News

Luciano o Aviciim i 20 latach z alkoholem, narkotykami i lekami

Śmierć Aviciiego wstrząsnęła klubowym światem, zarówno wśród fanów, jak i innych artystów związanych z muzyką taneczną. Z wielkim szacunkiem wspominali i wciąż wspominają tak różni wykonawcy, jak Nile Rodgers, Tiesto czy ostatnio – Luciano.


Na tę okoliczność chilijska gwiazda wyjątkowej i intrygującej odmiany techno wystosowała specjalny komunikat, w którym przeczytać możemy odniesienia do Aviciiego oraz jego własnych problemów z karierą i używkami. Przeczytajcie:

‘Dziś mija dokładnie rok od moich powtórnych narodzin. To dobry czas, żeby się z Wami podzielić tym, co się przez ten czas działo w moim życiu. Od momentu, kiedy przestałem cierpieć w milczeniu i powziąłem decyzję, która zabrała mnie w moim życiu w zupełnie nową podróż. Chcę naświetlić trochę temat konsekwencji pewnych zachowań i niebezpieczeństw. To przeogromny smutek obserwować historię Aviciiego, widzieć jak młody i bardzo ciężko pracujący, utalentowany w swoim gatunku muzycznym człowiek umiera z powodu przekroczenia limitów, przez prowadzenie kariery w sposób przegięty. Wiele razy czułem się blisko podobnej sytuacji – czułem wielką samotność, izolację i przede wszystkim poczucie bycia nierozumianym, to generowało poważne lęki i niepokoje, doprowadzało do depresji i powodowało, że czułem się skonsternowany całą sytuacją, bo nikt nawet nie zająknął się o chorobowych stanach, do których doprowadza nieustanne występowanie i ciągłe popychanie do przodu.


Jedynym sposobem na wytrzymanie takich ekstremalnych wymagań jest ‘samo-leczenie’ – jak wielu innych artystów wykorzystywałem do tego narkotyki, leki i alkohol. Dwie dekady podróżowania, nocnego życia, afterów, tony tabletek żeby się obudzić i następne tony tabletek żeby zasnąć albo się uspokoić, leki przeciwbólowe na milion spraw, substancje pomagające ciągle napierać, połączone z hektolitrami alkoholu… Uważam, że jestem wielkim szczęściarzem, że w ogóle to przetrwałem. 


Rok temu udałem się na odwyk w Tajlandii i udało mi się odstawić picie, narkotyki i inne substancje. Nadal intensywnie działam, ale teraz dbam o moje ciało i duszę, z samoświadomością i cierpliwością. Moje życie zmieniło się diametralnie, przestałem okłamywać samego siebie i zacząłem inwestować energię w celu doceniania i dbania o ten niesamowity skarb i prezent, jakim jest życie. Z ludźmi, których kocham i w sytuacjach, które pomogą mi pozostać żywym. Chciałbym żyć wiecznie, potrzebuję więc odpowiedniej higieny życia. 


Miałem wiele szczęścia rok temu, kiedy lekarze wyciągnęli mnie z samolotu, bo moje serce prawie przestało bić, usłyszałem, że kolejnym przystankiem jest śmierć. Jest mi strasznie wstyd, że spieprzyłem wszystko, szukając przez lata ‘idealnego życia’. Wszyscy zawsze mówili mi, jak mam dobrze i jakim jestem szczęściarzem, a gdy prawie umarłem, nie wiedziałem nawet do kogo zadzwonić i co w ogóle powiedzieć. Może komuś pomogę tym oświadczeniem, pamiętajcie że muzyka to magia i nie potrzeba do niej niczego więcej, niż Wasze serca i wyobraźnia, to wystarczy, by poczuć ten język, który łączy ludzi i stwarza unikalne poczucie bycia razem, zabiera w wewnętrzną podróż z emocjami i uczuciami. Nie ma większej wolności, niż wolność bycia sobą, dajcie sobie ten dar i otaczajcie się ludźmi, którzy doceniają Was za to, jacy naprawdę jesteście.’




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →