News

10 wywiadów na 10-lecie FTB: Miqro i najdłuższy wywiad roku!

Najdłuższy wywiad z cyklu tych na 10-lecie FTB! Dużo się dowiecie, będzie co poczytać, więc wstęp możemy sobie darować. Przez wiele lat postrzegany jako król afterparty w Kołobrzegu, od niedawna świetny housowy producent – TOP 3 najsympatyczniejszych didżejów na planecie DJ Miqro!



 


1. Co robiłeś niedawno, co robisz teraz, a co masz w planie niebawem?

Właśnie skończyły się święta Bożego Narodzenia, które spędziłem w swoim rodzinnym mieście z rodziną. Buszowałem w kuchni podczas przygotowań jak za konsoletą! Uwielbiam gotować i wszystko co jest z tym związane, bardzo mnie to relaksuje. Inna sprawa, to chciałem trochę odpocząć od muzyki czy produkcji, jednak minimalizacja i technika na to nie pozwala. Mając ze sobą laptopa mam  wszystko co potrzebuję (internet, maile, Beatport i oczywiście mój ukochany Logic). Dzisiaj środa 29.12 okres przedsylwestrowy i już od dłuższego czasu myślę o tej jedynej imprezie w roku! Przygotowuję nagrania, odkopuję stare tracki – sylwester rządzi się swoimi prawami. Ludzie są bardzo rozweseleni 🙂 i można trochę muzycznie powspominać! Do tego odpowiadam na Twoje pytania, robiąc sobie powtórkę z tego, co działo się minionym roku. Uważam ten rok za bardzo udany dla mnie! Dużo nowych wydań, produkcji czy remiksów, a do tego wspaniałe imprezy. Plany najbliższe to bezpieczny powrót do Szczecina, aura sprawia nam ostatnio niespodzianki jakbyśmy byli na Alasce. Ciągle sobie powtarzam, że jest jeszcze dużo do zrobienia! W nowym roku planuje bardziej się skupić nad swoim labelem Baltic Pirates Records, i oczywiście dalej produkcja, więcej i coraz lepiej! Jest zima, prawdziwa zima, więc dużo czasu poświęcam muzyce – co tu robić prawie nad morzem w taka pogodę :).


2.Gdzie i kiedy grałeś ostatnio na mega imprezie?

Aż tyle ich było, że ciężko wybrać te jedną i przypiąć jej karteczkę – z napisem MEGA! Zawsze jestem zadowolony, gdy gram, gdy jest energia, zabawa i uśmiechnięte miny przed konsoletą! Jednak ostatnio zrobiła na mnie wrażenie impreza w Dublinie w klubie TURKS HEAD! Bywałem już kilka razy na wyspach, jednak tym razem było naprawde MEGA! Od samego początku pełen profesjonalizm od strony managera/promotora. Pomimo rodzimego pochodzenia mr. Dave Grabowski przygotował wszystko od A do Z! Klub typowo irlandzki na Temple Bar (jedna z najbardziej rozrywkowych ulic w Dublinie), nasze słowianki z nad Wisły błyszczały urodą nade wszytko i czułem się jak w Polsce! Atmosfera wspaniała, żywa, żadnych smutków czy tęsknot do Polski – wszyscy wiedzieli po co przychodzą! Ręce w górze, oklaski jak na dobrym evencie, a w klubie było raptem około 350 osób. Bardzo miło wspominam tę noc w Dublinie, która skończyła się na afterku w pubie na 4-tym piętrze z otwartym dachem i gwiazdami nad głowami! Nazwy tego miejsca nie pamiętam – ale wybaczcie, to była już późna pora :).



3. Kto w tej chwili robi najbardziej zajebistą muzę na świecie?

Zajebistą muzę robią wszyscy, którzy ja robią! Wiem ile to kosztuje poświęcenia czasu, wiec doceniam wszystkich! Dalej to kwestia gustu i tutaj pojawiają się Słuchacze/Klubowicze. Ci wydają opinie, doczepiają etykietkę, a później bronią swoich racji wszędzie gdzie się da. A tak na serio, ostatnimi czasy pomysłowość producentów nie zna granic, samplowanie ze starych nagrań, podkradanie czasami oficjalnie a czasami nie, stało się bardzo modne! Tutaj chyba znowu technika nam bardzo pomaga, nie czerpiemy inspiracji tylko wycinamy fragment i na jego podstawie tworzymy coś nowego! Ja od dłuższego czasu stawiam na GROOVE, czyli pomysłowe zaklęcie złożone z elementów perkusyjnych, które sprawia, że zaczynamy tupać noga od pierwszych bitów nagrania. Kiedyś tym fascynowali mnie „Szwedzi”, choć ostatnio stali się za bardzo Trancowi (czytaj elektroniczni), jednak pięknych melodyjnych harmonii oraz tłustego brzmienia trzeba im pozazdrościć. Następnie Europa Wschodnia – BELOCCA, LUCA M czy wielka przemiana JAY LUMENA oraz UMKA na nieco lżejsze rytmy bardzo mi odpowiada! Czyżby nadchodziła nowa era z naszych stron?? Tutaj również mega szacunek dla Karol XVII & MB Valence, jeżeli chodzi o deep house to wiele się nauczyłem słuchając ich produkcji. Zawsze, gdy dostanę  od nich promo paczkę, to rzucam wszystko i zabieram się za przesłuchiwanie i feedbackowanie. Ciężko jest w dzisiejszych czasach podać konkretne nagranie, hity są w radiach i stacjach tv. Ja kataloguje tracki w swojej głowie w inny sposób. A mianowicie czy jest to aperitif, czy danie główne, czy deserek muzyczny dla bawiących się na parkiecie!


4. Którego didżeja poleciłbyś komuś, kto nie ma pojęcia o muzyce klubowej?

Z doświadczenia wiem, że mam cierpliwość dla żółtodziobów, już nieraz udzielałem się dydaktycznie szkoląc młodych adeptów sztuki DJ-skiej, ale nie tego dotyczy pytanie. Sprawia mi to wielka satysfakcję, gdy mam możliwość przekazywać wiedzę i własne przemyślenia na temat muzyki, techniki grania, czy ostatnio produkcji. W tym przypadku zacząłbym od krótkiej historii i genezy muzyki klubowej, lekko ją usystematyzował. Następnie opowiedziałbym skąd się wzięli DJ-e i jaką pełnią rolę w dzisiejszych czasach. Uważam, że małe podłoże teoretyczne zawsze ułatwi sprawę. Na pierwszy ogień poleciłbym weteranów, gdyż o nich zawsze co nieco słychać w mediach nawet nie związanych z muzyką – Carl Cox, Pete Tong, Eric Morillo czy Tom Novy. To osobowości z wieloletnim doświadczeniem i są dalej na topie! Gdyby to poskutkowało, to byśmy się dalej zagłębiali w nowe trendy, podgatunki i subkultury! Byłaby oczywiście wzmianka o Ibizie, fotki oraz filmiki. Jak ktokolwiek to zobaczy pierwszy raz – to … otworzy usta strzelając karpia jak dzieciak otwierający prezent od mikołaja (ot tak na czasie). Reasumując, bardziej szukałbym sposobu, jaki będzie skuteczny na daną osobę, oraz czy sprawi, że ktoś zainteresuje się tematem, a nie podawał konkretne nazwiska. Muszą zacząć pojawiać się pytania ze strony zainteresowanego, to znak, że haczyk został połknięty. Dalej już by było z górki. A gdyby zabrzmiało ostatnie pytanie: Miqro a nauczysz mnie grać? Wtedy przechodzimy do teoretycznych podstaw rytmiki…



5. 3 wady i 3 zalety nocnego życia?

Na pierwszy rzut oka bycie DJem to wspaniała sprawa! Ale mówią tak chyba tylko klubowicze. Jesteśmy w centrum imprezy, dajemy ludziom przyjemność, do tego sami czerpiemy z tego satysfakcję! Dzięki swojemu specyficznemu spojrzeniu na muzykę stajemy się „mentorami” muzyki rozrywkowej. Kształtujemy gusta, wynajdujemy i pokazujemy nowe trendy! To wszystko ładnie brzmi, gdy oceniamy DJ-a jako osobę za konsoletą! Jednak żeby to wszystko miało racje bytu – wymaga wielu lat „ciężkiej pracy”, poświecenia oraz wielu wyrzeczeń! „Markę” budujemy sobie sami, a ocenę wystawiają ludzie. Oni dokładają ci kolejne sukcesy lub też nie. To moje zdanie. Gdy cofam się pamięcią do młodszych lat – pamiętam, iż wtedy każdy zarobiony grosz wydawałem na single CD w latach 90., później na płyty winylowe! Kupno płyty, czy tez czekanie na zamówione winyle sprawiało mi taką przyjemność, ze dziś w erze cyfrowej nie można tego do niczego porównać! Finalnie zagranie nowej płyty było tak emocjonujące, że zapominałeś o tym co dzieje się na imprezie. To wszystko mnie mega nakręcało do dalszego działania! Do dnia dzisiejszego bardzo mnie to motywuje!

Negatywne strony nocnego życia, to chyba środowisko, w jakim przebywamy. Głośne i ciemne miejsca, subkultury kuszące alkoholem, używkami! Nie twierdzę, że jestem abstynentem. Kto jest słaby, to zostaje wciągnięty, ale to już zależy od osoby i postawy – co uważa za ważniejsze – zabawa czy DJ-ka. Sam odczuwam już lekkie skutki uboczne głośnej muzyki i hałasu w klubach. Od pewnego czasu staram się bardzo dbać o słuch, jest mi on potrzebny podczas produkcji muzyki. A ten zmysł eksploatuje się bezpowrotnie! Zmiana trybu życia na nocny bardzo osłabia organizm, ale do tego można się przyzwyczaić, wiele osób pracuje na nocne zmiany i dają rade. Może w tym pytaniu wypowiadam się jak troskliwy rodzic, ale to moje spostrzeżenia z tych ponad 10-ciu lat spędzonych w klubach! Staram się zawsze racjonalnie podchodzić do życia, zdrowie i bezpieczeństwo jest najważniejsze! Nie rozczulam się nad ciągłymi podróżami, bo w dzisiejszych czasach jest wiele innych zawodów wymagających przemieszczania! I zapewne wszyscy wiedzą co to korki na drogach, spóźnienia pociągów czy posiedzenia na lotniskach.


