętnie głosują na kolejne Wasze numery trafiające do Polskiej Listy FTB.pl. Czy należycie do tych artystów, którzy lubią być na bieżąco z wszystkim, co się na Wasz temat pisze, czy raczej siedzicie zamknięci w studiu i skupiacie się na tworzeniu?

– Zdecydowanie opcja 2. Do tego stopnia, że robiliśmy projekty muzyczne i zatrudnialiśmy specjalnie ludzi, aby reprezentowali nas w kwestiach scenicznych i w ogóle wizualnych. Oczywiście były to dawne czasy… Poza tym, nie zmienia to faktu, że czasem warto zweryfikować poprawność swoich działań z wydźwiękiem odbiorców i właśnie dlatego zauważyliśmy to, o czym mówisz i jest nam niezmiernie miło :).

Jak zmieniło się Wasze podejście do tworzenia muzyki na przestrzeni lat? Pamiętacie, jak to było na początku? Czy i jak zmieniały się Wasze cele i priorytety?

– Jakże moglibyśmy zapomnieć początki naszej przygody, w których startowaliśmy od zera, nie mając praktycznie żadnego wsparcia. Lata 90-te, brak dostępu do internetu, niewiele osób zajmujących się muzyką elektroniczną, które mogłyby nam pomóc, my będąc właściwie wtedy z „prowincji”, z dala od „cywilizacji”, młodzi kadeci dzwoniący do redakcji czasopisma muzycznego z prośbą o wyjaśnienie jak za pomocą komunikatów ”system exclusive” osiągnąć „cutoff”, czy też rezonans… Długa droga przez mękę. Brak jakiejkolwiek wiedzy, pierwszy i nieudany syntezator – keyboard Yamaha PSR-510 kupiony na raty, pierwsze głośniki studyjne, których kompletnie nie rozumieliśmy, choć były to studyjne enes dziesiątki i dlatego potraktowaliśmy je jako inwestycję odsprzedając je po kilku latach za o wiele więcej 🙂 Fajne i zarazem bardzo niefajne czasy. Pierwsze utwory demo – totalna komercja, później dojrzewanie muzyczne i walka pomiędzy tym, co chciało się tworzyć, a chęcią przeżycia z miesiąca na miesiąc, wyjazdy na długie miesiące do studia nagrań, współpraca z niemieckim menedżerem, który łagodnie mówiąc wysterował nas podając się za autora naszych produkcji, muzyczne skakanie z kwiatka na kwiatek: projekty z pogranicza trance, hip-hop,  pierwsze próby ragga’owania, rapowania, tworzenie muzyki do gier itd., itp. …

Nieźle!

– Nie jesteśmy typami urodzonymi w rodzinie stricte undergroundowej, w której oprócz muzy liczył się dobry melanż, zioło i niewiele więcej poza tym. Kształtowanie i dojrzewanie trwało jakiś czas, dlatego cele i priorytety zmieniały się. Całkiem niedawno zmieniliśmy komputery na Apple’owskie i żałując tych wszystkich straconych lat pracy na Windowsie nie widzimy powrotu. Przez jakiś czas zamknęliśmy się produkcyjnie w komputerowym blaszaku, nie wychodząc z niego na zewnątrz. Tylko soft, ale to także należy do przeszłości. Było to bardziej spowodowane tym, że mieliśmy kilka miejscówek stacjonarnych, a przewożenie całego bajzlu mijało się z celem. Poza tym, myśleliśmy, że to udogodnienie nowoczesności jest mega postępem i przyszłością… Postępem tak, przyszłością póki co dla nas nie do końca.

Jesteście w tym świecie już od dawna, które zmiany w nim zachodzące uznajecie za pozytywne, a które Wam się nie podobają?

– Bardzo trudne pytanie. To tak jak z nowa technologią. Jest super, bo daje nowe możliwości, ale też jest utrapieniem i wiąże się z adaptacją, podążaniem za nią i to szybkim krokiem. Kiedyś graliśmy tylko z winyli i nie wyobrażaliśmy sobie inaczej. Jednak to „Inaczej” nadeszło szybciej, niż moglibyśmy przypuszczać. Przesyłanie plików muzycznych przez internet? Mistrzostwo świata, ale z tym wiąże się wiele innych rzeczy, które niestety przechodzą do lamusa. Póki co, oparliśmy się „graniu z komputera” i przypuszczalnie tylko dlatego, że kojarzone jest to z przyciskiem „Sync”. Jaka jednak będzie przyszłość w kwestii naszego podejścia, opierania się bądź akceptacji nowych rozwiązań, czas pokaże. Z pewnością nie podoba nam się widoczne ogólne zatracenie wrażliwości muzycznej, która kiedyś jednak była bardziej zauważalna. Zatraciła się także obiektywna ocena wartości muzycznych. Progresja nazewnictwa kategorii muzycznych (mówimy oczywiście o muzyce elektronicznej, klubowej i ogólnie tanecznej), też w wielu przypadkach ma się nijak do pierwowzorów. House był kiedyś zupełnie inną muzą niż teraz. Patrząc np. na tę kategorię, to dla wielu jest to jakieś nieporozumienie. Tak samo jest z deep house’m i wieloma innymi podgatunkami. Oczywiście pozytywny progres to jedno, a zmiana wizerunku na niekorzystny to drugie.

