Sonda: Czy muzyka instrumentalna jest ciekawsza?
To pytanie zupełnie do pomyślenia w świecie rocka, popu, soulu i wielu innych gatunków muycznych. Ale jeśli o chodzi o muzykę taneczną, wydaje się jak najbardziej zasadne.
Czyż to nie jest jedna z największych różnic pomiędzy tym, czego słuchacie Wy a tym, czego słuchają Wasi znajomi? Większość z nich preferuje przecież muzykę, w której główną rolę gra mniej lub bardziej piosenkowa linia wokalna (ewentualnie rap). Jesteśmy przyzwyczajeni do piosenek w radiu, w telewizji, spora część młodzieży zasłuchuje się w artystach rapujących.
A jak wielu wśród znajomych znajdziecie takich, którzy słuchają muzyki instrumentalnej? Klasycznej, filmowej, czy właśnie – tanecznej?
Niedawno mieliśmy okazję przypatrywać się pewnej interesującej dyskusji, która toczyła się na jednym z portali społecznościowych. Dotyczyła właśnie naszego dzisiejszego tematu: jeden z rozmówców przekonywał swoich kolegów (na co dzień słuchających rocka, synth-popu, metalu i rapu), że słuchanie instrumentalnej muzyki elektronicznej jest dużo ciekawsze od wałkowania w kółko schematu '2 zwrotki i 3 refreny’. Utrzymywał, że wsłuchiwanie się w muzykę instrumentalną wymaga więcej trudu, bo dla większości ludzi to tak rzadkie doświadczenie, że 'sobie z nim nie radzą’.
Miał na myśli to, że nie są w stanie się skoncentrować na kilkuminutowej kompozycji, w której nikt nie śpiewa (albo rapuje).
Sporo instrumentalnych tracków mamy w muzyce trance, jeszcze więcej choćby w techno. Niemało takich numerów znajdziecie w klimatach progresywnych, deep housowych, tech housowych… To najwyraźniej jedna z najważniejszych cech charakterystycznych muzyki, której słuchamy. Jak wiele macie instrumentalnych utworów na Waszym dysku z empetrójkami?
Wolicie rozpływać się w melodiach pozbawionych wokali czy wręcz przeciwnie? Czy muzyka instrumentalna – Waszym zdaniem – jest ciekawsza od tej 'śpiewanej’? Bardzo jesteśmy ciekawi Waszej opinii na ten temat!
P.S. A przy okazji – jaki jest Waszym zdaniem najlepszy utwór instrumentalny?