6. Polska = clubbingowa kicha czy jest OK?

Można na to spojrzeć w dwojaki sposób. Odnosząc się do tego co było, to jest trochę słabiej. Uważam, że to wina wielkiego rozwoju machin marketingowych kreujących swoje postacie! Nie mam zamiaru tutaj przytaczać żadnego konkretnego przykładu czy nazwiska! Takie mamy czasy i tyle. Młodzi ludzie (czytaj słuchacze) kreujący sobie dopiero zmysły i upodobania muzycznie nie wyszukują już setów, nie chodzą na imprezy by czegoś nowego posłuchać. W internecie maja wszystko. Dalej – gdy włączają radio, serwowana im jest co niecałe 3 minuty znana pioseneczka, a kilkusekundowe zajawki promowanych nagrań powodują, iż ci zatracają zmysł wsłuchiwania się w coś, czego nie znają. To wszystko jest przemyślane, zaplanowane, by podświadomie przyzwyczaić młodzież do danej stacji radiowej. Następnie owi słuchacze chcą ciągle czegoś wesołego, ciągle ma być fajna melodyjka, którą łatwo zanucić. Jest to promocja teoretycznie idealna, ale nie zawsze oparta na podejściu artystycznym. Liczą się tylko  matematyczne wyniki słuchalności. W takim przypadku DJ w klubie ciągnący dla przykładu dwuminutowy mix jest postrzegany jako jakiś stwór z innej planety, bo gra 2 nagrania w tym samym czasie! (Podoba mi się to ostatnie zdanie, mam nadzieję, że nikt tego nie ocenzuruje!) Owa sytuacja panuje na powszechnych falach eteru. W internecie mamy wszystko z całego świata, ale tego już trzeba poszukać samemu, zainteresować się. Oczywiście dla chcącego nic trudnego! … Kontynuując moje pierwsze spojrzenie na clubbing, zauważam inne zjawisko. Gdy weszliśmy do Europy, w naszym kraju wszystko zaczęło się kręcić wokół biznesu! Biznes jak wiadomo musi przynosić wyniki. Zapomina się o tym, kto buduje atmosferę w klubie i kto przyciąga ludzi do klubu! Czy ta specyficzna muzyka i atmosfera, czy tylko ilość sprzedanych biletów. Takie podejście już nie raz połamało skrzydła niejednemu dobremu DJ-owi, zrzucając go z rezydentury w czasie, gdy klub zaczynał odczuwać kryzys! Inny punkt widzenia mam taki – takie mamy czasy, to musimy się nauczyć w nich żyć! Jesteśmy po części artystami, więc zawsze powinniśmy się wyróżniać, a nie wtapiać w tłum. Jesteśmy stworzeni do zabawiania ludzi, czarowania – więc do roboty! Nieważne jak, ważne, by się nie poddawać i nie wykraczać poza własne ambicje. Na dzień disiejszy nadal w Polsce jest wiele klubów nieulegających w/w komercyjnym trendom! Tam dalej DJ i muzyka jest najważniejsza. Są to miejsca mające duszę. Atmosferę czuje się już patrząc na plakat czy ulotkę! Tutaj właśnie panuje to „coś”, piękno clubbingu! Zawsze niezawodzący rezydent, który zazwyczaj odpowiada za rozgrzewający warm-up. Jest wielkie muzyczne poszanowanie dla zaproszonego gościa. Ta 2-ga opcja jest o wiele trudniejsza, pracuje się nad nią o wiele dłużej. 
Kończąc tę myśl, ja stawiam WAM pytania:
– Chcieliśmy wolnego rynku we wszystkich branżach? – to mamy!
– Czyżby było nam potrzebne bardziej zaostrzone prawo, by się zjednoczyć w bólu i narzuconych ograniczeniach? Historia pokazuje, że tylko wtedy potrafimy się dogadać, jak ktoś nam zabierze wolność i musimy o to walczyć! A prawda jest taka, że w Polsce nie mamy żadnej prohibicji, żadnych ograniczeń czasowych jeżeli chodzi o długość imprez, do niedawna legalne rozweselające (kto oczywiście potrzebuje) specyfiki typu „dopalacze” dostępne w sklepach z neonami, eventy bijące się na line-upy, jakich mogą pozazdrościć najlepsze kluby na świecie!!!
– Więc co jest nie tak? Może zastanówmy się nad tym, co mamy w zasięgu ręki i zacznijmy z tego korzystać! Zamiast kupować kolejnego laptopa, by być najmądrzejszym na rożnych forach o tematyce klubowej, sprawcie sobie bilet i polećcie na Ibizę. Tam w najmniejszej knajpie gra DJ, nieważne jest nazwisko, lecz atmosfera oraz to, ze jest mixowana muzyka danego gatunku, a nie piosenki!
– Może ktoś powinien założyć społeczność na „Fejsbuku” o nazwie – „Piłem/am Sangrię metrowymi słomkami na Bora-Bora?” …