To może teraz o pozytywach?

– Pozytywne jest to, że podgatunki, a także główne gatunki muzyczne przenikają się wzajemnie, bo tworzą się zupełnie nowe horyzonty, a to sprawia, że czasami robi się ciekawie 🙂 Podoba nam się, że poprzez rozwój technologii, studia profesjonalne miały możliwość „przenieść” się do zaciszy domowych, lecz nie podoba nam się to, że nie wszyscy wiedzą, że oprócz technologii, możliwości adaptacyjnych i paru innych rzeczy, istnieje jeszcze coś takiego jak wiedza, która jest niezbędna, aby finalna produkcja zadźwięczała w przystępny sposób. Podoba nam się, że powstała era legalnych sampli i możliwość ich użycia w utworach komercyjnych (nie mylić z popeliną), ale nie podoba nam się, że jest gro „artystów” bazujących tylko na takich samplach. Oczywiście czas szybko weryfikuje ich „umiejętności”, jednak czasami człowiek daje się nabrać… Martwi nas naiwność ludzi, którzy sikają po nogach, gdy słuchają kogoś, kto udaje, że gra puszczając gotowego seta na Abletonie z jednym tylko wspólnym wyjściem na mikser. Kozakami tez są dj-e, którymi każdy zostać może, kto włączy „sync” 🙂

A jak wygląda polska scena muzyki house z Waszego punktu widzenia? Są jakieś labele i producenci, których podziwiacie albo którym co najmniej kibicujecie?

– Największe oklaski oczywiście dla Pets Recordings. Bardzo się rozwinęli jako wytwórnia. Wydają wypasioną muzę, a i artystów mają fajnych. Ogromny szacunek dla Electronic Tree za super klimat lejbela. Balansują pomiędzy progresywnymi, transowymi i deep house’owymi stylami ale zawsze z klimatem. Utwór „Chandra” do dziś nas relaksuje 🙂 Generalnie jest o wiele wiele lepiej niż te powiedzmy 10 lat temu. Uważamy, ze zawsze mieliśmy utalentowanych artystów, ale z przyczyn mniej bądź bardziej oczywistych wyłamywali się, a czasami nawet nie dawali rady przy samym starcie. Tak to już jest, że albo zaryzykujesz i się temu poświęcisz i może ci się uda albo znajdziesz zwykłą pracę, a wieczorami czy też po nocach będziesz robił muzę dla przyjemności, nie oczekując prócz niej za wiele w zamian…

Gdzie w Polsce najchętniej gracie imprezy? Które miejsca zagranicą najlepiej wspominacie?

– Był okres, że w Polsce graliśmy 8 razy w miesiącu, później pół na pół, trochę poza granicami i trochę na miejscu, ale prawda jest taka, że w większości przypadków polskie imprezy mają się nijak do tych poza granicami i na pewno nie jest to kwestia „cudze chwalicie a swego nie znacie”. Mówimy to na podstawie kilkuletnich obserwacji. Oczywiście to nasz przypadek, więc możemy powiedzieć, że w naszym przypadku częstotliwość zadowolenia na obczyźnie równa się częstotliwości niesmaku na miejscu… Jednym z powodów jest dobry „sound system” i adaptacja pomieszczeń, których w Polsce prawie nie ma. Nie ma gorszej rzeczy, niż trafić na imprezę gdzie echo echem pogania. Żebyś spinał się i przemycał najbardziej zrozumiałe utwory to jesteś na straconej pozycji i mimo, że ludzie przyszli Ciebie posłuchać to nie zagrałeś dobrze… Ciekawym przeżyciem jest też wzbudzający się bas w miejscu za deckami….:) ale żeby też nie ponarzekać za bardzo to na szczęście są imprezy w Polsce, które dają radę. Najlepiej pamięta się te komiczne albo z dreszczykiem, a najbardziej z tego wszystkiego chyba pamiętamy ludzi, których spotykamy, a są oni najczęściej po prostu wspaniali.

Ciąg dalszy nastąpi w drugiej części tygodnia, zapraszamy!

Ostatni chart dla Beatportu:

http://www.beatport.com/charts/subway-station-1-chart/254855

Karol XVII & MB Valence – Subway Station 1 EP by Karol XVII & MB Valence
Karol XVII & MB Valence – In My Head [Suara] by Karol XVII & MB Valence




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →