Skąd się wziął boom na 'Pumpingland’? (wlotki rozdane!)
Już w najbliższą sobotę zanosi się na wydarzenie będące punktem kulminacyjnym wielkiego boomu na 'stare, pompujące klimaty’, które od jakiegoś czasu podbijają duże polskie kluby w ramach cykli imprez 'Pumpingland’, 'Retro Time In Attack’ czy innych 'Retro Nights’, podczas których jako gwiazdy wieczoru występują DJ-e, którzy królowali w nich ładnych kilka, nawet dziesięć lat temu.
Białe rękawiczki, gwizdki, świecące gadżety, a nawet maski gazowe czy odkurzacze na plecach – prawdopodobnie do końca świata trwać będzie zażarta dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami takich 'imprezowych akcesoriów’. Czy są one nieodłączną częścią klubowej kultury, czy to raczej pomyłka, obciach i wstyd dla wszystkich związanych ze światem muzyki tanecznej w ogóle?

Wszystko oczywiście zależy od punktu widzenia i tego, jak postrzegamy imprezowanie jako takie – nietrudno się domyślić, jakie zdanie ma na ten temat gość wczuwający się w mroczne techno w ciemnym klubie, w którym nie musi widzieć ani DJ-a, ani nikogo innego na parkiecie. Miłośnicy kulturalnego house’u lubią też być postrzegani jako kulturalni ludzie, a więc w ich przypadku również odpadają takie ekstrawagancje. Deep i tech-house to w większości domena modnie ubranych z dużych miast, na drum and bass przychodzi się w ciemnych bluzach z kapturami, na trancowy event w koszulce swojego ulubionego DJ-a i z chęcią odpływania przy breakdownach z zamkniętymi oczami. Poza tym generalnie wszyscy wymienieni wyżej swoje gatunki muzyczne traktują całkiem poważnie, rzadko są gotowi na nielicujące z ich powagą 'wygłupianie się’.
Tu nasuwa się pytanie, które być może doprowadzi nas do wyjaśnienia, skąd wziął się wielki boom na rury – a co z szaloną, nieskrępowaną zabawą na całego? Czyżby zdarzała się tylko na imprezach z pompującym hard house’em, ewentualnie mocniejszym techno? Poprzebieranych ludzi spotkać można dziś już właściwie tylko w katowickim Spodku na Mayday oraz na imprezach retro, przypominających 'stare klimaty’ sprzed lat. Pompa, rura, wiksa – te wyrazy do niedawna były synonimem 'obciachu’, a tymczasem ni stąd ni zowąd powróciły z podwójną siłą i… związani z tym nurtem DJ-e mają zarezerwowane bookingi do końca przyszłego roku. W momencie, gdy taneczne festiwale i eventy znikają z kalendarza jeden po drugim, w 'Pumpinglandzie’ dzieje się coraz lepiej. Jak to się stało i skąd to się bierze?

Podobnie jak w przypadku dwóch edycji EUFORIA Back To The Roots można tu mówić o tęsknocie za 'starymi, dobrymi czasami’. Co to dokładnie oznacza? Czy na tego typu imprezy przychodzą tylko 30-latki, którzy wspominają najlepsze swoje balety sprzed lat 7, 10 czy 13? Na pewno stanowią spory procent dzisiejszej publiki imprez typu Pumpingland czy Retro Time In Attack. Wielu z nich pamięta doskonale te wszystkie noce, kiedy rolą DJ-a nie było wcale kulturalne granie w jednym gatunku, rolą DJ-a było wykorzystanie całego istniejącego arsenału muzycznego, żeby 'zniszczyć’ wszystkich obecnych na parkiecie. Zmiażdżyć. Funky house? Techno? Pompujący hard house w stylu Klubbheads? Nieważne – ludzie mają skakać aż do sufitu, krzyczeć, nawet gwizdać. Ma być mocno, szybko i do przodu, bez oglądania się na nic i na nikogo. Ma być szaleństwo i tyle.
To szaleństwo, jak podejrzewam, to jest właśnie to, za czym bywalcy niekończących się imprez sprzed 10 lat tęsknią najbardziej. Oraz to, co najbardziej podoba się młodym klubowiczom, którzy trafiają na takie balety. Bo przecież w międzyczasie wiele się pozmieniało w imprezowym świecie – na dużych festiwalach króluje big room, przemieszany z przebojami z radia. W innych klubach (nie licząc szanowanych miejscówek z undergroundowymi klimatami) dominują taneczne przeboje z radia. W większych imprezowniach, gdzie jeszcze kilka lat temu grali zapraszano znane gwiazdy house’u czy trance’u z zagranicy, dziś też słychać radio. Albo disco polo. No chyba, że akurat odbywa się kolejna edycja imprezy ze 'starymi klimatami’. Wtedy wszystko jakby wracało do normy – 'jest luta, jest masakra, jest koniec świata!’. Jak kiedyś.

Bywalcy baletów w rodzaju RTIA czy Pumpingland wiedzą, że 'rura’ to nie jest szczyt muzycznych ambicji. Przez ostatnie 10 lat niejedno już słyszeli, dużo widzieli, w wielu miejscach bywali. Ale widzą też ewolucję stylu imprezowania w ostatnim czasie i po prostu im się to nie podoba – niemrawa zabawa do mdłej, upopowionej muzyki? Nie, dziękujemy – mówią. I w sumie trudno im się dziwić. A że niektórzy lubią sobie jeszcze spotęgować szaleństwo dziwacznym przebraniem? Kto dobrze bawiącemu się człowiekowi zabroni? Coś nam się wydaje, że moda na takie imprezy szybko nie przeminie. Chyba, że coś się zmieni w dzisiejszej muzyce tanecznej – stanie się bardziej energetyczna, lepiej nadająca się do szalonej zabawy. Takiej naprawdę szalonej. Ale na razie chyba na to się nie zanosi. A co Wy sądzicie o całym tym zjawisku?
KONKURS: Jeżeli macie ochotę dołączyć do uczestników Pumpingland Summer Event, dajcie znać i wyślijcie mejla pod adres [email protected], w jego treści wpisując Pumpingland + swoje imię i nazwisko.
EDIT:
Wlotki dostają:
Anna G.
Anna Ś.
Krzysiek R.
Marcin G.
Mateusz G.
Więcej na temat imprezy:
Bilety:


Pumpingland Live Video – Holidays Orchowo edycja 1 [Clubbasse, Dj Kenty, Gari Seleckt]


Skandalicznie… udana impreza R.T.I.A vol.2 | Seven Legnica


Pumpingland Video Live – Magnes #3 [Klubbheads | Gari Seleckt | Cheeze | Crouzer]