7. Polski clubbing kiedyś?

Hm, moja przygoda z prawdziwą DJ-ką zaczęła się w roku 2000, mam tu na myśli granie oparte na miksowaniu nagrań. Uważam tamte lata za bardziej beztroskie, naturalne, wolne od trików marketingowych. Dostęp do muzyki był o wiele trudniejszy, nowości przywoziłem z Berlina na winylu, czy też zamawiałem z rożnych sklepów za granicą,  gdzie koszt przesyłki czasami przewyższał wartość kilku płyt! Ta właśnie sytuacja sprawiała, że każdy DJ serwował swoje perełki! To przyciągało ludzi do klubów! Słuchając seta DJ-a z zagranicy miało się szczęście, gdy zagrał coś, co już znaliśmy, z wykluczeniem jego flagowych produkcji. Dzisiaj można próbować zawojować świat grając swoje niewydane produkcje, ale czy tego chce publiczność? W zalewie nowej muzyki, jaka pojawia się legalnie w sklepach z empetrójkami. Dziś można zaobserwować większa euforię, gdy artysta gra znane nagranie, aniżeli jakiegoś mega wyszukanego nieznanego cukierka!
Moje miasto (Szczecin), w  którym stawiałem pierwsze poważne kroki jako DJ, na początku lat 2000 było pod wielkim wpływem berlińskiego techno-electro! Pamiętam co sobotę ludzie przebierali się na imprezy! Byliśmy miastem, z którego wyszła moda na 10-cio czy 15-sto centymetrowe podeszwy (nie obcasy) w butach typu Buffalo czy Swear! Codziennie na ulicy widziało się kogoś takiego! Pojawiała się jedna myśl – o widać, że chodzi w sobotę do „Loko” (Klub Lokomotywa istniejący w latach 2000-2004). A jak jest dzisiaj? Chyba nie jesteśmy w stanie na ulicy określić gdzie dana osobę zobaczymy w sobotę! Staliśmy się bardziej eleganccy, stonowani. Wiec po co jest weekend? Wykorzystajmy go, by się wyszaleć, odreagować! Trend przebierania się obserwujemy jeszcze na festiwalach czy eventach! Pielęgnujmy go, by trwał tak jak trwa do dziś w Holandii, czy na Ibizie. Przekrój wiekowy na tego typu imprezach jest od 20 do … nie wiem, na pewno do 60-ki albo i dalej!


8. Myślisz w domu o secie przed imprezą? Rozpamiętujesz go po zagraniu?
 
Zawsze przygotowuję sobie nagrania. Mam w głowie podział na dobre i te, których nie gram, a nie na stare czy nowe! Analizuję długość seta, jaki mam zaplanowany, by rozłożyć napięcie podczas grania. W praniu czasami wychodzi inaczej, czasami technika się sprzeciwia, ale to już niczyja wina. Gdy pojawi się wpadka, jest to znak, że jest LIVE. Codziennie rano odpalam i przesłuchuję swoje ulubione sklepy. Śledzę co się pojawia nowego. Bardzo się z tego cieszę, że dostaję jeszcze niewydane nagrania od zaprzyjaźnionych artystów z Polski czy z zagranicy, i mogę je promować.
Po imprezie z kolegami DJ-ami zawsze dzielimy się spostrzeżeniami, kto w danym dniu jaką obrał strategię. Dzielimy się tym po koleżeńsku, by wyciągnąć wnioski. Ubolewam nad faktem, jak bardzo skrajne są opinie na temat występów DJ-ów po imprezach! Mało kto pisze 'moim zdaniem’ i dalej bla bla bla … czy też – 'dziś ten gość mi nie podpasywał’. Z powodu swojego złego humoru, czy akurat innego muzycznego punktu widzenia danej nocy, obrzucamy błotem ludzi, którzy są profesjonalistami i noszą ogólnopolski, czy światowy przydomek DJ. Osobiście byłem na wielu imprezach za granicą, nie raz mój faworyt mnie zawiódł. Tłumaczyłem sobie to faktem 'dziś gość miał inną myśl niż ja! Wszyscy inni skaczą, wiec idę po piwko i czekam na kolejnego zawodnika!’ Szanuje tych, co są artystami! Sam staram się nim być i robić to jak najlepiej potrafię.




9. Co cię kręci poza muzą? Co planujesz po zakończeniu kariery?

Interesuję się wieloma rzeczami. Chyba ciężko by było wszystko wymienić. Jestem niewolnikiem ciągłej nauki i szlifowania swoich umiejętności we wszystkim, co robię. Wiadomo – granie, produkcja, gotowanie haha. Trzeba się rozwijać, by nie popaść w rutynę. Jestem zapalonym maniakiem dobrego żywienia, sportu (staram się chodzić 3-4 razy w tygodniu na GYM, gram w koszykówkę. Za czasów szkoły podstawowej, liceum i studiów zawsze grałem w reprezentacji szkoły jako rozgrywający).
Na razie nie myślę o zakończeniu, bo to dopiero zaczyna nabierać rozpędu! Spełniam się jako DJ, w tym roku zacząłem „panować” na dźwiękiem w produkcji! 11 udanych wydań (swoje + remiksy). Wiele wspólnego języka z producentami z Polski i zagranicy. Występy za granicą. Oby kolejne lata nie były gorsze. Jak już kiedyś wspominałem-  posiadam wyuczony zawód, jestem absolwentem Akademii Morskiej, wiec zawsze mogę zacząć karierę na statku jako oficer nawigator. Jednak nie myślę o tym, ale tylne wyjście jest zawsze otwarte. Nigdy nie wiadomo co w życiu się może zdarzyć. A tak żartobliwie, chciałbym zagrać swoja 50-kę za konsoletą, by młodzież, która mogłaby być moimi potomkami, wypełniała cały parkiet!



10. Coś na twój temat, o czym niewielu wie?

Wiesz co, może taką jedną nowinkę, że uwielbiam być sam! W klubie, czy na imprezie jestem niesfornym karzełkiem, psotnikiem lubiącym być w centrum zainteresowania. Ciągle myślę co by tu zbroić, by było śmiesznie.  (zdaje sobie sprawę, że wielokrotnie przeginam). Wybaczcie … chodzi o zabawę! Samotność – sam się temu dziwię, zauważyłem to 2 czy 3 lata temu. Mam wtedy czas na swoje myśli, zaplanowane zadania! Jest to związane z moim charakterem, mam wielki zapał i cierpliwość do wszystkiego, co robię. Uwielbiam główkować, nakręca mnie fakt, że czasami mi coś nie wychodzi oraz świadomość, że jeszcze tyle czasu muszę danej rzeczy poświecić. Mam tu na myśli oczywiście produkcję muzyki, sztukę opanowania inżynierii dźwięku. Jeszcze jedno – nie lubię oglądać telewizora i chodzić do kina! Strata czasu! Wiadomości mam w necie, a kino kojarzy mi się z kalorycznym popcornem i coca-colą. Wolę tutoriale do trików produkcyjnych, a do popicia zielona herbatę.



11. Co cię ostatnio najbardziej wkurza, a co cieszy?

Dzisiaj to denerwują mnie mrozy i nieodśnieżone drogi, zima powinna być w górach! Tam panuje białe szaleństwo, sam jestem zapalonym fanem snowboardu. Ogólnie to staram się pozytywnie odbierać świat! Wielu rzeczom nie ma możliwości się przeciwstawić. Trzeba nauczyć się je tolerować, by nie przeszkadzały w życiu i w realizowaniu postawionych celów. Wkurza mnie to, gdy popełniam błędy ze swojej winy, w przypadkach gdy można by było tego uniknąć. Cieszy mnie fakt, ze się realizuje w tym co robię. Mam wspaniałych znajomych, z którymi współpracuję i tych z życia prywatnego. Ukochaną narzeczoną, która jeszcze nigdy nie powiedziała, ze mam odejść od kompa albo wyłączyć tę melodyjkę, bo leci po raz setny! Wręcz przeciwnie, siada czasami ze mną i pomaga mi dogrywać, jest bardzo utalentowana muzycznie. Ogólnie jest zajebiście…bo jeszcze jest tyle do zrobienia!


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →