News

7 Urodziny FTB.pl – relacja

Kolejny rok z rzędu w połowie grudnia w klubie Relaks w Lesznie odbyła się impreza z okazji urodzin najpopularniejszego muzycznego portalu w Polsce czyli FTB.PL. Jak zwykle zagrali wszyscy dj-e z pierwszej dziesiątki corocznego portalowego plebiscytu. Pojawiło się także kilku gości specjalnych, o czym niezawodnie za chwilę.


Data urodzinowej imprezy nie przypada bynajmniej na najgorętszy klubowy okres w roku – wprost przeciwnie, to przecież adwent, w którym Polacy raczej się nie bawią. Jednak w przypadku tej, jedynej w roku imprezy, nigdy nie ma problemów z frekwencją. Do Leszna przyjeżdżają miłośnicy house, trance i electro z całej Polski, to w końcu jedyna okazja, by podczas jednej nocy posłuchać na żywo dziesięciu tych, na których oddano w plebiscycie najwięcej głosów. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by któryś z czołówki najpopularniejszych miał w tym czasie inne plany i nie mógł się stawić. W poprzednich latach każdy z nich mógł do Relaksu przyjechać prosto na swojego seta, gdyż wyniki głosowania znane były wcześniej, a co za tym idzie każdy przed imprezą znał time-table. Tym razem po raz pierwszy wszyscy z TOP 10 musieli być w Lesznie od początku, bo żaden z nich nie wiedział, kiedy przyjdzie na niego kolej. Tydzień wcześniej zakończył się pierwszy etap głosowania, w drugim głosowano już tylko na tych dj-ów, którzy po pierwszym etapie znaleźli się w pierwszej dziesiątce. Żaden z nich nie wiedział do samego końca na której ostatecznie pozycji wylądował, o tym, kiedy ma pojawić się za konsoletą dowiadywał się na kwadrans przed faktem.




Takie rozegranie sytuacji spowodowało, że impreza nabrała dodatkowego wymiaru. Szczelnie wypełniony klub razem z bohaterami wieczoru oczekiwał w napięciu na każdą kolejną odsłonę wyników, co działo się co pół godziny. Tyle miał każdy z TOP 10, by zaprezentować swoje możliwości. Oczywiście poza laureatem, który grał dwa razy dłużej od reszty. Cała ta noc w klubie Relaks miała charakter sympatycznego pikniku także dlatego, że pomiędzy występami dj-ów, zanim na nasze głowy spadało intro uchylające kolejny rąbek tajemnicy, na scenie trwały przez krótką chwilę pogawędki konferansjerów, którymi byli Kris i Inox. Panowie rozluźniali atmosferę między setami, które do relaksujących nie należały. Więcej o tym za chwilę.


Zanim za sterami stanął pierwszy z dziesiątki, rozgrzewali nas pierwsi goście specjalni. Najpierw rezydent klubu Adrian Ratajczak, który postawił na progressive-trance, choć nie tylko. Przez pierwszą godzinę imprezy mieliśmy do czynienia z podróżą po różnych gatunkach muzyki klubowej, ze wskazaniem na odmiany progresywne.


Najlepszy moment: John O’Callaghan – Big Sky


Potem mieliśmy atrakcję specjalną w postaci kobiety za konsoletą. Vivka przypadła wszystkim do gustu nie tylko ze względu na urodę. Jej set był bardzo dobry technicznie i co najważniejsze – pełny dobrych kawałków.


Najlepszy moment: zawsze skuteczne „On The Line” Butch, oczywiście w remiksie Oxii.


Następny gość specjalny kontynuował podróż po house’owych dźwiękach. DJ Neevald, znany z radia RMI i DJ Magazine Polska, przede wszystkim stawia na dobrą zabawę, trudno nie szaleć przy „Freak” Sandy Rivery i Haze’a.


Najlepszy moment: Glenn Morrison „No Sudden Moves” ze zgrabnie dorzuconą a’capellą.




Tuż po godzinie 22 zaczęło się odliczanie. Od tego momentu do godziny czwartej nad ranem, z jednym wyjątkiem grali tylko ci, którzy sobie na to zasłużyli czyli zebrali najwięcej poparcia wśród głosujących internautów. Neevald w zestawieniu czytelników FTB uplasował się tuż poza TOP 10, a na ostatnim miejscu dziesiątki wylądował Krzysztof Chochlow, znany wcześniej jako KC. Po raz pierwszy tej nocy zabrzmiał trance w mocnym wydaniu. KC wykorzystał potężne nagłośnienie do maksimum i według wielu komentujących zagrał najlepszego seta imprezy! Poczekajcie jednak z pochopnymi wnioskami, takich wzmianek o najlepszym secie będzie więcej. Opinie bowiem były podzielone, jak podzielone wcześniej były głosy na poszczególnych dj-ów.


Najlepszy moment: Sander Van Doorn „Riff”



DJ nr 9 czyli Jay Bae potocznie rzecz ujmując: wyjaśnił i pozamiatał. Zaczął od „Sumberge” Duranda – czy trzeba coś więcej dodawać? Był brutalny i bezkompromisowy! Tech-trance o wielkiej sile rażenia spadał na nas jak deszcz ze słoni. Szalony set!


Najlepszy moment:  Miko „Muzaik (Markus Schossow Remix)”


Miejsce numer 8 w tym roku zajął Toxic Noiz z agencji MDT. Przed jego występem słyszałem z jednej strony nadzieję na ostrego, electrycznego seta, a z drugiej obawy, że będzie za ostro. Było dużo electro-house, ale w niezbyt mocnym wydaniu. Publiczność szalała, dominowały bowiem doskonale znane tematy – w końcu klub Relaks to klub electro-house’owy.



Po Toxicu za sterami zawitał jego dobry kolega z MDT czyli Cez Are Kane. Ten pan miał w swoim dj-skim życiu już kilka oblicz. Przez wiele lat promował dość klasyczny funky-house, potem na chwilę zachorował na electro, ale gdy wszyscy dokoła zaczęli młócić electro, on był już gdzieś indziej. Gdzie? W świecie muzycznej przestrzeni, długich, progresywnych dźwięków, ocierających się zarówno o house, jak i leniwy, głęboki trance. 


Najlepszy moment: Deadmau5 „Arguru” 


Jeszcze jeden DJ znany z eventów MDT? Służę uprzejmie: Miqro. W rankingu FTB na rok 2007 uplasował się na szóstej pozycji. Znany z kołobrzeskich afterów, tym razem zagrał mało plażowe. Było trochę electro, trochę deep, trochę minimal-funku Rene Amesza. Chyba największe zaskoczenie tej nocy.


Najlepszy moment: Faithless „Insomnia (Rene Amesz i Peter Gelderbrom Remix)”


Potem Inox, tegoroczny numer pięć. W jego setach można znaleźć wiele różnych odmian muzyki klubowej, od house po electro, tech-house i techno. Wieloletni filar teamu FTB grał już we wszystkich zakątkach Polski i setki (tysiące?) razy udowadniał, jak bardzo potrafi utrzymywać napięcie. Korzysta z nagrań jak z sampli, często fragment produkcji jest zaledwie łącznikiem między dwoma innymi. W pół godziny zmieścił dwa razy więcej numerów , był Faithless „We Come One”, był też Chris Lake z Sebastienem Legerem „Word” i …wiele innych rzeczy.


Najlepszy moment: Dusty Kid „Cat (Crookers Remix)”.



Nitrous Oxide według większości polskich fanów trance powinien był znaleźć się bezapelacyjnie na czele rankingu. Bezapelacyjnie, bo wśród wszystki twórców i dj-ów trance odniósł największy sukces za granicami naszego kraju. Wydaje z powodzeniem dla Anjunabeats – to wystarczy. W roku 2007 Nitrous uplasował się na miejscu czwartym. Już wtedy było dla wszystkich w Relaksie jasne, że nikt nie awansował do TOP 3, że są tam nadal Tiddey, Angelo Mike i W. Nitrous Oxide zagrał oczywiście tak, jak produkuje – dużo melodii i klasycznych trance’owych rozwiązań.


Najlepszy moment: Nitrous Oxide „Amnesia”.



Zanim poznaliśmy miejsce trzecie, zza sprzętu pokiwał do nas jeszcze kolejny gość specjalny, tym razem z zagranicy czyli CJ Stone. To jeden z tych dj-ów spoza Polski, któremu miejsce zamieszkania nie przeszkadza być na bieżąco z tym, co dzieje się na FTB.PL. Sam chciał wystąpić na tej imprezie i wystąpił. W 30 minut zmieścił sporo różnych stylistyk, od electro po electro-trance i tech-trance. Doskonale się bawił, ale nic w tym dziwngo, skoro miał przed sobą pulsujący klub pełen szalejących ludzi.


Angelo Mike spadł o jedną pozycję i zakończył rok 2007 na miejscu trzecim. Przed swoim setem otrzymał od konferansjerów mikofon i miał okazję podziękować za wszystkie głosy. Potem zaczął się najcięższy set tej imprezy. Nie pod względem szybkości, ale klimatu. Zgodnie z zapowiedziami Angelo pożegnał się definitywnie z trance i wrócił do bardziej technicznych i zarazem progresywnych rzeczy. 



Najlepszy moment: miks „Summit” Josha Gabriela z „I Feel Speed” Dubfire


Przed godziną trzecią wszystko stało się jasne. Na scenie w blasku świateł stali zeszłoroczny zwycięzca Tiddey i W. Objęli się i czekali na premierowe ogłoszenie wyników. Głos w intrze pominął miejsce drugie i od razu przeszedł do konkretów „Zwcięzcą tegorocznego rankingu jest… DJ…   Dablju!”. Wojtek był wzruszony do łez. Dziękował z całego serca i podkreślił, że mimo wszystko najważniejszym momentem 2007 było przyjście na świat jego syna Bruno.










Dziękował (rzecz jasna) również Tiddey, pogratulował DJ-owi W i zaczął swojego seta. Co zaprezentował? Ostatnie tej nocy pół godziny z muzyką trance, czasem tech-trance. Było szybko i ostro. Publiczność szalała i korzystała z ostatnich minut, podczas których można było w Relaksie czuć się jak na dużym, trance’owym evencie. Warto nadmienić, że set grany przez Tiddeya składał się tylko i wyłącznie z jego produkcji. Nie zabrakło w nich granej w ASOT330Taylli”. Był też  wyprodukowany wspólnie z Orjanem Nielsenem numer „Sharks” i „Rainf of Tears”, który idealnie nadawałby się na hymn wielkiego eventu.



I wreszcie DJ W. Najpopularniejszy DJ wśród czytelników FTB w tym roku do samego końca swojego godzinnego występu nie krył, że wciąż jest w wielkim szoku. Podobno jest w nim do teraz. Przegrał poważny zakład z innym z dj-ów, tak bardzo przekonany był o tym, że nie ma szans na miejsce pierwsze. Najstarszy z chyba wszystkich z całego, liczącego prawie 600 postaci rankingu i jednocześnie najskromniejszy, ciągle powtarzający, że „żeby być dobrym dj-em, trzeba być dobrym człowiekiem, trzeba kochać muzykę i ludzi”. Może to właśnie za te słowa ma wśód polskich klubowiczów tyle sympatii. Poza tym znany jest z tego, że ma szerokie zainteresowania muzyczne, potrafi zagrać funky-house, brudne electro, ale też breakbeat, tech-house czy galopujące techno. O tym, że taka mieszanka może mieć sens dobrze wiedzą ci wszyscy, którzy tej nocy bawili się w Lesznie. W zgodnej opinii W udowodnił, że jest nietuzinkowym dj-em, pełnym inwencji, wyobraźni i umiejętności technicznych. Nawet ci, którzy nie przepadają za pociętymi, przekombinowanymi setami, chwalili go przyznając, że nie da się obok tak zmiksowanej porcji muzyki przejść obojętnie. W korzysta z winyli i miksera jak wiele gwiazd sceny house, które nie ograniczają się do odgrywania kawałków, tylko wciąż w nich grzebią, zapętlają, puszczają od tyłu i tak dalej.


Najlepszy moment: Hijack „Trouser Jazz”



Przedostatnim gościem specjalnym był Loui. Członek teamu FTB jak zawsze spowodował, że wszyscy, którzy jeszcze byli w Relaksie, uśmiechnęli się szeroko. Pogodny człowiek i pogodna muzyka, lekkie ale świetne house’owe klimaty. Wpasował się idealnie, dobrzy wszystkim zrobiła orzeźwiająca porcja funky i disco-house z elementami electro.  


Najlepszy moment: Deadmau5 – Faxing Berlin


Ostatnia godzina należała do redaktora naczelnego DJ Magazine Polska Marcina Żyskiego. Właściwie miała należeć, bo ostatecznie do Marcina dołączyli nieoczekiwani goście. Zanim to nastąpiło zabrzmiały produkcje Johna Acquavivy, Sebastiena Legera i D-Nox & Beckers. W trakcie trwania „Matryoshki” Gui’a Boratto za konsoletę wbiegł Mafia Mike z Wet Fingers i dorzucił swoje trzy grosze, między innymi w postaci najnowszej produkcji Polaka znanego jako Robot Needs Oil. Na tym nie koniec – chwilę później za sterami było już trio, kolejny współpracownik polskiego DJmaga czyli Jakub Rene Kosik dorzucił od siebie jeden z wielu jego własnych utworów, a na sam koniec imprezy pięknie zagrało „Mexico Can Wait” Rolanda Klinkenberga. Poezja dźwięku, bardzo taneczna poezja.


Resumując jak co roku kolejne urodziny FTB okazały się wielkim frekwencyjnym i artystycznym sukcesem. To w końcu jedyna taka impreza, kiedy na jednej scenie jednej nocy możemy posłuchać czołówki najpopularniejszych polskich dj-ów. Każdy z nich daje z siebie wszystko, każdy mając bardzo ograniczony czas wybiera tylko te najciekawsze jego zdaniem kawałki. Jedna noc, a tylu artystów i tyle różnej muzyki. Jeśli przegapiliście 7 urodziny FTB macie czego żałować, jedyne pocieszenie jest takie, że już za rok powtórka!


 


Tekst: ARKADIUSZ MIKOŁAJCZAK, DJ Magazine Polska


Uwaga – specjalny, Extended Remix tej relacji znajdziecie w styczniowym DJmagu!




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →